Karol Ginter już raz brał udział w Selekcji w 2003 roku. Wtedy ją również ukończył. Jednak, jak nam powiedział, z roku na rok poziom imprezy jest wyższy. W tym roku udział wzięło bardzo wielu sportowców, na przykład maratończycy.
Ja zacząłem trenować dwa tygodnie wcześniej - skromnie mówi pan Karol, choć oczywiście przyznaje, że uprawia różne sporty: biega, wspina się i nurkuje. Na poligon wojskowy w Drawsku
Pomorskim pojechało sto osób z całej Polski, wybranych podczas Preselekcji w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie stacjonuje nasza Kawaleria Powietrzna. Owa setka przez pięć dni prowadziła morderczą rywalizację, w której obowiązywała jedna zasada: kto ostatni kończy zadanie - odpada.
Były biegi na 50 kilometrów - opowiada Karol Ginter -
pływanie, skoki ze śmigłowca i z motorówki, tory napalmowe. Do tego bardzo dużo zadań na myślenie - łamigłówki i zagadki, w normalnych warunkach proste, przy ekstremalnym wysiłku, zimnie, braku snu i głodzie zmieniały się w piekło dla mózgu. Do tego dochodzili instruktorzy - większość z nich to byli lub czynni komandosi.
Cały czas kusili, by zrezygnować - mówi pan Karol -
oferowali ciepły posiłek, prysznic czy wyrwanie z tego piekła. Mieszkaniec Wilkowic jednak się nie poddał i znalazł się w grupie 22 osób, które Selekcję ukończyły. Dla niego impreza była ważna z jeszcze jednego powodu - uczestniczyli w niej ludzie z jednostek specjalnych, którzy szukali kandydatów do służby. Panu Karolowi marzy się Formoza - komandosi Marynarki Wojennej. Jednak, żeby się w ogole starać tam dostać, musi jeszcze sporo się uczyć, przede wszystkim ukończyć kurs płetwonurka.
Spróbuję za rok - mówi. Póki co, dostał propozycję uczestnictwa w kolejnej Selekcji - tym razem jako instruktor. Tegoroczną Selekcję będzie można obejrzeć już 10 września w telewizyjnej “Dwójce”. (jad tekst/foto jad,
www.combat56.pl)