Damian SzymczakPogodowe anomalie w regionie |
14.12.2014. Radio Elka | |||||||||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Pierwszy z brzegu przykład -18 grudnia 1921 roku - mieszkańcy powiatu rawickiego przeżyli wtedy prawdziwy horror. O godzinie 16.00 rozszalała się burza z deszczem i śniegiem. Wkrótce zamieniła się w potężny huragan i trąbę powietrzną, niszczącą wszystko po drodze. W powiecie rawickim mało było domów i zagród, które wtedy nie zostały uszkodzone. Najsilniej ucierpiał Rawicz. Trąba powietrzna uderzyła tam z taką siłą, że zniszczyła tunel kolejowy na dworcu. Uszkodziła wiele domów, między innymi zdarła dach z budynku seminarium nauczycielskiego. W ogóle poważnie zniszczonych było wtedy wiele dachów. W Sarnowej wiatr uszkodził dworzec kolejowy, a w Zielonej Wsi przewrócił stodołę i jeden z budynków gospodarczych. W całym powiecie poprzewracane były płoty. Wydaje się wręcz niewiarygodne, że obeszło się bez ofiar w ludziach. Lecz potężny mróz spowodował, że niemal nikt nie wychodził z domu. To mogłoby się skończyć tragicznie, wszędzie bowiem fruwały dachówki, w ogóle części dachów i budynków. Na szczęście w domach było bezpieczniej. Po tej strasznej burzy mieszkańców musieli odbudowywać swe domy, straty były bowiem ogromne. Cofnijmy się jeszcze o dwa lata, czyli do roku 1919. Kwiecień był wówczas bardzo zimny i deszczowy. Jednak ci, którzy liczyli na to, że w maju wreszcie się rozpogodzi, bardzo się zawiedli. W tym miesiącu bowiem pogoda popsuła się jeszcze bardziej i regularnie padał śnieg. Zalegał na dachach leszczyńskich domów aż do 18 maja! Lecz choć w tym dniu zniknął, to wciąż było paskudnie zimno i ponuro. Wiosna do naszego miasta zawitała dopiero 28 maja. Jeśli chodzi o najchłodniejszą zimę w naszym regionie, to zapewne miała miejsce w roku 1929. Wówczas, w niedzielę 10 lutego nad ranem odnotowano w Poznaniu 35 stopni poniżej zera. To najniższa temperatura od chwili, gdy w tym mieście rozpoczęto pomiary, czyli od ponad stu lat. Następnego dnia było minus 28 stopni. Potworne mrozy trzymały do końca tamtego miesiąca. Przy czym skuły praktycznie całą Europę. Temperatury sporo poniżej zera panowały nawet w Grecji i na południu Francji, co więcej zalegała tam gruba warstwa śniegu. Zwolennicy teorii globalnego ocieplenia nie powinni się jednak z tego powodu cieszyć. Bowiem zimy w okresie międzywojennym były zazwyczaj krótkie i łagodne. Podkreślała to prasa z roku 1929 dodając, iż przez ostatnie lata w naszej części Polski odzwyczailiśmy się już od dużych mrozów, wręcz zapomnieliśmy, że mogą tu występować. Te słowa potwierdziły się już rok później, kiedy to zamiast zimy była wiosna. Jedna z poznańskich gazet donosiła 11 stycznia 1930 roku, że na niektórych osłoniętych polach „oziminy zazieleniły się jak w kwietniu.” Było ciepło, można się było rozkoszować „iście wiosenną pogodą.” Zresztą żeby nie szukać w Poznaniu, wystarczy przypomnieć sobie choćby pamiętną w dziejach Leszna datę 17 stycznia 1920 roku, czyli powrót miasta do macierzy. Uroczystości odbywały się na Rynku. Świętowano także następnego dnia, czyli w niedzielę 18 stycznia. Wszyscy, którzy to opisywali, wspominali, że było wtedy słonecznie, pogodnie i ciepło. Słowem wiosenny dzień w środku stycznia. Lecz największe cuda pogoda w naszym kraju wyprawiała wiosną 1933 roku. Przez cały kwiecień i maj na południu Polski, a więc także i w Lesznie, padały deszcze ze śniegiem, na przemian z gradem. Co najciekawsze i warte podkreślenia, taka pogoda panowała na południu kraju, a więc w jego najcieplejszej części. Tymczasem w regionach północno-wschodnich, gdzie zazwyczaj jest najzimniej, warunki atmosferyczne odpowiadały porze roku. Pewnego majowego dnia, gdy w Lesznie padał deszcz ze śniegiem, w Białymstoku świeciło słońce i odnotowano 24 stopnie ciepła. Dodam do tego, że w okresie międzywojennym w Lesznie kilkakrotnie można było zobaczyć zorzę polarną. Niczym niezwykłym są też wiosenne, gradowe burze. Lecz chyba nie taka, jaka przeszła nad naszą częścią Wielkopolski 3 czerwca 1938 roku. Ulewa rozpoczęła się około godziny 20. Przez dwadzieścia minut padał wtedy grad wielkości dużych orzechów! Burza nadciągnęła nad Leszno z południowego-zachodu, a później posuwała się dalej w kierunku Poznania. W Lesznie uszkodziła część dachów. Natomiast na ulicach utworzyło się regularne lodowisko ze zwałów zbitego gradu. Przez kilka godzin leszczynianie, jeśli nocą wyszli ze swych domów, chodzili po lodzie, który zastygł na ulicach i chodnikach. Najbardziej jednak poszkodowani byli okoliczni rolnicy, najgorzej z Wilkowic, gdzie grad zniszczył 75 do nawet 100 procent zbóż i w ogóle upraw. Kolejni w tej smutnej statystyce byli rolnicy ze Święciechowy. Oni stracili połowę swych upraw. Nieco mniejsze straty odnotowano w okolicach Lipna, Mórkowa i Żakowa. Nie był to pierwszy taki przypadek w Lesznie i okolicach. Podobna burza przeszła nad miastem pod koniec maja 1936 roku. Z kolei początek października bywał bardzo ciepły, jednak w niedzielę, 6 października 1929 roku ludzie przecierali oczy ze zdziwienia. Odbywały się wtedy wybory samorządowe. Przy okazji ich opisu, leszczyński dziennikarz podał, że w regionie leszczyńskim panował wtedy ogromny upał. Jak stwierdził, „nawet w lipcu rzadko zdarzają się tak gorące dni.” Damian Szymczak
reklama
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama