Start Felieton Adamka Komu wakacje, temu wakacje
Komu wakacje, temu wakacje |
30.06.2015. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Nie ma co narzekać, zwłaszcza głośno, bo potem powiedzą, że im toksyczny ojciec życie zmarnował, a przecież znając wydolność naszego systemu emerytalnego pozostaje liczyć tylko na to, że na stare lata któreś na łaskawy chleb weźmie. Więc jak ich dobrze wychowam, to wezmą, a jak bardzo dobrze to i może na chleb ze smalcem. A jak źle ani chybi wycieczkę do Holandii zafundują. Więc mają wakacje całkowicie zasłużone i niech szczeznę, jeśli jest inaczej. Wakacji nie będzie za to miało kilku, a może i kilkunastu znanych nam wszystkim lokalnych polityków. Bo już w październiku kolejne wybory, tym razem parlamentarne, więc właśnie ruszają przygotowania. A coś w kościach czuję, że wyjątkowo aktywni będą w kampanii nasi samorządowcy. Jako pierwszy swój start ogłosił pan radny Grzegorz Rusiecki. Trudno mu się dziwić - właśnie spadł z wysokiego konia, a to zawsze boli. Był wiceprezydentem Leszna, wielu (przyznaję, że i ja) widziało w nim swego czasu „następcę tronu” po Tomaszu Malepszym. Tymczasem łaska pańska na pstrym koniu jeździ i trzeba było szukać innej roboty. Rusiecki miał szczęście i znalazł taką, że może wrócić do gry i spróbować wleźć na jeszcze wyższego konia, czyli zostać senatorem. Trochę mu zazdroszczę, bo senatorstwo wydaje mi się idealną robotą dla mnie - człowiek się nie narobi, a zarobi. Oczywiście jestem niesprawiedliwy, bo senatorowie z pewnością mają ręce pełne roboty, ale tylko przypomnę, że co rusz jakaś partia zgłasza postulat likwidacji Senatu, więc i politycy chyba nie bardzo wierzą w tę izbę parlamentu. Inna rzecz, że likwidować chcą zanim wygrają wybory, bo potem Senat okazuje się zupełnie nieszkodliwy i nikt krzywdy mu już nie robi. Ciekawa rzecz, że pan Grzegorz senatorem chce być, ale bezpartyjnym. Chyba już stracił serce po lewej stronie. Zresztą lewicowcem był dziwnym - do SLD nie wstąpił, sporów światopoglądowych unikał, katolicyzmu nie ukrywał. Owszem, jak mu lewica pomoże, to się nie obrazi, ale jak nie pomoże to hasta la vista, baby. Teoretycznie racja - wybory do Senatu są jednomandatowe: wygra tylko jeden kandydat, który zdobędzie najwięcej głosów. Jak nas przekonują zwolennicy JOWów, ma to skończyć z władzą partii, bo wyborcy zagłosują na najlepszego niezależnie od jego legitymacji. Pożyjemy, zobaczymy. Pan Rusiecki będzie teraz musiał się nieźle nagimnastykować, żeby wytłumaczyć, że to on jest najlepszy. Więc czuję, że w tym roku nici z wakacji. Zresztą nie on jeden może plany odłożyć na półkę, zwłaszcza że oszczędności pójdą na kampanię, a nie Toskanię. Wróble ćwierkają, że jeszcze z dwóch radnych Leszna o Senat z Rusieckim powalczy. Jeżeli ktoś by mnie spytał o osobiste typy, to proszę bardzo: Sławomir Mocek i Adam Kośmider. A do Sejmu Barbara Mroczkowska, Hanna Kotomska, Michał Skrzypczak i Piotr Więckowiak. Może to nie wszyscy, ale tych zgaduję. Z jakich list wystartują - wyczuwam dużą różnorodność od lewa do prawa przez antysystemowców. Zresztą to całkiem sprytny manewr - niezależnie od wyniku wyborów, niezależnie od układu koalicji i rządu, zawsze gdzieś czyjś znajomy będzie tym, kto układa te klocki. Jak wszyscy doskonale wiecie, tworzenie list wyborczych odbywa się trochę na zasadzie łapanki, bierze się dziesięciu co aktywniejszych, wchodzi jeden, najwyżej dwóch. Więc wcale nie powiedziane, że będziemy mieli ich w Sejmie. Choć oczywiście każdemu chętnemu życzę z całego serca. A że wyborcy ich ledwo rok temu do rady właśnie wybrali? Że na cztery lata się umówili? WIelkie rzeczy - jak ich nie będą chcieli w parlamencie, to najwyżej na nich nie zagłosują. I wrócą jak gdyby nigdy nic.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama