Start
Felieton Adamka
Jadę na wyścigi ślimaków


Jadę na wyścigi ślimaków |
17.08.2021. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Balonowy był zresztą cały mój urlop, bo szajba z lżejszymi od powietrza aerostatami mi się coraz bardziej nasila. Najpierw przez tydzień mokłem w Lubelskiem, gdzie - a dokładniej w Nałęczowie - odbywały się Mistrzostwa Polski, potem przez tydzień grzałem się w leszczyńskim słońcu na Mistrzostwach Świata Juniorów. O tych drugich Państwo Czytelnicy z pewnością wiedzą, balony widzieliście na własne oczy, więc już nie będę się rozwodził. A propos rozwodził - z tego miejsca przepraszam Moją Kochaną Żonę, która z mojego urlopu miała tyle, że też oglądała balony, a nie zachody słońca nad morzem czy toskańskie winnice. Jak już mówiłem, taka szajba. Ale Gordon Bennett to coś zupełnie innego. To jest balonowa Formuła 1., balonowy Mundial, szczyt absolutny nie tylko baloniarstwa, ale i sportów lotniczych w ogóle. Zawody - legenda. Formalnie noszą nazwę Coupe Aéronautique Gordon Bennett i są rozgrywane już po raz sześćdziesiąty czwarty. Pierwszy raz odbyły się w 1906 roku w Paryżu. James Gordon Bennett, amerykański magnat prasowy, który wyłożył 50 tysięcy ówczesnych franków szwajcarskich na nagrody, w tym ów słynny puchar, wymyślił bardzo proste kryterium - wygrywa ten, kto balonem zaleci najdalej w linii prostej od miejsca startu do lądowania. Są to więc Mistrzostwa Świata Balonów Długodystansowych. Same balony mocno różnią się bowiem od tych, które mieliście okazję podziwiać w ubiegłym tygodniu. Są to bowiem balony gazowe - wypełnione nie gorącym powietrzem, ale wodorem. O wiele rzadsze (i o wiele droższe) od popularnych „grzańców”. To tu na pokład zabiera się balast: worki z piaskiem, który wysypuje się, żeby wznieść się wyżej. A żeby zejść niżej, powoli wypuszcza się gaz. I się leci - jak najdalej. Rekord podczas Pucharu Gordona Benneta to 3400 kilometrów, pokonane w 65 godzin. Prawie 3 doby. Długo, ale nie najdłużej - najdłuższy lot miał ponad 92 godziny! Jak będzie tym razem, nie wiadomo. Może się okazać, że będą to najkrótsze zawody w historii. Toruń bowiem, mimo że jest pięknym i pięknie nad Wisłą położonym miastem, leży bowiem jakieś 300 kilometrów od białoruskiej granicy. A nad Białoruś latać nie wolno, pod groźbą śmierci. Przekonali się o tym Amerykanie, których właśnie podczas Pucharu Gordona Bennetta w 1995 roku zestrzelił białoruski śmigłowiec - zginęli na miejscu. Dopiero kilka dni temu Rosja, która także była zakazana, zezwoliła na przelot nad Obwodem Kaliningradzkim. Wysoko i bez lądowania, ale dobre i to - jeśli powieje w tamtym kierunku, będzie można wydostać się na Kraje Bałtyckie i może na Skandynawię. Po raz pierwszy będzie można lecieć nad Ukrainą, ale tylko do linii Dniepru. Dalej, wiadomo - wojna. Wiadomo, że można jeszcze na północ, południe i zachód, ale większość wiatrów w Polsce wieje, niestety, na wschód. Swoją drogą obecne obostrzenia są o tyle zdumiewające, bo przed II wojną światową nad trzymany żelazną ręką przez Stalina Związek Sowiecki można było latać. Na przykład w 1936 roku polski balon, pilotowany przez Antoniego Janusza i Stanisława Brenka, wystartował z Warszawy i wylądował awaryjnie w tajdze nad Morzem Białym. Panowie trzy dni przedzierali się do pierwszych ludzkich osad, przez następne dziesięć szukali kontaktu z organizatorami. Praktycznie uznano ich za zmarłych. Gdy wreszcie wrócili, witały ich tłumy. Tu mała ciekawostka: Antoni Janusz pochodził z Leszna - tu się urodził, choć w dzieciństwie przeniósł się do Jarocina. Zresztą wtedy zawodów nie wygrał, był drugi. Odbił to sobie dwa lata później, w 1938 roku. Wtedy wygrał wraz z Franciszkiem Janikiem. Kolejny Puchar Gordona Bennetta miał odbyć się właśnie w Polsce, we Lwowie, dokładnie 3 września 1939 roku… Zawody wstrzymała wojna, potem jakoś poszły w zapomnienie, wskrzeszono je dopiero w 1983 roku w Paryżu - wtedy też wygrali Polacy: Stefan Makne i Ireneusz Cieślak. A tak w ogóle to Polacy wygrali sześć razy. Ostatni raz w 2018 roku - Jacek Bogdański i Mateusz Rękas. Śledziłem ten lot z zapartym tchem - wystartowali z Berna w Szwajcarii, lądowali pod Grunwaldem po prawie 60 godzinach. Goniący ich Niemcy siadali wtedy pod Wolsztynem. Właśnie dzięki Jackowi i Mateuszowi mamy zawody w Polsce, a ja jeszcze kilka dni urlopu. Poza nimi startują jeszcze dwie polski ekipy, więc jest komu kibicować. Do czego bardzo serdecznie zapraszam, bo jak to ktoś powiedział, Puchar Gordona Benneta do najbardziej pasjonujące wyścigi ślimaków na świecie.
reklama
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL![]()
|
reklama
reklama