O tym się mówiNowa dyrektor leszczyńskiego szpitala w Radiu Elka |
09.01.2025. Radio Elka, Jarek Adamek | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Witam państwa serdecznie, witam mojego gościa, pani Anna Jackowska, nowy dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Wielospecjalistycznego w Lesznie. Dzień dobry pani dyrektor. Dzień dobry, Szanowni Państwo. Na początek kilka słów o sobie. Przyszła pani do leszczyńskiego szpitala z Poznania, z Urzędu Marszałkowskiego. Urząd Marszałkowski jest podmiotem tworzącym dla leszczyńskiej placówki, tak jak dla pozostałych 17, które działają w całej Wielkopolsce. Nadzorowała pani wszystkie, bo była pani dyrektorem Departamentu Zdrowia... Dokładnie, byłam dyrektorem Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego i współpracowałam z z podmiotem leszczyńskim i z podmiotami, które działają na terenie województwa wielkopolskiego. Czy to jest awans - z bycia dyrektorem departamentu nadzorującego wszystkie szpitale, przyjść do jednego z tych nadzorowanych szpitali? Nie wiem, jest to zupełnie inna ścieżka zawodowa. Ścieżka zawodowa, która gdzieś od dłuższego czasu grała mi w sercu. Stąd podjęcie decyzji życiowej o wystartowaniu w konkursie na dyrektora leszczyńskiej placówki i ostatecznie zjawieniu się tutaj z Poznania w Lesznie. Nigdy wcześniej nie kierowała Pani żadną placówką medyczną? Nie, nie kierowałam placówką medyczną, niemniej jednak od samego początku swojej kariery zawodowej współpracuję z ośrodkami medycznymi, jak również z całą ochroną zdrowia, biorąc pod uwagę moje wykształcenie kierunkowe i wcześniejsze doświadczenie zawodowe. Jest pani absolwentką Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu na kierunku fizjoterapia i ma pani MBA właśnie z zarządzania placówkami ochrony zdrowia. Nie tylko, panie redaktorze. Tak, jestem magistrem fizjoterapii, ale również jestem magistrem zdrowia publicznego. Oba tytuły uzyskałam na Akademii, już teraz Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. Dodatkowo mam MBA w ochronie zdrowia. Ponadto studia podyplomowe w zakresie restrukturyzacji i modernizacji placówek leczniczych i inwestycji i projektowania w ochronie zdrowia. Co Panią skłoniło, że postanowiła Pani się rzucić na tak głęboką wodę jak szpital? Prowadzenie dużego zakładu pracy, no i takiej placówki, która obsługuje pacjentów w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Chyba chęć nowych wyzwań. Podmiot leszczyński zatrudnia ponad 1200 pracowników, ma blisko 300 milionów przychodów z Narodowego Funduszu Zdrowia. Owszem, jest to placówka z problemami, jak każda jedna w ochronie zdrowia, także spojrzenie na nią całościowo może być kolejnym ciekawym doświadczeniem w mojej historii zawodowej. Jako szefowa departamentu doskonale pewnie pani ma rozpoznaną sytuację leszczyńskiego szpitala. Jaka ona jest? Powiem tak: sytuacja leszczyńskiego szpitala się poprawia. Jest to szpital z problemami, tak jak wspomniałam wcześniej, ale z ogromnym potencjałem rozwojowym. Współpracując z Urzędem Marszałkowskim, który przyglądał się pozostałym szpitalom, mam pełny ogląd sytuacji, jeżeli mowa o finansach. Te finanse szpitala się poprawiają. Jest wprowadzony program naprawczy, który jest realizowany skutecznie od roku 2023, pokazuje to, że jednostka może się wyprowadzać z złej sytuacji finansowej, jaka była szpitalna. No to jak się wyprowadza? Bilansu księgowego pewnie jeszcze nie ma, ale czy wie pani, jaka jest sytuacja, jeżeli idzie o zadłużenie szpitala? Jeżeli mowa o wyniku finansowym, to takiego po roku 2024 nie mamy. Mamy wynik finansowy po 11 miesiącach zamkniętych. To minus 4,5 miliona złotych. Jest to sytuacja zdecydowanie lepsza niż w roku 2023, gdzie zamykaliśmy wynik finansowy w okolicach blisko 8 milionów na minusie. Pani poprzednik, czyli pan dyrektor Albiński obiecywał, odchodząc, że zostawia szpital w tak dobrej sytuacji, że rok zamknie na plusie. Nie będę komentować słów byłego pana dyrektora, niemniej jednak... Ale bujał czy się przeliczył? To zależy jak na to spojrzymy, bo sytuacja finansowa szpitala, jeżeli przyrównujemy ją miesiąc do miesiąca, ona jest różna. W zależności od tego, kiedy dostajemy spłatę z Narodowego Funduszu Zdrowia lub kiedy wpływają nam faktury kosztowe. Więc nigdy nie powinniśmy patrzeć na wynik szpitala z perspektywy jednego miesiąca. Jeśli po 11 miesiącach mamy 4 miliony w plecy, czy nagle po 12 miesiącach będziemy choćby jeden na plusie? Myślę, że w tym roku szpital nie zamknie bilansu z wynikiem dodatnim. Myślę, że na ten wynik dodatni musimy jeszcze trochę popracować. Czy to będzie ten rok? Nie wiem. Zobaczymy jak nam sytuacja z płatnikiem pokaże, czy sytuacja związana z prowadzeniem programu naprawczego, czy programu restrukturyzacyjnego, który zostanie opracowany przez podmiot. Tego nigdy na początku roku nie wiemy. Nie wiemy, jak zachowa się płatnik i jak ostatecznie zamknie się rok. Czy ja dobrze zrozumiałem, że jeszcze jakiś program restrukturyzacyjny będzie? Ustawa o działalności leczniczej zobowiązuje każdego kierownika podmiotu, którym wystąpi strata naprowadzonej działalności do opracowania programu naprawczego. Ale macie program naprawczy. Tak, mamy program naprawczy. Trzeba go zmienić? Trzeba go zmodyfikować? Czy trzeba nowy zrobić? Powiem tak: program naprawczy jest dokumentem, który jest przedkładany podmiotowi tworzącemu do zatwierdzenia. I takie coś zostało zatwierdzone. A jakie jest wykonanie? Dobre czy niedobre? To jest tak, że program zakłada się na realizację w okresie trzech lat. i planujemy wszystkie działania. A jak jesteśmy z nim daleko? Program został zatwierdzony w październiku, więc jesteśmy na początku drogi. Niemniej jednak, każdy program naprawczy jest dokumentem nieskończonym, tylko żyjącym. I ja obejmując stanowisko dyrektora, chciałabym po kilku miesiącach wprowadzić program restrukturyzacyjny, który będzie jakby nakładką na program naprawczy, i pomoże nam zoptymalizować szpital i wyprowadzić ostatecznie podmiot na plus. Kiedy się słyszy słowo „restrukturyzacja” to pierwsza rzecz, jaka się pojawia w głowie, to że będziecie zwalniać. Nie, nie będziemy zwalniać. Dyrektor Albiński też tak mówił, a potem zwalniał. Nie, należy odpowiednio zoptymalizować koszty, zasoby lub posiadany potencjał. A jaki jest, pani zdaniem, największy problem szpitala? Egzystowanie w starej bryle szpitala i brak modernizacji, co się przykłada na zwiększone koszty chociażby ogrzewania i remontów utrzymania. Ta modernizacja miała być, nawet były daleko posunięte obietnice, po czym okazało się, że nic z tego nie wyszło. Tłumaczono, że za późno już na środki unijne, no i właściwie nie wiadomo, na czym stoimy. Panie redaktorze, Szanowni Państwo, stoimy obecnie na takim etapie, że jesteśmy w przededniu opracowania koncepcji trzech wariantów co do przebudowy szpitala. Następnie z tych trzech wariantów zostanie wybrana jedna, kierunkowa. O wariantach mówił pan Marszałek rok temu w czasie dyskusji nad budżetem, mówił o trzech opcjach: remoncik mały, remoncik średni i remoncik duży, czyli wyburzenie i zbudowanie na nowo. Obecnie która koncepcja jest w grze? Wszystkie trzy. Jeszcze ostatecznie zarząd województwa nie podjął decyzji, bo nie zostały przedstawione dokumenty przez szpital. Chcemy, żeby te dokumenty były skompletowane, w pełni oddające obraz sytuacji, żeby decyzja kierunkowa, którą ostatecznie zarząd podejmie, była jedną decyzją kierującą. A jak daleko jesteście z tymi dokumentami? Ta koncepcja spłynęła. Niemniej jednak jeszcze jesteśmy na etapie uzgadniania szczegółów z wykonawcą, który realizował koncepcję. Ale w którą koncepcję pójdziecie? Tego jeszcze, panie redaktorze, nie wiem, jeszcze chwila cierpliwości. Muszę porozmawiać z podmiotem prowadzącym. Ale opcja zburzenia i zbudowania na nowo też wchodzi w grę? Tak, na ten moment jeszcze tak. Na ten moment to powinna być decyzja kierunkowa, która ustawi ostatecznie szpital. Myślę, że w ciągu pierwszego kwartału poznamy odpowiedź. A przeprowadzenie tej modernizacji to jest perspektywa ilu lat? Z mojej perspektywy jest to w okolicach dziesięciu lat. Biorąc pod uwagę rozpisanie przetargów, wyłonienie wykonawców, ewentualne spory sądowe, to jest perspektywa dziesięciu lat. A w mniejszej i krótszej perspektywie? Myślałem, że powie pani o problemie z leszczyńską neurologią. Tak, jest to problem i jest to wyzwanie. Tak jak państwo wiecie, leszczyńska neurologia została decyzją dyrektora Stawnego w grudniu zawieszona na kolejne trzy miesiące - do 31 marca. Szpital nadal boryka się z brakiem specjalistów, którzy by mogli zasilić oddział do prowadzenia oddziału neurologicznego. Powie pani szczerze, z ręką na sercu, uczciwie, bez ściemy, dlaczego nie można znaleźć dwóch specjalistów do leszczyńskiego szpitala? Bo tych specjalistów na rynku wolnych nie ma. Przede wszystkim. Wszyscy specjaliści zostali zaangażowani w pracę albo w poradniach, albo na innych oddziałach. Dyrektor Stawny, zresztą dyrektor Albiński też to mówił, że już, już, za chwilę, reaktywacja oddziału, że już mamy ludzi... Nawet pani wicemarszałek Kretkowska mówiła, że od nowego roku oddział będzie, bo już przecież lekarze są po rozmowach i trzeba tylko podpisać umowę. I dochodzi do momentu podpisania umowy i okazuje się, że co? Odrzucają długopis, czy nie przychodzą na tę rozmowę? Panie redaktorze, niestety nie byłam przy tych rozmowach, więc nie umiem panu odpowiedzieć na to pytanie. Co się wydarzyło? Dlaczego ludzie, którzy są po słowie, ostatecznie nie doprowadzają? O co chodzi? O pieniądze? Za mało płacicie? Myślę, że nie o pieniądze tutaj chodzi. No to co może być powodem? Nie wiem, mam teraz kolejne trzy miesiące. Ale kiedy pani rządziła w departamencie, no to przecież pani chyba o tym rozmawiała. Parę osób w tej Wielkopolsce się niepokoiło o to, że wciąż nie ma neurologii, że trzeba pacjentów karetką wozić kilkadziesiąt minut, kiedy im w tym mózgu się te wszystkie złe rzeczy dzieją. No to chyba pojawiło się pytanie, czemu nie chcą podpisywać? Owszem. Niemniej jednak te rozmowy, które były wstępnie prowadzone i później przekazywane do mediów, one nie były na tyle zaawansowane, że pozwoliły ostatecznie podpisać umowę. Przepraszam, nie złośliwie, ale nie rozumiem. Osoba odpowiedzialna za służbę zdrowia w Wielkopolsce, która doskonale zna sytuację szpitala, mówi, „już są znalezieni, spokojnie, tylko podpisanie umowy”. Po czym pan dyrektor mówi, jednak nie podpisali. O co chodzi? Idę się umawiać na robotę, dogadujemy się co do warunków, kwestia tylko podpisania i ja nie podpisuję. Dziwne, nie? Jest to dziwne, nie mniej jednak takie sytuacje się zdarzają, kiedy dwoje ludzi ostatecznie nie dochodzi do porozumienia. Dopóki nie znajdziecie tego powodu, chyba nie przełamiecie tego impasu. Dokładnie, stąd od pierwszych dni rozmawiamy z kadrą i mam nadzieję, że się to uda. Chciałabym bardziej, żeby się udało, żeby udało się reaktywować oddział neurologii tutaj w leszczyńskim szpitalu, bo faktycznie ten oddział ma potencjał i przede wszystkim zabezpieczenie społeczeństwa tutaj, bezpośrednio, w miejscu zamieszkania jest jak najbardziej wskazane. Pół roku to słyszymy, Pani dyrektor, ale czy jest pomysł? Nie wiem, żeby tych ludzi porwać, uwięzić, w jasyr dzieci wziąć...? Panie redaktorze, niestety uwięzić człowieka nie możemy. Tak jak się mówi, z niewolnika nie ma pracownika. To nie tędy droga, tylko i wyłącznie biznesowe rozmowy, podejście do lekarzy i podejście do rozmów może nam przynieść ostatecznie sukces. Jaki będzie tego skutek na ten moment, jeszcze tego nie wiem. Daję sobie szansę, daję szansę oddziałowi na to, żeby mógł się reaktywować. Żadnych nowych terminów nie podacie? Nie, na ten moment, Szanowni Państwo, niestety nie jestem w stanie podać żadnego terminu. A czy na innych oddziałach może dojść do podobnej sytuacji? Na ten moment nie. Bo trochę ludzie się niepokoją, że za chwilę jakiś kolejny oddział się wykruszy. Na ten moment żadne słuchy mi nie dochodzą, żeby jakakolwiek sytuacja tak dramatyczna jak się wydarzyła na neurologii była możliwa. Szpital jest zakładem pracy i ta fluktuacja kadr się zdarza. Niemniej jednak to kadra kierownicza musi stać na czele tego wszystkiego i panować, żeby drugi raz taka sytuacja nie powtórzyła się na żadnym innym oddziale. A czy jest pani po rozmowach już z lekarzami, z ordynatorami? Jaki jest klimat w ogóle, bo znowu się zmienia dyrektor? Rozumiem, że dla personelu to pewnie nie jest komfortowe. Myślę, że każda zmiana nie jest komfortowa, jednak każda zmiana niesie ze sobą pozytywne doświadczenia i pozytywne relacje. Tak, jestem po słowie w dniu wczorajszym z ordynatorami i kierownikami. Było to spotkanie organizacyjno-zapoznawcze. Teraz w ciągu najbliższych dni i tygodni będę spotykać się już na bezpośrednie rozmowy z oddziałami, z komórkami organizacyjnymi szpitala, żeby poznać ich oczekiwania, ich bolączki, jakie zgłaszają potrzeby związane z ich działalnością na danym obszarze i na danym poziomie i oddziale. Właśnie ogłosiliście nabór nad kierownika ordynatora SOR-u. Tam też jest problem z lekarzami.... Tam był zawsze problem z lekarzami. Na każdym SOR-ze w Wielkopolsce są podobne problemy. Tak, z końcem grudnia odszedł od nas kierownik SOR-u. Niemniej jednak praca na SOR-ze jest zapewniona, oprócz tego kierownika, ale formalnie szukamy kierownika, który podejmie się kierowania oddziałem, którym jest SOR. Czy z lekarzami medycyny ratunkowej jest podobny problem jak z neurologami? Tak, lekarze medycyny ratunkowej, którzy pracują w SOR-ze, bo tacy specjaliści pracują między innymi, jest taki sam problem jak z lekarzami neurologami, ich po prostu nie ma. Niemniej jednak na SOR-ze również pracują inni specjaliści i pełnią dyżury, więc tutaj posiłkujemy się też różnymi innymi specjalnościami, którzy pomagają nam zabezpieczyć pracę SOR-u. I tak samo działają inne podmioty, które prowadzą SOR. Zastanawiam się, czy ta rozmowa ma mieć optymistyczny koniec... Myślę, że każda rozmowa, która jest otwierająca jakiś rozdział, a myślę, że jest to rozmowa otwierająca rozdział w historii i leszczyńskiej placówki i naszej współpracy z mediami, mojej współpracy z mediami, powinna być optymistyczna. Na zasadzie „dajcie mi szansę”? Nie. Trzymajcie kciuki. Bardzo serdecznie dziękuję, pani Anna Jackowska, nowa dyrektor Leszczyńskiego Szpitala Dziękuję ślicznie.
reklama
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama