O tym się mówiMarek Prech: jak uciec przed zawałem? |
24.04.2025. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Witam państwa serdecznie, witam mojego gościa, pan docent doktor habilitowany Marek Prech, ordynator oddziału kardiologii w leszczyńskim szpitalu. Dzień dobry panie ordynatorze. Dzień dobry panu, dzień dobry państwu. Umówiliśmy się na rozmowę z okazji zbliżającego się wielkimi krokami Pikniku Kardiologicznego, który będzie w maju, ale o tym pikniku to za chwilę, bo mam w programie ordynatora kardiologii, a ja to jak widać człowiek, któremu sprawy sercowe nie są obce. Jak wygląda obecnie stan oddziału kardiologicznego? Macie pełne ręce roboty? Od początku roku właściwie tak. A to jest z czymś związane? Trudno powiedzieć jednoznacznie, natomiast rzeczywiście z miesiąca na miesiąc leczymy coraz więcej chorych. Mimo, że opinie są różne, że lekarze nie pracują lub pracują za mało, to rzeczywiście każdego miesiąca notujemy coraz więcej pacjentów, których leczymy. Ja pracuję tutaj na oddziale 5 lat. Na początku leczyliśmy około 2000 osób rocznie. W ubiegłym roku po raz pierwszy zbliżyliśmy się do liczby 2500. Pomimo, że liczba łóżek się nam nie zwiększyła, kadra też nie jest jakaś bardzo duża. Natomiast rzeczywiście chorych przybywa. Z czego to wynika? Może z tego, że zapadają na choroby sercowe coraz młodsi ludzie. Niestety w tym roku właściwie co tydzień mamy pacjenta w wieku lat 30 z zawałem serca. Kiedyś to była choroba dyrektorów, 60-70 lat, natomiast niestety coraz częściej mamy coraz młodszych ludzi. A skąd się u tak młodych ludzi te zawały biorą? Niestety, trudno jednoznacznie oczywiście powiedzieć dlaczego, natomiast każdy z tych mężczyzn to był mężczyzna z dużą nadwagą, z nadciśnieniem już niestety trwającym kilka lat, no i to są czynniki, które potem prowadzą do rozwoju przedwczesnej miażdżycy. A to nadciśnienie było wcześniej zdiagnozowane, czy dopiero się okazało, kiedy się mleko wylało? Niestety czasami tak jest, że pierwszym objawem nadciśnienia jest już jego powikłanie, czyli albo zawał, albo nie daj Boże udar. Czyli co, to jest choroba cywilizacji naszej XXI wieku, wieku obfitości? Na pewno tak, na pewno tak. My organizujemy od kilku lat ten piknik kardiologiczny. Staramy się też powiedzieć kilka słów mniej czy bardziej świadomej szerszej publiczności. Ja parę lat temu prezentowałem takie badanie, które zostało wykonane w Izraelu i to było badanie, które trwało ponad 30 lat. Badanie polegało na tym, że wszyscy młodzi ludzie, którzy mają obowiązkową służbę wojskową, byli w wieku 18 lat ważeni i mierzeni, plus dodatkowe, podstawowe badania i następnie obserwowani przez kilkadziesiąt lat. Ostatni rocznik, który był włączony do tego badania, był włączony w latach 90. I badanie zakończono na początku roku 2000. Spośród tych chorych, którzy byli w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, gdzie masa ciała była niska, tak zwany wskaźnik BMI był poniżej dwudziestu, bo większość osób tak miała, bo to były trudne czasy, ci ludzie nie jedli za dużo, bo po prostu nie było nadmiaru żywności, właściwie nie chorowali. Natomiast osoby, które były włączane i obserwowane pod koniec lat dziewięćdziesiątych, średnia masa BMI to już było dwadzieścia pięć i ci ludzie pod koniec badania już mieli pierwsze dolegliwości w stylu zawału serca. I jest jedno z bardziej dokładnych badań, które pokazuje, jaki jest wpływ cywilizacji rzeczywiście na nasze zdrowie. I to się dzieje u nas. Dużo jemy, jak rozumiem. Dużo rzeczy, które są otyłościogenne, tak? No i mało się ruszamy. Jemy za dużo tłuszczów... A dieta keto jest właśnie podobno taka, że jest dużo tłuszczów i ludzie mówią, że jest świetna. Nie ma chyba świetnej diety. Każda ma swoje plusy, każda ma swoje minusy. Ja na jednej jestem i jak mi specjalista mówi, że nie ma świetnej diety, to się czuję rozgrzeszony, kiedy ją trochę łamię. Ja muszę powiedzieć, że najlepszą dietę to kolega, którym się spotykam raz po razie na stołówce szpitalu, mi powiedział doktor, lat 75. Mówi, wie pan, panie doktorze, ja jem wszystko, tylko po trochu. Chcę zapytać o leczenie tych chorób, bo dzisiaj jest też takie przekonanie, że to nie jest tragedia, że możecie mnóstwo ludzi z zawału wyciągnąć. Czy tak jest rzeczywiście? Po pierwsze, na pewno możemy pomóc osobom, które dojadą do szpitala z zawałem, Dość ważną, jakby trochę zaniechaną informacją jest to, że część osób umiera po cichu, bo zawał często dokonuje się w nocy. Jeżeli taka osoba nie dostanie pomocy, a czasami nie ma jak tej pomocy udzielić, no to nie jesteśmy w stanie nic pomóc. W związku z czym statystyki są takie, że około 40% osób umiera poza szpitalem bez pomocy. Myśmy w ubiegłym roku w czasie pikniku mieli taką prelekcję dotyczącą nagłej właśnie śmierci sercowej. Jak używać AED, czyli tak zwany defibrylator zewnętrzny, jeżeli dojdzie do zatrzymania krążenia, żeby komuś uratować życie. Natomiast jeżeli już pacjent dojedzie, oczywiście mamy coraz lepsze metody, możemy otworzyć naczynie, możemy wszczepić stent, mamy świetne leki na cholesterol. Natomiast fakty są takie, jeżeli ktoś ma zawał w wieku lat 30, to on nie będzie miał tej samej długości życia, jeżeli byłby bez zawału. No bo zawał to jest oczywiście miażdżyca w naczyniach wieńcowych, ale to oznacza, że w innych naczyniach: w mózgu, w nerkach, gdziekolwiek, ta miażdżyca jest również, więc ten pacjent i tak będzie narażony na inne powikłania gdzieś tam w przyszłości. A czy wasi pacjenci lekceważą na przykład objawy zawału? Tak, wielu pacjentów często zgłasza się po kilku dniach, bo bolało ale nie miał czasu i przeszło. Często jest tak niestety, że pierwszy kontakt z ochroną zdrowia też jest taki, że boli, proszę lek przeciwbólowy, może przejdzie i dopiero po dwóch dniach okazuje się, że pacjent gdzieś już tam miał zawał. W związku z czym to jest różnie. W wielu sytuacjach jest tak, że pacjenci czytając, słuchając, rzeczywiście potrafią rozpoznać prawidłowo. Jeżeli są w ciągu godziny u nas, to rzeczywiście, jeżeli wykonamy zabieg, który prowadzi do udrożnienia zamkniętej tętnicy, bo zamknięta tętnica, która nagle przestaje doprowadzać krew do serca, to jest przyczyna zawału, to oczywiście ograniczamy do minimum uszkodzenie serca i właściwie u takiego pacjenta rokowanie jest bardzo dobre. Natomiast jeżeli ktoś już przyjdzie po kilku godzinach to to wieloletnie rokowanie zawsze będzie gorsze. A jest taki stuprocentowy objaw, który jak mam to wiem na pewno, że już trzeba jechać, trzeba wzywać karetkę? Stuprocentowym objawem na pewno jest silny ból w klatce, który trwa kilkanaście minut i nie przechodzi i to jest na pewno alarm. Niestety jest tak, że taki stuprocentowy objaw to tak naprawdę występuje u 60-70%, czyli u dwóch osób na trzy. Jeżeli ktoś ma cukrzycę, ma inne schorzenia, to czasami zawał jest bezobjawowy, bezbólowy i trudno się dziwić, że ktoś tego nie zauważy. A jest stuprocentowy sposób na uniknięcie zawału? Nie ma niestety. Niestety jest to w jakimś stopniu choroba cywilizacyjna. Nie wiemy wszystkiego na temat powodów, jakie są zawały. Są różne schorzenia genetyczne, nadkrzepliwość krwi, która prowadzi do tego, że u młodych osób może dojść do zamknięcia naczynia. Są różne schorzenia, gdzie mamy wrodzony, podwyższony cholesterol i też u 30-latków mamy zawał praktycznie zdrowych ludzi. Nie wiemy wielu rzeczy. Statystycznie natomiast, jeżeli stosujemy się do pewnych zasad tak zwanego zdrowego typu życia, to ryzyko jest dużo niższe, niż jeżeli tego nie robimy. Ale pewności nie ma. A ten zdrowy typ życia to jest właśnie jeść, ale po trochu, tak? I się ruszać. I biegać. I biegać. No właśnie. Są niestety wyjątki. Muszę powiedzieć, miałem kiedyś takie zdarzenie, gdzie przyszedł pacjent, miło nam się rozmawiało, wydawało mi się, że osiągnęliśmy jakieś porozumienie i pacjent na odchodne mówi: wie pan, to wszystko jest prawda, ale Winston Churchill dożył 92. roku życia, a zaczynał dzień od whisky i cygara. I to nie byłem ja, jakby co. Chociaż coś w tym jest. Jeszcze o jedną rzecz chcę zapytać, zanim przejdziemy do pikniku. Jesteśmy po Wielkanocy, czyli święcie, które chyba dla kardiologów jest... koszmarem? Dla nas mniej, bardziej dla gastroenterologów i chirurgów. Jemy dużo, jemy tłusto. Czy na co dzień, czy od święta ruch to zawsze dobry wybór, więc jak już zjemy trochę więcej, to trochę więcej się tego dnia ruszajmy. A propos ruchu, proszę państwa, 9 i 10 maja piknik kardiologiczny w Lesznie, po raz pierwszy rozłożyliście to na dwa dni. Ten dziewiąty maja to jest taki dzień teoretyczny, a dziesiąty właśnie praktyczny związany z ruchem. Tak, spróbowaliśmy podzielić to na dwie części, ponieważ tak jak wspomnieliśmy, organizujemy to po raz czwarty. Do tej pory piknik był jednodniowy. Zaczynaliśmy właśnie od takiej części bardziej teoretycznej, gdzie chcieliśmy o czymś porozmawiać, o jakichś zagadnieniach związanych z ruchem. I część osób, która na ten piknik do nas docierała mówiła, że to trwa za długo, rzeczywiście trudno przyjść na rano, potem czekać dwie czy trzy godziny na bieg. W związku z czym rzeczywiście w tym roku zdecydowaliśmy się rozdzielić. W piątek po południu chcemy zająć się trochę tematem ruchu, aktywności fizycznej u dzieci, w związku z czym w piątek po południu będzie kilka, wydaje mi się, bardzo ciekawych prelekcji. Udało nam się zaprosić profesora Bobkowskiego. To jest konsultant krajowy kardiologii dziecięcej, który ma nam rzeczywiście powiedzieć, czy są i jakie są ewentualnie przeciwwskazania, żeby dzieci się ruszały, bo rzeczywiście dzieci ruszają się mało, często są zwalniane z WF-u. No i niestety to powoduje potem, że już dzieci mają nadwagę i dzieci chorują. I już też wiemy z badań, że dzieci nasze będą żyły krócej niż niestety my, ponieważ te naleciałości cywilizacyjne, które są, powodują, że niestety To tak wygląda. Proszę zobaczyć, średnia długość życia w Ameryce spadła. Jest niższa niż w Europie. Niestety 30% Amerykanów ma patologiczną otyłość i to się przekłada na długość życia. W tym roku chcemy się zająć właśnie tematyką dzieci. Będzie dietetyk kliniczny, który też nam powie, co można zrobić, jak zmodyfikować codzienne jedzenie, żeby na tą wagę zwrócić uwagę. Będzie wreszcie kolega Bartek Szafran, kardiolog sportowy, który ma nam troszeczkę pokazać, jak zmieniła się wydolność dzieci na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Prosiłem Bartka, żeby sprawdził takie różne tabele, bo można do takich źródeł dojść, jak kiedyś dzieci były w stanie pokonać 100 metrów, jak teraz. Adresatem tej części są rodzice? Adresatem są i lekarze, i rodzice. Rodzice dzieci i nauczyciele, którzy z tymi dziećmi mają na co dzień kontakt, którzy mogą zachęcić, którzy zwrócą uwagę, żeby dzieciaki rzeczywiście się ruszały. To nie jest stricte tylko konferencja kardiologiczna, natomiast jest skierowana właśnie do wszystkich osób, które są zainteresowane co zrobić, żeby te dzieciaki rzeczywiście ruszały się i były zdrowe. A nazajutrz przed szpitalem, czy obok szpitala, tradycyjny bieg, Mariuszowa Piątka. Nazwa zostaje Mariuszowa Piątka jak najbardziej. Tak jak w ubiegłym roku proponujemy dystans pięciu kilometrów, czyli jedno kółko po lesie, dystans dziesięciu kilometrów dla tych, którzy chcą pobiegać więcej. Proponujemy również marsz z kijkami i tu mnie to bardzo miło zaskakuje, bo już prawie jest zamknięta lista, jeżeli chodzi o osoby, które chcą pospacerować po lesie. I po raz pierwszy rzeczywiście chcemy w tym roku zaproponować bieg dla dzieci na krótszych dystansach, ale tak, żeby dzieci przyszły z rodzicami. Rodzice pobiegną swój dystans, dzieciaki swój. Informacje, ewentualne zapisy? Można jeszcze się zapisywać? Czy już listy zamknięte? Zapisy trwają do końca kwietnia, ponieważ te ostatnie parę dni to już jest czas na przygotowanie numerów, medali. Zapraszamy. Jest jeszcze trochę miejsc wolnych. Na kijki rzeczywiście niewiele, na bieg trochę więcej. Pan dr Marek Prech, ordynator kardiologii w leszczyńskim szpitalu. Dziękuję bardzo.
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL![]()
|
reklama
reklama