Kandydatka lewicy w Radiu ElkaMagdalena Biejat: System trzeba zmienić, nie tylko naprawiać |
14.05.2025. Radio Elka, Marcin Hałusek | |||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Witam Państwa, witam mojego gościa, pani Magdalena Biejat, Marszałek Senatu, kandydatka lewicy na urząd prezydenta. Dzień dobry. Prezydentka czy prezydent, jakby pani wolała? Wolałabym prezydentkę, ale formalnie ten urząd nazywa się oczywiście prezydent. Pozwoli pani, że będę mówił w takim razie na „ kandydatka na urząd prezydenta”. Zapraszam. A czy mogę przy okazji anegdotę? Bardzo proszę. Ostatnio nie ma takiej możliwości, żebym przeszła obok jakiejś wycieczki szkolnej, która przychodzi odwiedzić Sejm bez robienia sobie miliona selfie. Wszystkie dzieci i młodzież chcą sobie robić ze mną zdjęcia. Nie inaczej było ostatnio, kiedy przerwałam urlop, żeby wziąć udział w posiedzeniu Senatu. Był tylko jeden chłopiec, około trzynastoletni, dwunastoletni może, który nie wiedział, kim jestem. Zapytał po prostu, kim właściwie pani jest? I ja mówię, ja jestem kandydatką na prezydenta Rzeczpospolitej. A on spojrzał na mnie i mówi, a nie prezydentkę? Pani Marszałek, wszystko już o was kandydatach wiemy po tych debatach trudnych, męczących i dla was, i dla nas, odbiorców. Ja ciągle nie wiem jednej rzeczy. Dlaczego pani rzuciła tak ciekawe, interesujące zajęcie jak tłumaczenie literatury hiszpańskiej i zajęła się pani polityką, tak niewdzięcznym zawodem? Pomiędzy tłumaczeniem książek a polityką była jeszcze moja praca społeczna w organizacjach pozarządowych, bo ja najwięcej czerpię satysfakcji z pracy z ludźmi i z takiej pracy, która daje mi poczucie zmienienia jakiegoś fragmentu świata na lepsze. Zawsze szukałam takiej pracy, która dawałaby mi też satysfakcję i miałam to szczęście, że udawało mi się taką pracę znajdować. Bardzo lubiłam pracę w organizacjach, nadal współpracuję z organizacjami pozarządowymi i chyba dlatego też lubię politykę, że mogę to nadal robić. W końcu jednak poczułam, że dochodzę do ściany, że można świat zmieniać w obrębie systemu, ale żeby naprawdę było lepiej, to trzeba zmienić też system i tak zaczęła się moja przygoda z polityką właśnie. Zapytam jednak, co z literatury hiszpańskiej by pani zarekomendowała do przeczytania naszym słuchaczom, żeby na kilka dni przed wyborami odcięli się od polityki. Tłumaczony przez panią Javier González, czy może coś innego? Muszę powiedzieć, że ostatnio niestety nie śledzę nowości z literatury hiszpańskiej, no bo polityka pochłania mnie doszczętnie. Bardzo polecam Państwu za to książkę, która ostatnio wpadła mi w ręce i którą próbuję podczytywać w kampanii, dotyczącą Ameryki Łacińskiej, Ameryki Południowej. To jest najnowsze dzieło Artura Domosławskiego „Rewolucja nie ma końca”. A z literatury - zawsze warto wracać do klasyków. Nigdy chyba nic nie wywarło na mnie większego wrażenia niż Gabriel Garcia Marquez i jego książki. Czyli jednak literatura iberoamerykańska. Tak, tak. Od polityki nie uciekniemy w tej rozmowie. Jest Pani po spacerze po Lesznie. Zaczęła Pani na Nowym Rynku, niezbyt reprezentacyjne miejsce dla Leszna, ale na szczęście przeszła Pani na rynek, który jest troszkę ładniejszy. Domyślam się, że na Nowym Rynku musiała pani rozmawiać z drobnymi przedsiębiorcami, którzy prowadzą tam swoje biznesy. O co pytali przedsiębiorcy? Bo w pani programie nie ma zbyt wielu punktów, które przedsiębiorców by dotyczyły. Nawet odnoszę wrażenie, że przedsiębiorcy są traktowani przez Panią trochę po macoszemu, jako grupa mająca wystarczająco dużo przywilejów. To zależy, o których przedsiębiorcach oczywiście mówimy. Widzę bardzo wyraźne rozgraniczenie między tymi drobnymi przedsiębiorcami, a tymi, którzy funkcjonują bardzo dobrze. Tymi, którzy są na samozatrudnieniu i próbują utrzymać swój biznes a tymi, którzy prowadzą wielkie firmy i powinni zadbać o swoich pracowników. Natomiast w Lesznie przedsiębiorcy oczywiście pytali mnie o składkę zdrowotną i o obciążenia z tym związane. Mówiłam im, że ja uważam, że tak, że potrzebujemy zreformować system ochrony zdrowia, że potrzebujemy stworzyć taki system, który jest sprawiedliwy, który obciąża tylko w takim zakresie podatników, którym rzeczywiście są w stanie te obciążenia unieść, bo tego się najbardziej drobni przedsiębiorcy obawiają. Dlatego też sprzeciwiałam się tej ustawie, o której tak dyskutowaliśmy, zgłoszonej przez Szymona Hołownię, bo ona znowu, wbrew temu, co mówi pan Marszałek Sejmu, wspiera tych, którzy zarabiają najlepiej. Tych, którzy prowadzą działalność B2B, prezesów banków, świetnie zarabiających informatyków (po 20-30 tysięcy miesięcznie), którzy nie zatrudniają pracowników. Tych ustawa wspierała najbardziej, ci zyskiwali najwięcej. A wszystkim nam zafundowała ogromną dziurę w budżecie ochrony zdrowia, dziurę wielkości budżetu, który rocznie przeznaczamy na ratownictwo w Polsce, bez pomysłu jak ją załatać. Dlatego ja dzisiaj zapowiadam, że będziemy jako Lewica przedstawiać założenia reformy finansowania budżetu ochrony zdrowia w taki sposób, żeby ona była sprawiedliwa. Żeby rzeczywiście zasypać dziurę, żebyśmy mieli szansę na lepszy system ochrony zdrowia, w którym za te pieniądze, które wkładamy do niego, dostajemy usługi, a nie figę z makiem i konieczność płacenia za nie drugi raz na rynku prywatnym. Bo ja się nie dziwię, że ludzie są sfrustrowani. Nie dziwię się, że mają dość. Nie dziwię się, że mówią, że już wolą w ogóle nic nie płacić i olać ochronę zdrowia, skoro i tak nic od niej nie dostają. Tylko prawda jest taka, że w prywatnej ochronie zdrowia nie dostaniemy opieki nad wcześniakiem, bo to się nie opłaca. Nie dostaniemy opieki nad osobami przewlekle chorymi. Nasi najbliżsi, osoby starsze potrzebują dobrze funkcjonującej ochrony zdrowia, potrzebujemy jej my wszyscy. I naszym zadaniem jako państwa jest zadbać o to, żeby to konstytucyjne prawo wreszcie zostało realizowane. A nie słyszała Pani od przedsiębiorców, że obciążenia, które muszą ponosić w związku z prowadzeniem działalności, ich dobijają? Że boją się na przykład 35-godzinnego tygodnia pracy? Że boją się ponoszenia kosztów związanych z zatrudnieniem dodatkowych pracowników? Takich głosów nie ma wśród przedsiębiorców? Nie, nie słyszę takich głosów. Może dlatego, że w Polsce już są przedsiębiorstwa, które takie rozwiązania wprowadzają. Ja też zachęcam wszystkich przedsiębiorców, żeby zgłaszali się do pilotażu, który teraz rozpoczyna Ministerstwo Pracy. Bo ten pilotaż też pokaże, że można stosować różne modele, bo to jest też dla nas jasne, że skrócenie czasu pracy przy zachowaniu tej samej pensji nie może być robione od sztancy. Że są branże, w których można skrócić czas pracy o godzinę dziennie. Są takie, zwłaszcza branża kreatywna, gdzie będzie można po prostu wprowadzić jeden dodatkowy dzień wolny od pracy. Są takie, gdzie być może będzie to polegało na dodaniu dni dodatkowych urlopu. Wszystko zależy od pracodawcy i od tego, jakie ma warunki. Jedno jest pewne - w tych krajach, w których prowadzono skrócony czas pracy, w tych firmach, które wprowadziły skrócony czas pracy, poprawiły się statystyki, jeśli chodzi o wyniki finansowe tych firm, jeśli chodzi o wyniki gospodarcze, bo po prostu skrócenie czasu pracy zwiększa wydajność pracowników, zmniejsza absencje chorobowe, zmniejsza wypalenie zawodowe. Zawsze, kiedy słyszę krytykę tego i opowieść o tym, że przedsiębiorcy zbankrutują, że nas na to nie stać, niestety słyszę to od pana Hołowni, który właśnie zawsze znajdzie pieniądze na obniżenie składki zdrowotnej, ale na pomoc pracownikom już kiepsko, że tutaj akurat te pieniądze właśnie przyjdą do gospodarki i że te same zastrzeżenia słyszeliśmy ponad 100 lat temu, kiedy lewicowy rząd wprowadzał 8-godzinny dzień pracy. Przecież całkiem niedawno wprowadziliśmy wolne soboty, to były lata siedemdziesiąte. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie weekendu krótszego niż dwa dni. Więc ja zachęcam do tego, żeby głosować na polityków, którzy są odważni, którzy patrzą w przyszłość, a nie asekurancko trzymają się półśrodków. Naprawdę Polacy zasługują na to, żeby wreszcie też korzystać z tego wzrostu gospodarczego, który w Polsce niewątpliwie notujemy. Tylko niestety on nie spływa na nas wszystkich po równo. I trzeba zadbać o to, żeby ci, którzy do tej pory jeszcze z tego nie korzystają, pracownicy, emeryci, osoby z niepełnosprawnościami, mieli szansę też na tym zyskać. Może tego Pani nie wiedzieć, ale w Lesznie urzędnicy pracują już 35 godzin w tygodniu. Taki system wprowadził prezydent z Koalicji Obywatelskiej. Wprawdzie o lewicowym rodowodzie, ale jak najbardziej z Koalicji Obywatelskiej. Tak samo zrobił prezydent Włocławka, też wprowadził skrócony czas pracy. Ale Leszno było pierwsze. Zdaje mi się, że w Poznaniu albo w Łodzi Herbapol wprowadził też skrócony czas pracy i chwali się lepszymi wynikami produkcji. Więc naprawdę to jest rzecz, którą trzeba zrobić. Zresztą o tym, że trzeba czas pracy skrócić, mówił też w ostatniej kampanii premier Donald Tusk. Mam nadzieję, że poprze to rozwiązanie, a nie, że to nie będzie w jego wykonaniu kolejna kiełbasa wyborcza, którą potem odłoży na półkę. Być może wykorzystuje was jako taki bufor do sprawdzenia tej sytuacji? Być może, ale wie pan, my na lewicy się nie boimy. My na lewicy nie boimy się sprawdzać, nie boimy się wprowadzać ważnych zmian, nie boimy się być liderem tych zmian i dzięki nam właśnie one się dzieją. O depopulację chciałem zapytać. Powiem szczerze, że ten problem w tej kampanii wybrzmiewa gdzieś w trzecim planie. Dane, które pojawiły się dwa tygodnie temu, są zatrważające. Mówią o tym, że do końca stulecia ma nas być o połowę mniej. Powiem szczerze, że ja nie słyszę od polityków propozycji, które odwrócą te bardzo niepokojące trendy. Pani mówi w kampanii o budowie mieszkań, ale czy to wystarczy? Nie, na pewno nie wystarczy, choć jest to warunek konieczny, bo nie zadbamy, nie odwrócimy tego trendu, nawet go nie zatrzymamy, jeśli młodzi ludzie nie będą mieli szansy na wyprowadzenie się od rodziców. Jeżeli mamy statystyki, które mówią, że połowa ludzi do 35 roku życia mieszka z rodzicami, bo ich nie stać na mieszkanie samodzielnie, no to trudno się dziwić, że oni nie mają dzieci. Ale to nie jest jedyny powód. Dlatego tak mocno stawiam oczywiście na walkę z kryzysem mieszkaniowym, na to, żeby zwiększać finansowanie budowania mieszkań na wynajem, żeby była jakaś konkurencja dla czynszu na rynku prywatnym, który często zabija nawet już w mniejszych miastach szansę ludzi na samodzielność. Dlatego położyłam na stole ustawę, która ma obniżać ceny kredytów w Polsce, żeby banki przestały się paść na możliwości usamodzielnienia się młodych ludzi. Prawda jest też taka, że ten rynek pracy dla młodych ludzi jest rynkiem pracy bardzo trudnym. Oni zaczynają swoje doświadczenia, jeśli pójdą na studia, od bezpłatnych staży i praktyk. Potem na tym rynku pracy, co wiem od nich bezpośrednio, bo z nimi współpracuję, trafiają na uśmieciowiony rynek pracy, na umowy zlecenie. Bardzo trudno im dostać umowę na etat w trudnych warunkach. Wtedy, kiedy proszą, domagają się po prostu przestrzegania swoich praw, słyszą od pracodawców, że są roszczeniowi. Więc naprawienie tego rynku pracy, zlikwidowanie bezpłatnych staży i praktyk, to jest kolejna rzecz. Trzecia rzecz, to jest niewątpliwie dostęp do opieki nad dziećmi, dostęp do dobrej opieki medycznej. Bo wielu Polaków, jest to też moje doświadczenie, kiedy decyduje się na pierwsze dziecko, kiedy zderza się z systemem, orientuje się, że i tak do tego specjalisty trzeba pójść prywatnie. Gdy za przedszkole trzeba zapłacić duże pieniądze, a żłobka w okolicy nie ma, to pojawia się myśl - na drugie dziecko mnie już nie stać. Więc dobra opieka zdrowotna, dobry dostęp do żłobków i przedszkoli, to jest jeden z tych kluczowych elementów. Trzeba po prostu pomyśleć i przyjrzeć się i wysłuchać młodych ludzi, bo to nie jest tak, że oni wszyscy nie chcą mieć dzieci. Musimy im ułatwić tę decyzję, a ta decyzja zapadnie wtedy, kiedy będą mieli na to pieniądze, będą mieli dach nad głową i będą mieli szansę o dzieci zadbać. Pani Marszałek, zbliżając się do końca naszej rozmowy, chciałem Panią zapytać o rolę lewicy we współczesnym świecie. Świat skręcił bardzo na prawo w ostatnich latach. Mam wrażenie, że coraz więcej polityków jest zafascynowanych postacią Donalda Trumpa. Próbują go naśladować. Lewica jest w odwrocie? A może nie, a może są jakieś zjawiska, które sugerowałyby jednak, że lewicowy światopogląd wraca do łask. Może zwycięstwo Partii Pracy w Wielkiej Brytanii, może tak lubiona przez Panią Hiszpania, która notuje od lat wzrost gospodarczy, a jest rządzona przez lewicę? To prawda i skróciła właśnie czas pracy. Moim zdaniem to jest bardzo ciekawe zjawisko, bo rzeczywiście lewica była w odwrocie. Lewica poradziła sobie gorzej niż prawica w Polsce i na całym świecie. W internecie, zarówno na youtubie, jak i na tiktoku prawica była zawsze mocno obecna. Nawet te wybory w Polsce pokazują, że nie musi tak być, że obecność lewicowych kandydatów wzmożona też w mediach społecznościowych, tam skąd ludzie głównie czerpią informacje o polityce, daje nam większy oddech, daje nam lepsze dotarcie z naszym programem i ten program przekonuje. W Stanach Zjednoczonych po wejściu Donalda Trumpa do władzy okazało się, że jego oferta jest ofertą pogarszania się warunków życia ludzi. Coraz więcej osób, także tych, które na niego głosowały, dzisiaj odwraca się od niego plecami. On notuje coraz gorsze wyniki w sondażach, a w siłę rośnie lewicowe skrzydło Partii Demokratycznej, które reprezentują Alexandria Ocasio-Cortez czy Bernie Sanders, gromadzący na swoich wiecach wielotysięczne tłumy. Więc uważam, że to jest trochę czas na nowy oddech dla lewicy, na pokazanie, że na trudne czasy właśnie lewicowy program, program tego bezpieczeństwa dnia codziennego, ale też tego opartego na solidnych europejskich sojuszach, na staniu twardo na ziemi, jeśli chodzi o naszą obronność, to jest ten kierunek, w którym powinniśmy iść. Bardzo ciekawa jest ta współpraca Sandersa z Ocasio-Cortez, która pokazuje siłę lewicy otwartej, w której łączy się młodsze i starsze pokolenie polityków i które razem potrafi rzeczywiście porywać ludzi. Pani Marszałek, sondaże mówią o poparciu dla Pani na poziomie około 6 procent. To jest z jednej strony nieźle, biorąc pod uwagę wyniki lewicowych kandydatów w poprzednich dwóch wyborach prezydenckich. Magdalena Ogórek i Robert Biedroń mieli nieco ponad 2 procent. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Adrian Zandberg ma również prawie 6 procent i Joanna Senyszyn około 2 procent, no to robi wam się na lewicy 14 procent. Jednak z jakichś powodów idziecie innymi drogami. Czy to jest wystarczający kapitał, żeby się dogadać i spróbować stworzyć trzecią siłę, rozbijać duopol w Polsce? Mam nadzieję. Ja chcę tworzyć taką lewicę, która jest lewicą otwartą, która jest lewicą, w której jest miejsce też na różne strategie robienia tej lewicy. Bo uważam, że i to też wiem, że wkurza lewicowych wyborców, że lewica zbyt długo koncentrowała się na różnicach, na tym, co nas dzieli. Bycie lewakiem to jest właściwie przyklejanie sobie nawzajem łatek i wykluczanie z klubu idealnego lewicowca. A ja chcę tworzyć lewicę, która jest otwarta, która rozumie, że nie musimy się we wszystkim zgadzać w stu procentach i która po prostu wie, że wróg jest gdzie indziej, że wróg jest tam, gdzie są wielkie korporacje międzynarodowe, tam, gdzie są banki i deweloperzy, tam, gdzie są politycy, którzy chodzą na ich pasku. I skrajna prawica, która dzisiaj powtarza propagandę Kremla. Na tym powinniśmy się przede wszystkim skoncentrować. Czy ma Pani wiarygodność do rozbijania tego duopolu, skoro podjęła Pani decyzję, że jednak jest w koalicji rządzącej? To zresztą często pojawia się wobec Pani jako zarzut. Tak, oczywiście pojawia się jako zarzut, ale jest to zarzut nietrafiony, dlatego że uważam, iż z liberalną polityką można walczyć, będąc także w rządzie, nie tylko w opozycji, a przy okazji można załatwiać konkretne sprawy, bo ostatecznie ja w polityce jestem po to, żeby realizować program, a nie żeby o nim mówić. Byłam w opozycji przez cztery lata w zeszłej kadencji i wiem dobrze, co można załatwić, będąc w opozycji. Niewiele. Cieszyliśmy się, kiedy może dwie czy trzy poprawki od czasu do czasu udało się docisnąć kolanem do jakiejś ustawy. Teraz możemy wprowadzać konkretne, odważne projekty. Projekty finansujące mieszkania na wynajem, projekty wprowadzające rentę wdowią, rozwiązania, które pomagają rodzicom wcześniaków, czy osobom, którym umarł ktoś bliski. Udało się wreszcie naprawić błąd poprzedniego rządu Donalda Tuska, który obniżył zasiłek pogrzebowy. Teraz zasiłek został podniesiony, wprowadziliśmy waloryzację, bo po prostu, gdyby lewicy w tym rzędzie nie było, to byłby to dużo gorszy rząd. Jeszcze tak zupełnie na koniec, proszę o naprawdę krótką odpowiedź. W niedzielę po wynikach sondażowych, ale one pewnie będą zbliżone do ostatecznych, wyjdzie pani do swoich wyborców i powie, głosujcie na Rafała Trzaskowskiego? Wyjdę do moich wyborców i podziękuję im za ich zaangażowanie, podziękuję za zaufanie i powiem im, na tym walka się nie kończy. Będę dalej walczyć o to, żebyśmy nasze, żebyśmy te postulaty wprowadzali w życie. Daliście mi mandat do tego, żebym o to silniej walczyła w rządzie. A co będę robić w drugiej turze, to okaże się po pierwszej turze. Na razie zachęcam Państwa do głosowania. Do głosowania z nadzieją, z odwagą na zmianę. Pani Magdalena Biejat, kandydatka lewicy na Urząd Prezydenta. Bardzo dziękuję. Dziękuję bardzo. Rozmawiał Marcin Hałusek Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy na prezydenta RP gościem Radia Elka Ulica/Polityka i Samorządność
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL![]()
|
reklama
reklama