Nic nie wiedzą, nie pamiętająNie wiedzą, lub nie pamiętają |
06.03.2007. Radio Elka, Aldona Brycka-Jaskierska | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Przypomnijmy, że w sprawie chodzi między innymi o fikcyjne zatrudnienia piłkarzy-poborowych w kościańskich zakładach budżetowych, a także o rozliczania dotacji niezgodnie z umowami, podpisanymi między klubem a miastem. Ryszard M. trener i szkoleniowiec, który w latach 2002-2003 był również członkiem zarządu klubu, twierdzi, ze nic nie wiedział o nieprawidłowościach. Interesowały mnie przede wszystkim to aby klub osiągał dobre wyniki, a nie sprawy finansowe - wyjaśniał przed sądem. Utrzymuje, że nie uczestniczył w posiedzeniach zarządu klubu , a tym samym w podejmowanych przez niego decyzjach, tym bardziej w rozliczeniach dotacji z miasta. -Nigdy nie widziałem dokumentów na ten temat - przekonywał. Przyznał też, że nie miał wiedzy, jak statut klubu określa odpowiedzialność członków zarządu i kompetencje. On swoje zadania określił na podstawie oczekiwań, które miał wobec niego sponsor klubu, notabene Ryszard M. w Obrze Kościan był jego człowiekiem. Niewiedzą w wielu kwestiach, lub brakiem pamięci tłumaczy się również Mirosław W. były burmistrz Kościana, który przez trzy ostatnie miesiące sprawowania funkcji włodarza miasta, był również w zarządzie klubu Obry Kościan. Choć, jak twierdził przed sądem wcześniej był uznawany za "wroga sportu", przez co jego i jego rodzinę spotykały nieprzyjemności ze strony kibiców. W trakcie składania wyjaśnień zapewniał, że do pewnego momentu, jako burmistrz nie miał wiedzy, iż w jednostkach budżetowych miasta są zatrudniani piłkarze-żołnierze, a tym bardziej, że pracują tylko fikcyjnie. Zwróciła na to jego uwagę komisja rewizyjna rady miejskiej. Nie przypomina sobie też, aby kiedykolwiek dotacje przyznawane przez miasto Obrze Kościan, były nieprawidłowo rozliczane. Jeśli tak było, to burmistrz i zarząd byli wprowadzani w błąd - twierdził Mirosław W. Według jego sugestii mieliby tego dokonać pracownicy wydziału oświaty, którzy rozliczali dotacje. To także struktury miejskie, miały za zadanie weryfikowanie zgodności rozliczeń z zawartą umową. On nic nie wiedział, że pieniadze z dotacji są przekazywane np. na opłaty transferowe. Twierdzi, że nie uczestniczył w posiedzeniach zarządu. Przypomina sobie tylko jedno, po którym odwoził go do domu inny oskarżony Piotr M. Na pytanie prokuratora, dlaczego za czasów burmistrzowania jego i Jerzego B., kiedy to byli członkami zarządu Obry Kościan, klub dostawał największe dotacje - odpowiedział, wspierany przez Jerzego B., że- dotacja była uzależniona od ilości dzieci i młodzieży będących w klubie, a w tym okresie było ich bardzo wiele. Gdyby nie było dotacji z miasta, nie mielibyśmy dzisiaj mistrzów świata w koszykówce - argumentował Mirosław W. Stwierdził również, że fakt, iż przed sądem musi tłumaczyć się z tego o co przez cztery lata walczył, jest dla niego żenujące. Ani ja, ani zarząd nie mamy sobie nic do zarzucenia - stwierdził. Po wyjaśnieniach składanych przez obu oskarżonych przez kilka godzin, sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy na 20 marca. (abj/tekst i foto)
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL![]()
|
reklama
reklama