Połączyła ich pracaPołączyła ich praca |
17.07.2007. Radio Elka, Marcin Hałusek | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Pan Jan urodził się w Działdowie. Jako syn wojskowego mieszkał tam, gdzie rozkazy wysyłały jego ojca. Dzieciństwo spędził na Pomorzu. Później rodzina przeniosła się do Łodzi. Krótko po wybuchu II wojny światowej przeprowadzili się do Dąbrowy koło Miejskiej Górki. Tam Janek, jako czternastolatek, zaczął pracę w gospodarstwie wujka. Tam pod koniec 1944 roku do pracy przyszła Władzia, która mieszkała w pobliskich Oczkowicach. Tak się poznali. Ślub wzięli 24 czerwca 1947 roku w kościele w Nieparcie. Zamieszkali w Rawiczu, w domu rodziców Jana. Po kilku latach wybudowali się po sąsiedzku. W mieście był to pierwszy dom jednorodzinny postawiony po wojnie. - W tamtych czasach własna budowa to było nie lada wyzwanie - opowiada Jan Malak. - Brakowało w zasadzie wszystkiego. Niczego nie można było kupić, ani cegły, ani cementu, ani dachówek. Wszystkie materiały zdobyliśmy z rozbiórek. Pan Jan wyuczył się na elektryka. Pracował w firmie wykonującej usługi instalatorskie. Później, przez 20 lat, prowadził własny zakład tej branży. Żona zajmowała się domem. To też była ciężka praca, od rana do nocy. Na świat przychodziły dzieci. Sześcioro: dwóch synów i cztery córki. Później pojawiały się wnuki - doczekali się ich trzynaścioro oraz prawnuki - mają ich pięcioro. Też było co robić dla takiej gromadki. Pan Jan jest na emeryturze, ale co to za emerytura. Żadne tam kapcie i fotel. Wszędzie go pełno. Wszystko zrobi samemu. To złota rączka. Nie ma dla niego rzeczy nie do naprawienia. Zwłaszcza przy elektryce, przecież jest fachowcem w tym zawodzie. Nic dziwnego, że do teraz sąsiedzi, znajomi wynajmują go do takich usług. Prowadzenie domu to królestwo pani Władysławy. Zajmuje ją przydomowy ogródek, robienie zapraw na zimę, gotowanie, a przede wszystkim szycie. To lubi najbardziej. Szyje dla siebie i rodziny, dzierga sweterki dla wnuków. Jest w tym niezastąpiona. - Dzieci, cała rodzina jest praktycznie na miejscu, na brak odwiedzin i zajęć więc nie narzekam - mówi pani Władysława i dodaje, że w wolnych chwilach pochłania ją czytanie książek. - Jeszcze teraz niejedną noc spędzam nad książką. Niekiedy wracam nawet do lektur szkolnych. Mówią, że szybko przeleciało te sześćdziesiąt lat razem, ani się spostrzegli. W zgodzie, miłości. Inaczej nie byłoby takiego jubileuszu. Wciąż są pełni wigoru, omijają ich choroby. Za receptę na dobre zdrowie i długie życie uznają pracę, ruch i powściągliwość w sięganiu po używki.(jw, ABC)
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL![]()
|
reklama
reklama