Start
Pod namiot na krańce EuropyPod namiot na krańce Europy |
18.08.2010. Radio Elka, Hania Ciesielska | |||||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Wszystkie rodziny podróżują swoimi samochodami i nie spieszą się, bo gdy wyruszą już w upragnioną wakacyjną trasę, zawsze dotrą na czas. - Gdy zobaczymy miejsce, które oddalone jest od trasy, a zechce nam się je zobaczyć, po prostu zbaczamy z drogi. Podoba mi się to, że robimy właściwie to, na co mamy ochotę, często zmieniając plany - mówi Miłosz Janiak. Najdłużej, bo od 1999 roku podróżują państwo Busz. Zaczęli od półwyspu Istria w Chorwacji. Następnie pojechali do Trogiru, na wybrzeże Makarskie niedaleko Zivogosce. Dwukrotnie byli też w Bułgarii, ale tam nie polecają pól namiotowych. Przetestowali też campingi w Grecji. Ostatnie najpiękniejsze miejsce, do którego dotarli, to chorwackie miasteczko Nova Novalija na wyspie Pag. Ponieważ zwiedzili już właściwie wszystkie miejsca w Chorwacji, w tym roku ponownie wybrali się do Grecji. Tym razem wraz z zaprzyjaźnionymi rodzinami Tomków i Łuczak. Bywało jednak, że w minionych latach wspólnie wybierało się z nimi w podróż nawet do 5 innych rodzin. W tym roku na wspólne wakacje wybiera się 13 osób. - Jadę z rodzicami, ale nie mogę narzekać na brak rówieśników. Będą Diana Busz i jej brat, Bernard, Szymon, Marcin Łuczak, moja siostra Gosia i Ola Łuczak, z którymi znamy się i świetnie dogadujemy - mówi Krzysiek Tomków. - Znajomi tak zbombardowali nas wrażeniami, że postanowiliśmy spróbować i dołączyliśmy do nich. Musieliśmy kupić namioty, śpiwory, krzesełka. Trochę było tych wydatków, ale jesteśmy pewni, że wrażenia będą super - mówi Elżbieta Łuczak, która wybiera się z rodziną w tego typu podróż po raz pierwszy. Jej synowie - Szymon i Marcin - spali już pod namiotami i nie mogąc się doczekać wyjazdu, rozbili nawet mini obozowisko w ogrodzie. Wiedzą, jak to robić, bo byli w drużynie harcerskiej. Co jest fascynującego w nocowaniu pod namiotem? - Mniej sprzątania i więcej zabawy - mówią chłopcy. Przede wszystkim brak konieczności rezerwacji noclegów na długie tygodnie przed wyjazdem. Zdarzają się też niecodzienne zdarzenia, na przykład nocne spotkania ze skorpionami i innymi tego typu nieproszonymi gośćmi, które stawiają całe obozowisko na nogi. W tym roku państwo Busz, Tomków i Łuczak zwiedzą Meteory, Delfy, Ateny, wodospady koło Salonik. Dotrą też do miasta Kavala, które nazwane jest Monte Carlo wschodu i leży prawie przy samej Turcji. Na pewno zobaczą też Olimp. W inne strony wybierają się Agnieszka i Łukasz Janiak z dwójką synów - trzynastoletnim Miłoszem i dwa lata starszym Amadeuszem, którzy pod namioty podróżują od 8 lat. Rozpoczęli od Hiszpanii, gdzie zwiedzili prawie całą Katalonię. We Francji, zgodnie z zainteresowaniami dzieci i własnym zamiłowaniem do zwiedzania, podziwiali zamki w Carcassonne. Była też podróż do Danii, a po niej do Chorwacji. Najpierw zwiedzili jej północną część przy Jeziorach Plitwickich, później okolice Dubrovnika. Podczas ostatnich wakacji zwiedzili głównie zabytki północnych i środkowych Włoch. W tym roku chcą dotrzeć na Sycylię i wrócić do Polski przed rozpoczęciem roku szkolnego. To jedyne z pewnych rzeczy, gdyż zazwyczaj swoje wakacyjne plany ustalają na bieżąco i spontanicznie. W każdym miejscu, do którego dotrą muszą spróbować lokalnych specjałów i obejrzeć zabytki. - Nauczyliśmy się już podróżować z dziećmi. Gdy Miłosz miał 5 lat, my zwiedzaliśmy Hiszpanię. Udało nam się obejrzeć Gironę, ponieważ nasi synowie zajmowali się wtedy głównie ciastkami i czekoladowymi rogalikami. Z czasem, gdy chłopcy podrośli wspólnie z nami wynajdowali miejsca, które chcieliby zobaczyć - przyznaje Agnieszka Janiak. W Danii na przykład wyciągnęli rodziców do Legolandu. Wekowanie, pakowanie, gotowanie Przygotowania do trzydniowej podróży samochodem aż do Grecji, a potem kilkudniowego pobytu na polu namiotowym, rozpoczynają się zawsze spotkaniem rodzin i wspólnymi zakupami żywności, która stanowi główny element bagażu. Na miejscu wczasowicze kupują jedynie warzywa. Mięso (ponad 6 kg na rodzinę) jest wekowane i kilka dni przed podróżą trafia do słoików. W takim stanie może przeleżeć wiele tygodni. Każda rodzina przygotowuje je w ten sam sposób, by produkty mogły trafić do jednego garnka. Oprócz mięsa pakowane są też woda, mleko, soki, konserwy, kiełbasa na grila oraz piwo - tym razem w trzech beczkach. Gotują panowie, ponieważ panie czuwały nad procesem pasteryzacji jeszcze w Polsce i na wakacjach odpoczywają od kuchennych obowiązków. Pojedzie też cały sprzęt do gotowania. Oprócz tego namioty, śpiwory i materace, które wylądują na górny bagażnik. Lodówka, palnik gazowy, stół, krzesła i namiot trafią do busa. Wszystko musi być odpowiednio spakowane, gdyż trzeba znaleźć też miejsce na rowery, rolki, deskę, podstawowy sprzęt do nurkowania, piłkę do siatkówki, zestaw do krykieta, a nawet kino domowe. - Tego wszystkiego nie można zabrać ze sobą do samolotu - śmieje się Sławek Tomków. Większość dnia leszczyńskie rodziny spędzają nad wodą; pola namiotowe, które wybierają, są przeważnie blisko plaży. - Zwiedzanie traktujemy jako przerywnik po ciężkim opalaniu - żartuje Pani Aneta Busz, która na wspólnych wyjazdach odpowiedzialna jest zawsze za trasy wycieczek. Bez zbędnych... planów - Cena nie gra roli, przyjemność jest tak wielka, że gdy wracamy do domu z pustym portfelem, to nie płaczemy. Chodzi o to, by wyjechać, cieszyć się ładną pogodą i zabawnymi sytuacjami, których nie brakuje - mówi Sławomir Tomków. Państwo Janiak o tym, dokąd pojadą zdecydowali tydzień przed swoim wyjazdem. Wiosną rozważali Rumunię, Hiszpanię lub Czarnogórę. Dlaczego pod namiotami? Nie lubią planować, cenią sobie poczucie niezależności. Wcześniej nie dokonują rezerwacji, choć przed wyjazdem przeglądają fora internetowe. Przekonali się, że warto sprawdzić na miejscu i na własne oczy zobaczyć camping, na którym mają spędzić wymarzone wakacje. Ale to nie zawsze się sprawdza. - We Włoszech zjechaliśmy całą Toskanię, ale nie znaleźliśmy miejsc na campingu i nocowaliśmy w samochodzie. Czasem na naszych wyjazdach mamy jednak więcej szczęścia niż rozumu - wspomina Agnieszka Janiak. - Dzięki temu, że musieliśmy szukać gdzie indziej, znaleźliśmy piękne pole namiotowe w Gaju Oliwnym z widokami, które wynagrodziłyby nam nawet trzy noce spędzone w aucie. - Marzy nam się jeszcze Azerbejdżan, Gruzja i Zakaukazie, ale to już musi być bardziej zorganizowany wyjazd. Wtedy można kupić jakąś starą ładę na Ukrainie i nią podróżować - mówi Łukasz Janiak, który robi wszystko, by na zagranicznych wakacjach nie czuć się jak typowy turysta. Telegram z Węgier Już po rozpoczęciu podróży od ekipy jadącej do Grecji otrzymaliśmy wiadomość o koniecznej zmianie kierunku wyprawy… (bor) ![]() ![]() ![]() ![]() ![]()
reklama
reklama
reklama
reklama
|
reklama