Start Felieton Adamka Lotniskowe manewry
Lotniskowe manewry |
10.04.2014. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Nie jest to coś nowego. Już dawno, jak się człowiek spotkał z reprezentantem któregoś środowiska, to prędzej czy później zaczynało się narzekanie na tych innych. Ale było to jak walka buldogów pod dywanem - niby coś się działo, ale nic konkretnego nie było widać. W ostatnich tygodniach albo buldogi urosły, albo dywan się przetarł i zaczęło to i owo wyłazić. Nagle poleciał z hukiem prezes CSS. Za - najogólniej mówiąc - całokształt. A szczególniej ponoć za pomysł zrobienia w Lesznie Strefy Zrzutu. W sumie fajna rzecz i widowiskowa - skoczkowie spadochronowi skaczą z paru tysięcy metrów, wygląda to świetnie, daje kupę frajdy i podobno zarabia pieniądze. Tylko że taka strefa ma jeden feler - jak działa, to właściwie nie może działać nic więcej. Zwłaszcza nie mogą działać szybowce. Czyli Aeroklub Leszczyński zostaje uziemiony na amen. Aeroklubowi się to oczywiście nie spodobało, czemu trudno się dziwić. Oprotestował pomysł, protest poparła rada nadzorcza CSS i pan prezes musiał się spakować. A propos Aeroklubu, tu się też prezes zmienił. Zdaje się że mniej burzliwie, bo podczas normalnego zjazdu poprzednik pięknie podziękował i przyjął podziękowania i po prostu nie wystartował. Więc normalna kolej rzeczy, choć pierwszym działaniem nowego prezesa było wystosowanie owego protestu w sprawie spadochronowych pomysłów. Jak już przy spadochroniarzach jesteśmy, to jeszcze najnowsza sprawa, roboczo nazwana „Antekgate”. Chodzi o samolot An-2 - taki wielki, dwupłatowy. Maszyna przyleciała do Leszna jesienią ubiegłego roku w stanie, jak mówi się w branży samochodowej „funkiel nówka”. To ważne, bo te modele najczęściej mocno sfatygowane są. Antka Leszno dostało od wojska. Zabiegów było sporo, nachodził się zwłaszcza poseł Borowiak, bo to trzeba było dobrze wniosek przygotować, a potem pilnować, żeby nie zginął, potem coś tam poprawiać, znowu pilnować. Jednym słowem kupa roboty. Ale zakończonej sukcesem - samolot Leszno, a właściwie Centralna Szkoła Szybowcowa, dostało. Jakie tu były celebracje! Uroczyste przekazanie, dyplomy, statuetki, uściski dłoni. Cieszyli się wszyscy, a potem sobie poszli. A samolot stanął pod chmurką i stoi tam do dziś. I ani razu nie poleciał. Podobno maszyna wojskowa ot tak sobie latać nie może. Może chodzi o to, że się znarowi i zbombarduje niechcący jakąś wieś - nie mam pojęcia. Niby coś tam miało być robione, dostosowywane i takie tam, ale nic ani robione, ani dostosowywane nie było, Antek służył zaś za wdzięczny obiekt do robienia sobie ślubnych sesji fotograficznych. Aż tu nagle poszła fama, że się silnik z niego wymontowuje i wysyła do Częstochowy. Raban podnieśli spadochroniarze z leszczyńskiego klubu Feniks (nie mylić ani z Aeroklubem, ani z CSS). Ich szczególnie uziemienie samolotu boli, bo to oni namówili posła, żeby się oń starał, żeby mieli z czego skakać. A tu mało że ze skakania nici, to jeszcze silnik wyrusza na pielgrzymkę. Wkurzyli się i mówią o przekręcie. Wkurzył się i poseł i mówi o kradzieży. Na to wkurzyła się CSS, bo to podobno miał być bardzo czysty interes - wypożyczenie za niezłe pieniądze - ale z powodu oskarżeń nie wypalił. No i jeszcze się wkurzył prezes Aeroklubu Polskiego, posądzony że to wszystko jego wina. Acha - wkurzyli się też ludzie z Aeroklubu Leszczyńskiego, tym razem na mnie, bo napisałem o pomyśle przejęcia Antka od szkoły - tak mi mówiono, ale faktycznie - nie wy to mówiliście, więc skoro się wkurzacie to zaprzeczam. Wkurzeni są więc wszyscy na wszystkich, a Antek jak nie latał, tak nie lata. I nie wiadomo czy kiedykolwiek poleci.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama