Start Felieton Adamka Galowe mordobicie
Galowe mordobicie |
30.04.2014. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Jeśli nie widzieliście, zobaczcie na elka.tv. Film jest bardzo krótki. Pokazuje jak jeden dwunastolatek tłucze drugiego w metalowej klatce, przy aplauzie publiczności. „Tłucze” to może za dużo powiedziane - jednym ciosem “z buta” w twarz powala go na ziemię. Chłopak leży, wchodzą ratownicy, the end, kurtyna. Publiczność szaleje. Moi śmiertelnie poważni koledzy z redakcji sportowej zapewniają mnie, że to nie jest nagranie z monitoringu w zakładzie poprawczym, tylko taka dyscyplina sportowa. Nazywa się muaythai i cieszy się wielkim poszanowaniem w Tajlandii. No może. Oglądaliście kiedyś „Łowcę jeleni”? Tam pokazali inną wielce szanowaną dyscyplinę sportową - nie wiem, jak nazywa się po tajsku, ale po naszemu to „rosyjska ruletka”. Niezwykle widowiskowa i tylko trochę bardziej niebezpieczna od nawalanki dzieci w klatce. Nie żebym był jakimś zaciekłym przeciwnikiem tak zwanych „sportów walki”. Wręcz przeciwnie - moi synowie próbowali sił w szermierce i karate. Wprawdzie szybko im przeszło, ale nie miałem nic przeciwko temu, żeby i jeden, i drugi zakosztował smaku zwycięstwa i klęski w starciu z innym dzieckiem. Ale obaj do tego smakowania zabierali się okutani w jakieś maski, ochraniacze, ze stępionym floretem. No a przede wszystkim kiedy tylko pojawiał się choćby cień faulu, trener natychmiast przerywał zabawę. Oczywiście na tym całym muaythai się nie znam, więc nie wiem, czy istnieje tam pojęcie faulu. Może gwizdek sędziego odzywa się dopiero wtedy, gdy czyjaś oderwana głowa poleci w publiczność, której przecież nie wolno pobrudzić. No nie wiem - ale wydawało mi się, że osoba, która organizuje takie show powinna zadzwonić do jakiegoś kolegi, czy by może nie miał pożyczyć jakiegoś kasku dla dzieciaka albo coś... Ale może miał ważniejsze sprawy na głowie, na przykład sprzedaż biletów. Świetny jest też tatuś znokautowanego chłopaka. Sprawę skomentował mniej więcej tak: „nic się nie stało, śladu nie ma, tylko głupi sędzia przerwał walkę, bo mały rwał się do boju”. Ciekawe jaki sport pan tata uprawiał w młodości - osobiście obstawiałbym skoki na główkę do pustego basenu. Na szczęście ludzie z tak zwanej „branży”reagują zupełnie inaczej - mniej więcej jak ja, czyli z oburzeniem. Słynny Albin Pudlicki mówi o tym, że w Polsce dzieciaki nie muszą zabijać się nawzajem za miskę ryżu, jak dzieje się gdzie indziej. Maciej Domińczak, trener kadry narodowej juniorów w czymś, co się nazywa K-1, a czego częścią jest to muaythai stwierdza, że przez takich geniuszy jak ci, którzy dopuścili do walki sport będzie kojarzony z mordobiciem. No i jest, panie trenerze. A wiecie, co mnie najbardziej bawi? Że to mordobicie nazywane jest szumnie „galą”. Nikt tego nie nazywa „zawodami”, „turniejem” ani nawet „meczem”. To GALA. Jak Oskary albo co najmniej Teraz Polska. GALA. Panie w futrach, panowie w smokingach, szampan, kawior i Cohiba Esplendidos? Dywany, jedwabie i żyrandole? Popatrzcie sobie na tę galę w Rawiczu. Jeżeli mnie ktoś czyta właśnie z tego miasta niech mi wybaczy, ale na litość boską! Przecież w tle jest jakaś sala gimnastyczna. W Lesznie też zresztą taką galę mieliśmy, więc zero kompleksów. Jeszcze trochę, a takie gale będzie miała każda zapyziała wieś, gdzie jest tylko remiza strażacka. Postawi się klatkę, wydrukuje się plakaty, sprzeda się bilety. Pewnie że się sprzeda - byle na nich napisać „gala”. Wielki świat, panie. Prawie jak Las Vegas. Prawie jak Tajlandia. Prawie jak sport.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama