Start Felieton Adamka JOWy spać nie dają
JOWy spać nie dają |
02.06.2015. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Skrót, zrobił się ostatnio tak modny, że nawet pewnie nie ma potrzeby go rozwijać, w dodatku inteligentnym ludziom. Rzecz nowa nie jest - o jednomandatowych okręgach wyborczych mówi się od lat, były inicjatywy, ruchy obywatelskie, a nawet całkiem konkretne zapowiedzi całkiem konkretnych partii. Mało tego: JOWy się pojawiły - są w wyborach do Senatu i do niektórych gmin. Teraz jednak wybuchła moda prawdziwa, niczym w latach 80-tych na marmurkowe dżinsy i tureckie swetry. Wszyscy stroją się w JOWy i zapewniają, że zawsze byli za jednomandatowymi. No dobra, przesadzam, nie wszyscy. Ale co najmniej trzy czwarte polityków, obecnych i przyszłych. Wszystko za sprawą Pawła Kukiza. Przyznam się szczerze, że nie mogę gościa rozgryźć. Może za słabo gryzę, za mało się interesuję. Zasadniczo komunikat, który do mnie dociera brzmi równie sympatycznie, co nieskomplikowanie: „rozpieprzyć system, odpędzić od koryta i urządzić kraj na nowo”. Niestety wciąż nie dosłyszałem jak, ale - powtarzam - to może być moja wina. Jedno, co się przedarło do świadomości, to właśnie JOWy w każdych wyborach, zwłaszcza sejmowych. Według co niektórych sondaży Kukiz ma już poparcie większe od Platformy i goni PiS. Piszę „Kukiz”, a nie „partia Kukiza”, bo żadnej partii nie ma. I jak ostatnio ze sceny zapewniał, mieć nie chce. Jeżeli tak będzie, JOWy przejmą inni i nas nimi uszczęśliwią. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, czy to dobrze czy źle. Doświadczenia mamy raczej słabe. Jak już wspomniałem, jednomandatowe okręgi mamy w Senacie - ale potraficie tak z marszu powiedzieć, jak się nazywa nasz senator? Ok, może i potraficie. A czy potraficie powiedzieć, czym się zajmuje? Co do samorządowych wyborów to akurat Leszno JOWów nie ma, tylko wybory proporcjonalne, tak więc nie mam pojęcia jak to działa. Mogę tylko poteoretyzować. Załóżmy, że będą te jednomandatowe okręgi do Sejmu. Oznacza to podzielenie kraju na 460 okręgów - mniej więcej wielkości powiatu. Z każdego byłby wybierany jeden poseł. Z Leszna jeden, z Gostynia jeden, z Rawicza jeden i tak dalej. Nie byłoby posła ziemi leszczyńskiej, czy kalisko-leszczyńskiej, jak mamy obecnie. Zasadniczo super - zwłaszcza że obecnie Leszno swojego posła nie ma. Mały okręg, jedno biuro, mniejsze wydatki na przejazdy, bo tylko Leszno-Warszawa i z powrotem. Mało tego - ktoś ma do niego jakąś ważną sprawę, wsiada w MZK albo na rower. No i - o czym Kukiz mówi - poseł odpowiadałby przed swoimi wyborcami za decyzje i głosowania, musiałby ich reprezentować, bronić i niemalże żywić. Fajne? Fajne - pod warunkiem, że działa. Załóżmy trzy scenariusze. Pierwszy: poseł jest z partii, która rządzi. Żeby rządzić mogła, musi mieć większość w parlamencie. Żeby mieć większość, musi być dyscyplina. Żeby była, poseł z Leszna musi głosować tak, jak poseł z Żyrardowa, Pułtuska i Warszawy, a przede wszystkim tak, jak życzy sobie lider. Więc głosuje i modli się, żeby nie podpaść elektoratowi. Drugi scenariusz: poseł jest z opozycji. Może krytykować i mówić, że gdyby rządził, to ho, ho. Zasadniczo jednak dyscyplina też go obowiązuje, więc nawet dobre pomysły rządzących musi w czambuł potępić i modlić się jak powyżej. Wariant trzeci, najbardziej wychwalany przez antysystemowców i kukizowców: naród wybiera kogo chce, najlepiej spoza partii. Facet jest niezależny do bólu i zorientowany na swój elektorat. Mniejsza już, że nie wiem, czy ktoś taki w ogóle by wygrał, bo skąd wziąłby kasę na kampanię wyborczą. Ale niech będzie że wygra. Znów pytanie - czy będzie sam, czy takich jak on będzie 400 posłów? Każdy niezależny i oddany swojemu powiatowi. No i jak wtedy będzie wyglądać wyłonienie rządu, stworzenie budżetu państwa? Nie twierdzę, że to niemożliwe, ale niech mnie ktoś przekona. Bo póki co, spać nie mogę. A od bezsenności gorsza jest tylko jedna rzecz. Bezsensowność.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama