Start Felieton Adamka Strach włączać światło
Strach włączać światło |
12.08.2015. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Śmiejcie się albo nie, ale po prostu po ludzku się boję, że jednym przełączeniem pstryczka-elektryczka na ścianie przeciążę nasz napięty jak struna system energetyczny i cofnę nasz naród do czasów Króla Ćwieczka. Próbowaliście sobie wyobrazić, jak to jest zostać bez prądu? Tak w ogóle i definitywnie? Pal sześć, że nie będzie światła. Każdy tam ma w domu jakąś świeczkę: choćby gromnicę z kościoła, zapachową albo odstraszającą komary. Zapytałem właśnie żonę, czy my też mamy. Jest wściekła - siedzi z mokrymi włosami - ale łaskawie odburknęła, że zostało coś po kolędzie. Syn harcerz i gwiazda survivalu ma jeszcze latarkę, a i ja wiem, że można sobie zawsze poświecić komórką - pomysł wypróbowany podczas nocnych powrotów z imprez. Inna rzecz, że świeczki się wypalają a baterie wyczerpują. Jeszcze inna, że brak światła to nie całość problemu - bez prądu nie działa nic. Przede wszystkim komputery - nie tylko te domowe. Każda chyba rzecz na naszym świecie do jakichś komputerów jest podłączona - począwszy od sieci wodociągowych, gazowych, telekomunikacyjnych, poprzez pociągi, samoloty, na bankomatach i kasach fiskalnych kończąc. Nie będzie prądu, nie będzie wody, gazu, transportu, zakupów i kasy na zakupy. Ile macie gotówki w domu? Wyliczyłem, że po znalezieniu wszystkich zaskórniaków i skonfiskowaniu skarbonek dzieci wystarczy na przeżycie dwóch godzin. A lodówka nie będzie działać, więc wszystko co gdzieś tam zachomikowane przy plus 35 stopniach po dwóch godzinach zacznie żyć własnym życiem - i u mnie, i u państwa. W sklepach też. Zresztą, co ja będę tu snuł scenariusze, kiedy są lepsi. Na przykład taki Marc Elsberg, który pięknie to wszystko opisał w książce „Blackout”. Nowa rzecz, pewnie znajdziecie w księgarniach albo bibliotekach. Może nie wybitna, ale spać po niej nie mogłem. Elsberg opisał, na zasadzie „co by było gdyby” sytuację, gdy w Europie, a potem na świecie pada sieć energetyczna. Czyli cofnięcie się cywilizacji o jakieć cztery tysiące lat, łącznie z towarzyszącemu temu dodatkowymi atrakcjami, takimi jak wojna wszystkich ze wszystkimi o przeżycie. Człowiek czytał i niby się nieźle bawił, ale z drugiej strony zastanawiał się, czy przypadkiem nie załatwić sobie pozwolenia na broń. Swoją drogą wiem, że nie jestem jedynym fanem „Blackoutu” w naszym mieście. Przeczytał ją też na przykład nasz przewodniczący Rady Miejskiej pan Sławomir Szczot, który czym prędzej wymyślił projekt uchwały, żeby może miasto na takie bezprądowe sytuacje przygotować. Podobno miasto ma na to czas do końca sierpnia, czyli akurat do konca upałów i 20-stopnia zasilania. Ciekawe, co nam zaprezentują. Na mój nos pomoże nam to tyle, co nieboszczykowi kadzidło, chyba że się mylę i - dzięki zapobiegliwości pana przewodniczącego i sprawności miejskich służb - w morzu światowego chaosu Leszno okaże się wyspą spokoju, szczęśliwości i agregatów prądotwórczych. I zarobimy miliardy udzielając prawa azylu arabskim szejkom, amerykańskim miliarderom i rosyjskim oligarchom, angielskiej królowej, a może i samemu papieżowi. Leszno czwartym Rzymem - dla czegoś takiego mogę siedzieć przy świeczce.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama