Start Felieton Adamka Wyszło na moje. Połowicznie
Wyszło na moje. Połowicznie |
16.09.2015. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Zajrzałem do felietonu, który napisałem 30 czerwca. Pewnie już nie pamiętacie, ale machnąłem go po ogłoszeniu startu Grzegorza Rusieckiego do Senatu. Oczywiście podworowałem sobie tam z pana Grzegorza, ale też uwolniłem ducha proroczego prognozując, kto tam jeszcze o karierę parlamentarną się pokusi. Cytacik z wtedy: „Jeżeli ktoś by mnie spytał o osobiste typy, to proszę bardzo: Sławomir Mocek i Adam Kośmider. A do Sejmu Barbara Mroczkowska, Hanna Kotomska, Michał Skrzypczak i Piotr Więckowiak”. No i co? Może nie jestem Nostradamusem, ale Wróż Maciej mógłby mi pozazdrościć. Wychodzi na to, że sprawdziło się pół na pół. No i nie liczyłem wtedy Marka Goryniaka, ale nie bądźmy drobiazgowi. Wiem, że się puszę, ale dodam jeszcze, że jak śp. prof. Szuta w I LO zaczął przerabiać rachunek prawdopodobieństwa to uciekłem z krzykiem na wagary. Mocek i Kośmider kandydują do Senatu, Mroczkowska do Sejmu. Pan Adam się co prawda nieco w komentarzu do ówczesnego felietonu krygował, że gdzież tam jemu w parlamenta, ale koniec końców dał się przekonać. A jako człek z natury szlachetny zapewnił dziś, że nie robi tego dla pieniędzy, więc pensji z Senatu nie weźmie - zaznaczam, pensji, bo dieta niezawodowym parlamentarzystom (rzadki gatunek) przysługuje. Jak mówią we Francji - chapeau bas. O ile oczywiście senatorem zostanie. Jak mówią we Francji - inshallah. Mój bardzo dobry znajomy wybrzydzał troszkę na pomysł startu w wyborach przez radnych. - Tak bardzo chcieli do rady na cztery lata się dostać, a po roku chcą zwiewać do innej roboty - mówił. W sumie trochę racji ma, bo głosując umawiam się z konkretnym człowiekiem na jakiś tam kontrakt, którego on nie dotrzymuje. Z drugiej jednak należy zrozumieć, że istnieje coś takiego jak awans i trudno się dziwić, że się z tego korzysta. A przecież zostanie jednym z 560 prawodawców, najważniejszych ludzi w Rzeczpospolitej to awans, prawda? I naprawdę nie chodzi tu o pieniądze. (Choć, skoro już o pieniądzach wspomniałem, gdyby wybrany przeze mnie radny zrywał ze mną kontrakt, to bym się domagał jakiegoś odszkodowania). Inna rzecz mnie martwi. Znowu listy zdominowali ludzie z kaliskiego. Nikt z Leszna nie ma „jedynki” na liście. Co prawda w Nowoczesnej na pierwszym jest człowiek z Kościana, ale bądźmy szczerzy - gdybym nazwał kościaniaka leszczyniakiem, dostałbym po ryju i w Kościanie, i w Lesznie. Najwyżej znalazł się Pan Wiesław Szczepański - jest drugi u zjednoczonych lewicowców. Niby nieźle, ale jeszcze w piątek był pierwszy, dopiero w weekend przegrał z posłem Aleksandrzakiem, oczywiście z Kalisza. Następni to już trójki, czwórki, albo - uwaga - ósemki. Tak jest w PiSie, gdzie na ósmym miejscu jest Marek Goryniak. Przy odrobinie dobrej woli za leszczyniaka można uznać co prawda posła Jana Dziedziczaka (drugie miejsce) - w końcu mamy go już osiem lat, ale według prawa o zasiedzeniu mówi się po latach dwudziestu. Trochę więc, jak to mówi młodzież, kicha. Ale - dodam z szatańskim chichotem - nie poszliście na referendum w sprawie JOWów, to macie za swoje.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama