Start Felieton Adamka Znowu parking? Naprawdę?
Znowu parking? Naprawdę? |
24.11.2015. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Napisałem już kiedyś, dziś powtórzę. Różni mnie z panem Prezydentem bardzo wiele i często mniej lub bardziej oględnie daję mu to do zrozumienia. Jednak w sprawie Rynku bez samochodów stał z nim będę po grób. A właściwie po szubienicę - sam był łaskaw powiedzieć niedawno „powieście mnie, ale się na parking nie zgodzę”. No więc wieszajcie - będę stał obok i płakał. Tak się składa, że do egzekucji może dojść całkiem szybko - radni bowiem nader skwapliwie chcą parking na Rynku przywrócić. Na komisji infrastruktury zgodzili się bez większych oporów, żeby może jednak, na razie, tymczasowo, żeby może wspomóc kupców w ich ciężkiej doli… No masz, znowu to samo. Przerabiałem to co roku z panem Prezydentem Malepszym. Przezacny człowiek, nie przeczę i bardzo lubię, ale z nim się też całkowicie nie zgadzałem w kwestii Rynku. Bo co roku się zgadzał kupcom na to parkowanie, zresztą szło to mocno w stronę przysłowia o palcu i ręce. Bo początkowo, na początku kadencji, parking był sporadyczny i krótki. Ot, tydzień przed Bożym Narodzeniem. Potem szło coraz dalej i dłużej, żeby pod sam koniec kadencji pana Malepszego było mniej więcej pół roku na pół roku. A jakby policzyć tych wszystkich, którzy wjeżdżali „na krzywą twarz” i przez cały rok. Wkurzało mnie to strasznie i bardzo wielu Szanownym Handlowcom i Usługodawcom podpadłem czepiając się o te auta co chwila. Przyszedł Borowiak, zapowiedział nowe porządki i odetchnąłem. Jak się okazuje zupełnie niepotrzebnie. Bo Państwo Radni ni z tego ni z owego postanowili jednak ubogacić życie na Starówce na swój sposób. Czyli po staremu. Nie wiem, może to jedyny znany im sposób, a z pustego i Salomon? Doskonale znam te wszystkie argumenty: że klient wygodny jest, że musi podjechać pod sam sklep, że parkingów w centrum nie ma, a przecież trzeba wspierać naszych przedsiębiorców, bo to przecież sól ziemi naszej. Znam i śmieję się w głos. Nie wiem, jak często nasi Szanowni Radni na Rynku bywają, ale ja przechodzę mniej więcej co dwa dni. A w Adwencie pewnie jeszcze częściej. I pamiętam zeszłoroczny parking. Dla przypomnienia przybliżę dwie sytuacje. Pierwsza: wszedłem sobie w poszukiwaniu prezentu do jednego ze sklepów. Znałem właścicielkę na gruncie towarzyskim, więc liczyłem na korzystny rabat. Tymczasem kobita siedzi za kontuarem i trzyma się za głowę. -Tak źle jeszcze nie było - mówi - mało kto zachodzi, praktycznie nikt nie kupuje. Dodaje, że tak samo skarżą się jej koledzy z innych sklepów. Westchnąłem. Wziąłem ją za rękę, prowadzę do wystawowego okna i pokazuję na zewnątrz, na wypełniony do ostatniego miejsca samochodami Rynek. -A ci - pytam - to właściwie po co przyjechali? Druga sytuacja. Czasem zabaluję. Rzadko, ale się zdarza. Z wstydem przyznaję, ze zdarzyło się i w Adwencie (trochę się przykazania kościelne zmieniły, podobno wolno). Wracam sobie więc z baletów koło północy, wkraczam na Rynek i widzę kilkadziesiąt zaparkowanych aut. Po północy! Nawet Żabka już wtedy zamknięta, więc czego to byli klienci? Wybaczcie więc Szanowni Radni, ale naprawdę nie łykam tych kawałków o ratowaniu handlu i wygodzie klientów. A jak już naprawdę chcecie ratować i ulżyć ludziom to sobie siądźcie raz i drugi i pomyślcie co tu zrobić, żeby się na Starówce nie zamykały fajne sklepy, których nie stać na komunalny czynsz. Tak się stało niedawno - zamiast słodyczy i rzeźnika mamy dwa lombardy. Ja wiem, że to nie jest łatwe tak siąść i myśleć. Ale dajcie sobie szansę.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama