Damian SzymczakWyrok zapadł w Kościanie |
29.01.2016. Radio Elka | ||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() W niedzielę 27 lutego 1938 roku o godzinie 10, w parafii pod wezwaniem św. Jana Bosko w podpoznańskim Luboniu, rozpoczęła się msza. Była to tzw. „msza dziecięca”, świątynię wypełniały głównie dzieci. Masakra w Kościele Mszę odprawiał 36-letni ksiądz proboszcz Stanisław Streich. Pod jej koniec zamierzał wejść na ambonę. Stał pod nią m.in. mężczyzna w średnim wieku. Gdy ksiądz był metr od niego, wyszarpnął spod płaszcza rewolwer i strzelił mu prosto w głowę. Jak się później okazało, kula utkwiła w mózgu, powodując śmierć na miejscu. Bandyta strzelił do niego jeszcze dwukrotnie. Pierwszy pocisk utkwił w piersi księdza, drugi trafił w ołtarz. W stronę bandyty rzucił się kościelny, chcąc go obezwładnić. Wówczas on strzelił do niego dwukrotnie, raniąc go w prawą skroń oraz prawą rękę. Strzelił jeszcze raz, kula utkwiła w udzie dwunastoletniego chłopca. Więcej strzałów już nie zdołał oddać, choć chciał, jednak broń się zacięła. Wówczas wbiegł na ambonę, skąd wykrzykiwał komunistyczne hasła. Później zamierzał wykorzystać chaos i panikę, jaka zapanowała w kościele, by uciec. Złapało go jednak kilku parafian, którzy dotkliwie go pobili. Kilku innych zapobiegło jednak samosądowi i zawiadomiło policję. Mężczyzna został przewieziono na komendę Policji Państwowej przy placu Wolności w Poznaniu. Ten ksiądz był najbliżej Nazywał się Wawrzyniec Nowak, miał 47 lat i był rodowitym mieszkańcem Lubonia. Dużą część życia spędził jednak na zachodzie Niemiec, gdzie pracował. Gdy wybuchła pierwsza wojna światowa został powołany do armii niemieckiej. Lecz już w październiku 1914 roku dostał się do rosyjskiej niewoli. I tam przebywał w czasie rewolucji październikowej. Co więcej, wstąpił do jednego z oddziałów bolszewickich. Wkrótce dosłużył się tam stopnia porucznika, a później został sowieckim komisarzem. Po kilku latach wrócił do Polski. Mieszkał na jej wschodnich kresach, aż w kwietniu 1936 roku wrócił do Lubonia. Tam pracował jako pomocnik murarza. Szybko dał się poznać jako fanatyczny komunista. Na lewo i prawo opowiadał przy tym, że nienawidzi kościoła katolickiego, księży i zamierza ich zabijać. W końcu swój plan wprowadził w życie. Dlaczego akurat Stanisława Streicha? Po prostu do niego miał najbliżej, mieszkał na terenie jego parafii. Jak wykazało śledztwo, mimo iż miał kontakty z działami Komunistycznej Partii Polski, to działał sam. Śmierć i utrata wszelkich praw Jego proces odbył się 22 marca 1938 roku przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. To nie pomyłka, proces rozpoczęto i zakończono w tym samym dniu. Ówczesny polski wymiar sprawiedliwości działał bardzo szybko i sprawnie. Wawrzyniec Nowak otrzymał dwa wyroki. Najpierw został uznany winnym zbrodni zabójstwa z premedytacją, dokonanej na osobie księdza Stanisława Streicha i za to skazano go na karę śmierci. Sąd uznał go też winnym usiłowania zabójstwa kościelnego, za co skazał go na dziesięć lat więzienia. Oprócz tego orzekł utratę praw publicznych, obywatelskich i honorowych na zawsze. Adwokat oskarżonego odwołał się jednak od wyroku. By ratować Nowakowi życie, mógł zrobić tylko jedno. Lekarze musieli orzec, że jest on niepoczytalny umysłowo. Obrońca miał ułatwione zadanie, bo przecież nikomu normalnemu nie śniło się, że można dokonać takiej zbrodni. Poza tym Wawrzyniec Nowak zachowywał się podczas procesu (najdelikatniej mówiąc) irracjonalnie. Twierdził iż traci pamięć, podawał inne nazwiska, do jednego z uczestników rozprawy zwracał się panie premierze. Gdy kazano mu wskazać na czoło, wskazał na nos. Z czterech podanych cyfr powtórzył tylko dwie. Ołówek nazwał pałeczką, kluczyk kółkiem. Sędzia przychylił się więc do wniosku adwokata. Gdyby psychiatrzy orzekli, że morderca faktycznie jest niepoczytalny, resztę życia spędziłby w zakładzie psychiatrycznym. Wyrok miał więc tak naprawdę zapaść w Kościanie. Bowiem właśnie tamtejsi lekarze mieli Wawrzyńca Nowaka badać. Nie mieli żadnych wątpliwości 6 kwietnia 1938 roku przesłano tam akta z jego procesu, które trafiły do rąk lekarzy: Oskara Bielawskiego oraz Franciszka Berezowskiego. Najpierw te dokumenty przeanalizowali, a później przeprowadzili aż 14 badań Wawrzyńca Nowaka. Swą pisemną opinię do akt sprawy złożyli 7 czerwca. Ostateczna rozprawa mordercy księdza proboszcza odbyła się w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu 20 sierpnia. W jej trakcie Oskar Bielawski „Stwierdził ponad wszelką wątpliwość, że oskarżony Nowak jest zwykłym symulantem. Obok bowiem spornych odpowiedzi dawał takie, które mogły świadczyć o bardzo dalekim otępieniu, gdyby nie były produkcją psychiczną na wskroś tendencyjną, co dało się łatwo ustalić. W konkluzji biegły orzekł, że oskarżony jest dziś w takim stanie psychicznym jak podczas 14 badań i biegli nie mieli wątpliwości co do jego poczytalności i zdolności bronienia się przed sądem.” Franciszek Berezowski zgodził się z tą opinią bez żadnych dodatkowych uwag. Tym samym los Wawrzyńca Nowaka został przypieczętowany. Ta rozprawa również trwała tylko jeden dzień. Sąd Apelacyjny podtrzymał wcześniejszy wyrok w całości. Wykonano go 28 stycznia 1939 roku Damian Szymczak
reklama
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL![]()
|
reklama
reklama