Start
Chef vs. szef
Gołąbkowe wariacje


Chef vs Szef w La Calmie 10-16 marcaGołąbkowe wariacje |
10.03.2017. Radio Elka | ||
Dyżurny reporter: ![]() Szef restauracji Waldemar Kaniewski nie kryje, że trwająca od ponad miesiąca rywalizacja staje się coraz popularniejsza wśród smakoszy. -Gości przybywa, w minionym tygodniu było ich naprawdę dużo, coraz więcej jest też głosujących w naszej zabawie – mówi. Niewątpliwie przebojem restauracji przy Grodzkiej były drożdżowe pyzy, zwane w zależności od regionu Polski pampuchami czy też kluchami na łachu. Od 3 do 9 marca podawano je na dwa sposoby: Waldemar Kaniewski nadziewał je szarpaną wieprzowiną, szef kuchni Patryk Wróblewski do swoich pyz wkładał pieczoną gęsinę. -Znowu niewielką przewagą wygrał Patryk, choć moje kluchy były także doceniane i wysoko oceniane – przyznaje Waldemar Kaniewski – nie chcę być złośliwy ale podejrzewam, że zwycięstwo do tak naprawdę zasługa Heli. Przypomnijmy, że to imię kozy, którą hoduje Patryk Wróblewski. Właśnie z koziego mleka sam wytwarza sery, używane potem w kuchni. W pyzie z gęsiną kozi ser pełnił ważną rolę, podobnie jak konfitura z czerwonej cebuli. -Hela się ucieszy, że wygrała, muszę wymyślić jej jakąś nagrodę – uśmiecha się Chef – zresztą moja koza stała się tak popularna wśród gości, że chyba ją kiedyś tu przyprowadzę. Na kozę trzeba będzie jeszcze poczekać, tymczasem w najbliższym tygodniu w specjalnym, konkursowym menu Chef vs Szef restauracji zagoszczą… gołąbki. Oczywiście nie chodzi nam o ptactwo (skądinąd całkiem smaczne), a o jedną z najbardziej tradycyjnych polskich potraw. Walka na gołąbki Choć z tą polskością nie należy tu akurat przesadzać, bo gołąbki, czyli kapuściane liście z nadzieniem z mięsa i ryżu za „swoje” uważa kilka nacji: od Węgrów poprzez Rosjan aż po Szwedów. Gdybyśmy zaś rozszerzyli definicję zastępując kapustę liśćmi winogron dokładamy Greków, Turków a nawet Egipcjan. A wszystko zaczęło się od Imperium Osmańskiego, w którym jedzenie rolad z jadalnych liści z mięsno-zbożowym nadzieniem było bardzo popularne. Dawna Rzeczpospolita z Turkami sąsiadowała, co miało i złe, i dobre strony: dziś pamiętamy głównie o bitwach pod Chocimiem czy Wiedniem, ale właśnie temu sąsiedztwu zawdzięczamy kilka pyszności, w tym także gołąbki. Podobnie jest zresztą z gołąbkami w La Calmie – wprawdzie są one „bronią” w pojedynku kucharzy, ale wspólnie dają całkiem interesujący posiłek, w dodatku dość urozmaicony. W ramach jednej porcji otrzymamy dwa zupełnie różne gołąbki. Ten w wykonaniu Waldemara Kaniewskiego to polski klasyk: kapuściany liść, w który zawinięto nadzienie z ryżu i mielonej wieprzowiny. -Do tego podaję klasyczny sos pomidorowy z cebulką i czosnkiem, jednak „podbijam” go dodatkiem emilgrana, czyli twardego sera podobnego do parmezanu, ale produkowanego niedaleko stąd, pod Pępowem – mówi szef restauracji. Patryk Wróblewski dał się już poznać jako poszukiwacz nowych smaków, więc jego danie jest raczej „wariacją na temat”. -Nie, tym razem nic koziego nie dodaję – zastrzega – ale gołąbek od tradycyjnego, „kaniewskiego” różni się wszystkim. Zamiast ryżu Chef użył kaszy gryczanej, zamiast wieprzowiny mięsa z podudzia kurczaka, zaś liść pochodzi z włoskiej kapusty, a nie tradycyjnej białej. -Do tego jest sos na bazie śmietany z pieczarkami, marchewką i odrobiną curry. Obie wersje gołąbka jako jedną porcję zamawiać można od dziś do czwartku 16 marca w specjalnej cenie 25 złotych. W czwartek zaś kucharze z La Calmy pojawią się w Cinema 3D w Lesznie podczas „Kina na obcasach” – dla wszystkich pań dadzą pokaz swoich umiejętności, przy okazji zapowiadając kolejny tydzień rywalizacji. |
reklama
reklama
reklama