Start
Chef vs. szef
Gulasz kontra Strogonow, czyli starcie imperiów


Chef vs Szef w La Calmie 24-30 marcaGulasz kontra Strogonow, czyli starcie imperiów |
24.03.2017. Radio Elka | ||
Dyżurny reporter: ![]() Uskrzydlony zwycięstwem w pojedynku na gołąbki szef La Calmy Waldemar Kaniewski w wiosennej rywalizacji „sałatkowej” postawił na swój sprawdzony przepis na sałatkę, w której główną role grały podsmażane na miodzie wątróbki drobiowe. Oczywiście nie brakowało w niej też zieleniny: sałaty, roszponki i rukoli oraz pomidorów i ogórków. Ważnym dodatkiem były kapary oraz sos – rodzaj winegretu na bazie sosu ze smażenia wątróbek, octu balsamicznego i oliwy. Z kolei szef kuchni Patryk Wróblewski znów zdecydował się na eksperyment z nowymi, modnymi smakami. Zasadniczym składnikiem jego sałatki była komosa ryżowa – roślina rodem a Ameryki Południowej, znana też jako quinoa albo ryż peruwiański (choć z ryżem nie ma nic wspólnego). Do gotowanych al dente ziaren Wróblewski dodał drobno posiekaną paprykę i kolendrę, zaś dodatkami były karmelizowane jabłka, chips z boczku oraz grzanka z sera emilgrana. Co wybrali goście La Calmy? -Wątróbkę – uśmiecha się pan Waldek – zdecydowanie wygrałem drugi raz z rzędu. -Zgadzam się co do wygranej, jednak niekoniecznie co do tego, że była tak zdecydowana, jak w przypadku gołąbków – odpowiada pan Patryk, choć przyznaje, że komosa ryżowa potrzebuje jeszcze trochę czasu, zanim zadomowi się w gustach Polaków. Tak czy inaczej Kaniewski w marcu odrabia straty z lutego – wygrał już dwa razy, a Wróblewski raz. W tym tygodniu może rozstrzygnąć rywalizację na swoją korzyść, więc szykuje się nam pasjonująca i wyjątkowo smakowita runda. O ile bowiem w poprzednim tygodniu było dość lekko, o tyle teraz będzie rządzić mięso w sosie. Tak bowiem można najprościej określić rodzaj potraw z konkursowego menu. Jednak tak naprawdę będzie to starcie dwóch wielkich dań z kuchni narodów Europy Środkowej i Wschodniej, a nawet dwóch wielkich imperiów, które równo sto lat zeszły z kart historii: Cesarstwa Austro-Węgier i Carskiej Rosji. Patryk Wróblewski zdecydował się na gulyas, czyli gulasz – węgierskie danie narodowe. Z gulaszem jest trochę tak jak z naszym bigosem, czyli nie ma jednego „kanonicznego” przepisu, zaś o szczegółach receptury można dyskutować godzinami. Jednak jest kilka istotnych detali, które decydują o „węgierskości” gulaszu, zaś Patryk Wróblewski to tematu podszedł z pieczołowitością godną mieszkańca Puszty. -Podstawowe składniki to mięso, cebula i papryka – mówi – jak węgierska tradycja nakazuje, smażę je nie na oleju, tylko na smalcu. Smalec wprawdzie nie pochodzi z mangalicy, czyli z węgierskiej włochatej, wolno chowanej świni, jednak jest oczywiście wieprzowy. Co ważne, jak na ortodoksyjny gulasz przystało, pan Patryk nie użył doń pomidorów: ani surowych, ani z puszki, ani pasty czy koncentratu. Apetyczny czerwony kolor potrawa zawdzięcza dużej ilości proszku z papryki: zarówno słodkiej, jak i wędzonej. Wróblewski nie byłby jednak sobą, gdyby nie dodał czegoś „swojego” – w tym przypadku są to ziarna kolendry dodające lekko wschodniego aromatu . Całość wieńczy kleks z kwaśniej śmietany i kilka listków świeżej kolendry. Na węgierską ofensywę Waldemar Kaniewski odpowiada rosyjską kontrą: strogonowem. A właściwie stroganowem, bo tak ta potrawa z mięsa w sosie znana jest na całym świecie. W Polsce „a” zamieniło się w wyniku jakiejś pomyłki na „o” i tak już zostało. Nazwa dania swój rodowód niesie od Aleksandra Grigorjewicza Stroganowa, XIX-wiecznego rosyjskiego ministra i generała. Nota bene Polakom znanego z dość niechlubnej strony, ponieważ tłumił Powstanie Listopadowe – może właśnie temu należy przypisać zmianę w pisowni potrawy. Szef La Calmy zmienił jednak formułę swojego strogonowa, zmieniając główny składnik. Strogonow bowiem tak naprawdę nazywa się Boeuf Stroganow, gdzie „boeuf” to francuska nazwa wołowiny, tymczasem w daniu Kaniewskiego wołowinę zastąpiła wieprzowina. -Nie chciałem załamywać Patryka, który też wieprzowy gulasz zrobił – wyjaśnia zmianę Kaniewski. Bardzo „strogonowskie” są jednak pozostałe składniki: mięso usmażono z cebulą i pieczarkami, następnie dodano kiszonych ogórków i kwaśniej śmietany. Pan Waldek nie zapomniał też o często pomijanym, ale bardzo ważnym dodatku musztardy, wyostrzającej smak dania. Oba dania tradycyjnie już dostępne są w ramach jednej porcji za 25 złotych od dziś do czwartku 30 marca. Lojalnie uprzedzamy – warto przyjść na nie rzeczywiście głodnym, bo gulaszu i strogonowa jest sporo, w dodatku dostaniemy do nich kluski kładzione i buraczki. Jednym słowem czeka Państwa uczta godna cesarzy. |
reklama
reklama
reklama