Niezupełnie o to mi chodziło

Więc niech będzie, że oddaję honor. Tak, Panie Sławku, to prawda że w przeszłości pokpiwałem z PiSu w temacie Alei Gwiazd Żużla. Bo przypominam, że to właśnie Szanowni Radni PiS temat Alei wprowadzili w tak zwany „obieg urzędowy”. Składając projekt uchwały, następnie przegłosowanej przez całą Radę Miejską poprzedniej kadencji, dzięki czemu stała się - powiedzmy - faktem. Pokpiwałem z tego „powiedzmy”, bo wydawało mi się, że cała para poszła w gwizdek, a właściwie w małą niebieską tabliczkę, którą zamontowano przy wejściu na Stadion Smoczyka. Tabliczka - jako żywo taka sama jak te z nazwami ulic w mieście - wisiała sobie, dumnie obwieszczając światu, że Leszno, jako pierwsze miasto na świecie, honoruje sławy Czarnego Sportu. Tylko że żadnej sławy nie uhonorowano…

Tak było. Ale już nie jest, bo ruszyła inwestycja w wielkiej skali. Za 1,7 miliona złotych. I aleja będzie na Drużynowy Puchar Świata w lipcu. Więc niniejszym oficjalnie przywracam dobre imię Prawu i Sprawiedliwości, że nie rzucają słów na wiatr i jak już coś zaplanują, to nie ma bata.

Wypada dodać, że Radni PiS w poprzedniej kadencji zgłaszając projekt, który wreszcie doczekał się realizacji, byli łaskawi wspomnieć, że zainspirował ich mój felieton sprzed lat, w którym pomysł uczczenia wielkich żużlowców poddałem pod rozwagę. Tak było, ale powiem Państwu szczerze, że nie do końca o to mi chodziło. Na pewno nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, że namówię kogoś do wydania prawie 2 dużych baniek z miejskiej kasy. Jeśli dobrze pamiętam, myślałem o jakichś 5 tysiącach rocznie - bo tyle wydawały mi się warte dwie-trzy tabliczki z nazwiskami upamiętnianych, które co rok by się odsłaniało w czasie jakichś imprez żużlowych.

Oczywiście rozumiem, że przy okazji załatwionych ma być kilka poważnych spraw, z Gwiazdami Żużla związanymi raczej luźno. Przede wszystkim sensowne odprowadzenie deszczówki, żeby nie zalewała mieszkańców okolicznych ulic. Bardzo dobrze. Estetyka wejścia na stadion też ma się poprawić, choć nie wiem czy inwestycja obejmuje budyneczek z kasami, który laikowi mógłby pomylić się z publiczną toaletą.

Zresztą nieważne, ważne że się robi. Jedno, co mnie nieco niepokoi to sama istota Alei, czyli owe Sławy Żużla, które mają być tam upamiętniane. Do dziś nie wiemy kto to będzie i na jakiej zasadzie będzie się to odbywać. Pan Prezydent zapowiedział, że będzie się w tej sprawie konsultował z tak zwanym „środowiskiem żużlowym”. To oczywiście niezwykle ważne gremium. Jednak trochę się boję, że cały projekt może pójść znów w kierunku, o jaki niekoniecznie mi kiedyś chodziło. Bo wśród internetowych komentatorów naszych artykułów o Alei wyczuwam trend do „leszczynizowania” przedsięwzięcia. Piszą o Leigh Adamsie, o Romanie Jankowskim, o Henryku Żyto, nawet o Alfredzie Smoczyku. Wszystko prawda, to z pewnością osoby niezwykle zasłużone, ale leszczyńskie. A to nie ma być Aleja Gwiazd Unii Leszno. Taką to sobie klub może sam zrobić za własne pieniądze, choćby i za 20 milionów. Skoro wydaje je zaś miasto, powinno chodzić o coś o wiele szerszego - tak zwaną promocję. Żeby ludzie z całej Polski, albo nawet świata! (tych paru wiosek na świecie, gdzie się ten sport uprawia), mogli przyjechać do Leszna i zobaczyć, że tu się pamięta o największych gwiazdach CAŁEGO żużla. Żeby goście z Rzeszowa czy Gorzowa zobaczyli tabliczkę zawodnika-legendy swojego klubu, zrobili sobie przy niej zdjęcie, wrzucili na facebooka i powiedzieli swoim znajomym, że te leszczyniaki to fajni ludzie, bo pamiętają o „naszym” a nie tylko o „swoich”.

Nie wiem ile tych tabliczek rocznie ma być odsłanianych, ale jeśli mogę coś zasugerować, to byłbym za taką proporcją, że na trzy dwie powinny być pozaleszczyńskie, a jedna może nawet zagraniczna. A spośród zawodników Unii bezwzględne pierwszeństwo powinni mieć najstarsi - żeby po latach mieli swój wielki moment przypomnienia miastu, co dla niego kiedyś na torze wyrabiali, a potem rok po roku następni i następni… Tak że Leigh Adams czy Roman Jankowski mogliby swoje odsłonić za najwcześniej dziesięć lat.

To oczywiście nieśmiała sugestia, bo przy tym rozmachu budowy wcale nie jest wykluczone, że od razu w lipcu odsłonięte zostanie pięćset tabliczek i po sprawie. Ale jakby co, to już zupełnie nie był mój pomysł.