Kulson, Tutsi i Hutu

„Kulson” poszedł oczywiście w świat i zaczął żyć własnym życiem, zdaje się że ma duże szanse żeby zastąpić w użyciu tak popularne słowa jak „kurde” albo „kurna”. No i już słyszałem, że na funkcjonariuszy naszej policji zaczyna się mówić „kulsony”. Tymczasem okazuje się, że Kulson rzeczywiście istnieje, ma stopień aspiranta (na razie młodszego, ale na pewno będzie awans), w miarę sympatyczną twarz, imię i nazwisko (to ostatnie nieujawnione na razie). Można jeszcze oczywiście dopuścić teorię, że „słuchajcie aspirant, od dziś jesteście Kulson”, choć byłoby to równie słabe, co owo wołanie żartem do kolegi na przerwie. Jednak to, że to jednak o niego chodziło potwierdził pan redaktor Jacek Czarnecki z Radia Zet. Jak wiadomo Radio Zet nie jest medium rządowym ani nawet propisowskim (jeśli ktoś słucha na bieżąco wie, że naprawdę nie przepada za obecną władzą). Ale pan Jacek odsłuchał nagranie raz, drugi, dziesiąty i orzekł, że jako żywo tam pada słowo Kulson. Żeby nie było wątpliwości nagranie wziął od innego dziennikarza bynajmniej z PiSem nie zaprzyjaźnionego - Jarosława Kuźniara. Także Paweł Wroński słyszał „Kulson” - a Paweł Wroński to strasznie ostre pióro Gazety Wyborczej. Oczywiście panom się dostało na forach internetowych („pożyteczny idiota” i tak dalej), ale tak już w Polsce jest - musisz być albo Hutu, albo Tutsi.

Zresztą po co zaraz Warszawa - w Poznaniu też ktoś coś źle usłyszał i afera gotowa. W poniedziałek ci dziennikarze, którzy dostają maile od władz naszego województwa mogli być świadkami bardzo interesującej serii oświadczeń, które od rana do popołudnia spływały z Urzędu Marszałkowskiego i Urzędu Wojewódzkiego. Dla porządku przypomnę, że Pan Marszałek jest z PO, a Pan Wojewoda z PiS. Najpierw o 9.04 przychodzi mail z Urzędu Marszałkowskiego: „Stanowczo protestuję przeciwko użyciu przez Pana Wojewodę Zbigniewa Hoffmanna - podczas przemówienia w dniu 11 listopada na pl. Wolności w Poznaniu - słów „do niedawna obowiązywała zasada niszczenia pamięci historycznej Polaków”. To nikczemna próba zafałszowania prawdy propagandowymi sloganami!”. Do tego troszkę szpileczek o Apelu Smoleńskim i że „najwyższy szacunek dla Bohaterów był okazywany w Wielkopolsce przed rządami PiS i będzie okazywany po ich zakończeniu, więc apeluję o więcej pokory w ocenie własnych działań!” Podpisane - Marszałek Marek Woźniak. Dwa wykrzykniki - ostro.

Po 13.00 przyszła odpowiedź z Urzędu Wojewódzkiego: „sformułowanie przytoczone przez Marszałka Województwa Wielkopolskiego jest nieprawdziwe. Nie znalazło się w wystąpieniu Wojewody Wielkopolskiego. Prosimy o zwrócenie uwagi na treść wystąpienia, które Państwu udostępniamy.” - W załączniku całość przemówienia, w którym zdania, przeciwko któremu Pan Marszałek protestuje, faktycznie nie ma. Pan Wojewoda Zbigniew Hoffmann dołożył do tego swoje szpileczki, o braku rzetelności i kompetencji, i że dyskwalifikacja.

Koniec tematu? Tak by się wydawało - raczej nie spodziewałem się oświadczenia w stylu: „sorki, nieporozumienie”, ale kto wie… Jednak nie: godzinę później na skrzynce mailowej pojawia się „Suplement do oświadczenia Marszałka”: „W nawiązaniu do poniższej treści oświadczenia Pana Marszałka (…) informuję, że stanowi on interpretację poniższego słów Pana Wojewody: „Niezwykle ważne jest przywracanie prawdziwego sensu słowom, wartościom i czynom. A nie jest to zadanie łatwe, w dobie kulturowej i duchowej atrofii, w dobie postprawdy i czasie, który chciał uśmiercić historię”.

Rozumiecie coś z tego? Na chłopski rozum jeden zarzuca drugiemu że powiedział coś, czego tamten nie powiedział, na to ten pierwszy mówi: „a właśnie że powiedział, według mojej interpretacji”. Przypomina mi się pewien skecz o przejęzyczeniu w wykonaniu Kowalewskiego - jest na youtube, można zobaczyć, a nie zacytuję, bo pada tak słowo nieładne i nie jest to bynajmniej Kulson. Jeden się przejęzyczy, drugi przesłyszy, trzeci zinterpretuje. Żadne „przepraszam” nie pada. Bo i co po co? Najważniejsze, że Tutsi i Hutu mają pożywkę.