Start Felieton Adamka Proroctwa WOPRowców
Proroctwa WOPRowców |
10.07.2019. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 No bo popatrzcie Państwo sami - największe chyba letnisko na południe od Poznania i na północ od Wrocławia nie ma żadnego oficjalnego kąpieliska. Za to jest wielkie jezioro, w którym podczas upałów siedzi kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Optymistycznie licząc - pływać umie połowa z nich. Statystycznie licząc - co dziesiąty jest co najmniej po piwku, a raczej po trzech. I co dziesiątemu z tych co dziesiątych przyjdzie do głowy jakiś niezbyt rozsądny pomysł. Nie jestem najlepszy z matematyki, ale wychodzi mi na to, że mamy do czynienia przynajmniej z kilkoma tuzinami potencjalnych topielców. Jakoś nie mam szczególnego sentymentu do Boszkowa. Jako dzieciak jeździłem z rodzicami do Skorzęcina koło Gniezna, równie obleganego przez letników co letnia stolica ziemi leszczyńskiej. W samym Boszkowie pierwszy raz pojawiłem się jako nastoletni szczun, w ramach organizowanego nieformalnie przez koleżeństwo z liceum „piwaku pod wymiotami”. Później może z pięć razy zamoczyłem tyłek w Jeziorze Dominickim i tyle. Podobnie jak pan Zagłoba nie cierpię tłoku, zresztą w ogóle siedzenie na jakiejkolwiek plaży jakoś nie budzi we mnie entuzjazmu. Kilka razy poświęciłem się dla dobra rodziny, nad morzem było nawet nieźle - do czasu, gdy pojawili się jacyś ludzie w koszulkach Greenpeace i próbowali wepchnąć mnie do wody. Ale jestem w stanie przyjąć do wiadomości, że są ludzie, którzy lubią taką formę wypoczynku. I zupełnie nie rozumiem, że można było ze spokojem przyjąć, że jakoś sobie poradzą bez ratowników. Że jakoś to będzie. Że nawet jak się coś stanie, to nie będzie niczyje zmartwienie poza nimi oraz ewentualnymi wdowami czy sierotami. Oczywiście pewnym pocieszeniem może być fakt, że po jeziorze pływa łódź z ochotnikami z WOPRu. Może jedna, a może dwie. Chwała tym ludziom, zwłaszcza że robią to w ramach swojego hobby, bo grosza za to nie dostają. Może nawet dostaną drona do lepszego nadzorowania wody - taką zapowiedź słyszałem od prezydenta Leszna. Możliwe, że dron jest faktycznie tym, czego potrzebują. Moim skromnym zdaniem nic nie zastąpi dyscyplinującego gwizdka w wykonaniu umięśnionego gościa na wieżyczce z pomarańczowym parasolem. A jeszcze bardziej świadomości, że ten gość tam jest, w razie czego. Jak mówią WOPRowcy wszystko rozbija się o pieniądze. Stawki dla ratowników nad naszymi wodami są tak niskie, że nikt nie chce za nie pracować, woląc pojechać nad morze albo do wypasionych ośrodków wczasowych. Inna rzecz, że nawet chyba nie było propozycji jakiejkolwiek płacy w Boszkowie. Wielki hotel z płatną plażą uznał - jak wyjaśniał jego szef marketingu - że nie ma sensu zatrudniać ratownika, bo jest zbyt płytko. A gmina, która ma plażę po drugiej stronie jeziora miała ważniejsze sprawy na głowie. Jak wyjaśniał wójt, były wybory i zmiana władzy, kto by więc tam myślał o kąpielisku. Zwłaszcza, że był listopad. Przypomnijmy dla porządku, że hotel pobiera opłaty za wejście na plażę, zaś gmina tak zwaną opłatę klimatyczną. Nie mam pojęcia, czy wpływy z tych opłat są duże, jednak z drugiej strony płacący pewnie nie mają pojęcia, na co tak naprawdę płacą. Jest światełko w tunelu - nad jeziorem powstać ma baza WOPR z prawdziwego zdarzenia, gmina obiecuje zaś, że z prawdziwego zdarzenia będzie też kąpielisko: z ratownikami, flagą i może nawet bosakiem. Ale to wszystko w przyszłym roku. A na razie pozostaje nam modlitwa, żeby się proroctwa WOPRowców nie spełniły.
reklama reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama