Start Felieton Adamka Artysta też człowiek, jeść musi. Choć rzadziej
Artysta też człowiek, jeść musi. Choć rzadziej |
06.05.2020. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Tymczasem mamy co mamy. To znaczy koncert online lokalnych artystów. 22 maja - jak znam życie, będzie piękna pogoda, a my wciąż będziemy po domach siedzieć. Kto wie, może wreszcie ten stan nadzwyczajny nam wprowadzą, choć może być i tak, że będziemy mieli akurat ciszę przedwyborczą. Nikt tego nie wie - może nawet Pan Prezes Kaczyński, choć za to głowy nie dam. Mniejsza z tym - jak już napisałem, koncert w domu, grzecznie i przed monitorem. A w domu człowiek zwierzęcia wewnętrznego nie wypuści, bo to i miejsca za mało, i dziecko jedno jeszcze nieletnie i pewnych rzeczy oglądać nie powinno. Nie wiem, jakie tam u Państwa zainteresowanie tym koncertem, ale ja sobie po nim wiele obiecuję. Kilku artystów znam, nawet - pochwalę się - osobiście, „piątki” przybijaliśmy nie raz z tym i owym. Więc z przyjemnością obejrzę i posłucham, w dodatku większość gra pod mój gust. W dodatku, jak już nas zapewniono, artyści nie idą na żywioł, tylko porządnie się przygotują, nastroją i nagrają, a specjaliści od realizacji to zmontują i gotowe do sieci wpuszczą. W dodatku, jak zaznaczono, nasi wokaliści i muzycy zagrają za darmo, poza oczywiście kosztami przewozów sprzętu, prądu i jakichś tam innych drobiazgów. Muszę się przyznać, że trochę mam kłopot z tym „za darmo”. Bo niby fajnie, że się nie płaci, że budżet miasta, czyli pieniądze podatników nie są ruszane na takie przedsięwzięcia. Z drugiej jednak strony pewnie zdajemy sobie sprawę, że ci artyści od marca nie zarobili żadnych pieniędzy, w dodatku nie wiadomo kiedy zarobią. Nie ma żadnych koncertów, recitali, potańcówek czy grania do kotleta. Pół biedy, jeśli jeden czy drugi swoje muzykowanie traktuje hobbistycznie, zaś pieniądz zarabia w bardziej prozaiczny sposób. Tak jest i w przypadku większości artystów koncertu 22 maja. Jeden prowadzi sklep, drugi praktykę medyczną, trzeci siedzi w budżetówce. Ale pewnie są i tacy, którym zaraza paru siwych włosów na głowie przysporzyła. Powiedzą niektórzy: „i bardzo dobrze, niech się wezmą do prawdziwej roboty”. Pewnie tak będzie - niedawno cała Polska dowiedziała się o pewnym aktorze, który z braku angaży zaczął pracować jako kurier. Nikt nie pamięta, jak się nazywa, nikt nie kojarzy jego żadnej roli, ale proszę bardzo - wreszcie trafił do wszystkich serwisów informacyjnych i zakosztował wymarzonej sławy. Marzył o Oscarze, życie wybrało inny scenariusz: paczkomaty. Bywa. Ale czy rzeczywiście przyszły czasy, że nie będziemy potrzebowali kogoś, kto nas rozerwie (w sensie rozrywki oczywiście, nie rozczłonkowywania)? Czy będziemy potrzebować, żeby nas bawiono, na smutno czy na śmiesznie? Czy będziemy w stanie za to zapłacić - kupić bilet, płytę albo koszulkę? Czy cały show-biznes przeniesie się do internetu - dziś już chyba każdy ma Netflixa albo HBO, najczęściej współdzielonego z krewnymi albo znajomymi. Ale w Netflixie śpiewaka czy gitarzysty z sąsiedniej ulicy raczej nie znajdziemy. O tym, czy przetrwa, zdecydują właśnie jego sąsiedzi - i nie chodzi tylko o to, czy nie zginie z głodu, ale czy będzie dalej chciał śpiewać, czy jednak naprawiać pralki. Chciałem jeszcze o sportowcach napisać, bo słyszę, że będą musieli mocno zacisnąć pasa. Ale to temat na zupełnie inną okazję, zwłaszcza że mam w piątek z prezesem Dworakowskim o Unii w radiu rozmawiać. Zapraszam serdecznie, jak znam Pana Józefa, to będzie niezapomniana rozmowa. A na koniec przypomniała mi się anegdotka o Winstonie Churchillu. W najczarniejszym na dla Brytyjczyków czasie wojny przyniesiono mu projekt budżetu. - A gdzie pieniądze na kulturę? - zapytał ministra. - Przecież trwa wojna, więc jaka kultura? - Jeżeli nie ma kultury, to o co my, do cholery, walczymy?
reklama
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama