Trenerzy po inauguracji sezonuPiotr Baron: Gorzów to nie było nasze podwórko |
15.06.2020. Radio Elka, Marcin Hałusek | ||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Trener gospodarzy niedzielnego spotkania nie szukał wymówek po porażce z ekipą mistrzów Polski. A mógł, bo sytuacja w Gorzowie zmieniała się w weekend dynamicznie. W sobotę spadła ulewa, która ograniczyła pole manewru w przygotowaniu toru. - Trudno powiedzieć, czy miało to jakiś wpływ. Tor wydawał się podobny do tego, jaki mieliśmy na treningach. Byliśmy przygotowani, trenowaliśmy aż dziewięć razy, można się nawet zastanowić, czy nie za dużo. Wybrane zostały najlepsze motocykle, ale okazało się, że kompletnie zawiedliśmy. Nie wypaliła taktyka z „zetzetka” i przegrywaliśmy wszystkie starty - stwierdził menadżer Moje Bermudy Stali. Za kluczowy Stanisław Chomski uznał wyścig dziesiąty, w którym bardzo silna para Kasprzak - Zmarzlik przegrała 1:5 z duetem Pawlicki - Kubera. Wprawdzie nadzieje odżyły na moment po czternastej gonitwie, ale pokonanie najmocniejszych tego dniach Pawlickiego i Sajfutdinowa w biegu piętnastym okazało się dla gorzowian niewykonalne. - Było widowisko, staraliśmy się zmienić filozofię przygotowania toru, żeby zadowolić kibiców, bo sporo się o tym ostatnio mówiło, ale wyszło, jak wyszło - powiedział opiekun gorzowskich żużlowców. Zmiany w przygotowaniu nawierzchni na stadionie Edwarda Jancarza nie zaskoczyły mistrzów Polski. Od pierwszych wyścigów radzili sobie doskonale. Po kilku porażkach z rzędu wreszcie udało im się pokonać Stal na jej obiekcie. - Od lat to nie było nasze podwórko, ale jechaliśmy do Gorzowa z takim zamiarem, żeby odczarować ten tor i udało się. Bardzo się cieszymy z takiego rozpoczęcia sezonu - podkreślił menadżer mistrzów Polski, Piotr Baron. Satysfakcja jest szczególna, bo przed tegoroczną inauguracją pojawiło się wiele znaków zapytania. Przez pandemię nie odbywały się sparingi, zespoły nie mogły sprawdzić nowej tabeli wyścigów, a także zweryfikować formy na tle przeciwników. - Jechaliśmy w ciemno, z obawami, właściwie nic nie wiedzieliśmy o zespole, ale wygraliśmy, i to jest bardzo optymistyczne. Wprawdzie znowu przytrafiła nam się nieszczęsna końcówka, ale wiemy, że nad tym musimy pracować - dodał Baron. Zdaniem menadżera Fogo Unii, jest jednak za wcześnie, by mówić, że jego zespół jest tak samo mocny, jak w poprzednich rozgrywkach. - Jeśli wygramy dwa najbliższe mecze u siebie, to będzie fajnie, a jeśli nie, to będzie znaczyło, że przed nami mnóstwo pracy - skomentował. Na razie Piotr Baron zachowuje spokój i nie widzi powodów do niepokoju o dyspozycję tych zawodników, którzy w Gorzowie pojechali poniżej swoim możliwości. - Bardy Kurtz pojechał swoje, Janek Kołodziej na pewno będzie robił więcej punktów, po prostu Gorzów to nigdy nie było jego podwórko, a Bartek Smektała też sobie poradzi. Na pewno nie był szczęśliwy, ale ma potencjał i pojedzie dobrze. Szymek Szlauderbach wygrał wyścig juniorski i jeśli robiłby w każdym kolejnym meczu 3 punkty, to byłbym bardzo zadowolony - powiedział trener mistrzów Polski. Już w piątek obrońcy tytułu stoczą kolejny bardzo ciekawie zapowiadający się pojedynek. Będzie to rewanż za ubiegłoroczny finał ekstraligi. Do Leszna przyjadą wicemistrzowie Polski, Betard Sparta Wrocław.
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama