Start Felieton Adamka Teoria wybitej gabloty
Teoria wybitej gabloty |
21.07.2020. Radio Elka, Jarek Adamek | |||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Ot, jakiś czas temu pewien bardzo miły człowiek zadzwonił do audycji „Temat dla reportera” prosząc o interwencję w sprawie szklanej gabloty wiszącej przy ul. Słowiańskiej. Ulica wszystkim w Lesznie i okolicy znana: to nasz słynny deptak, najbardziej reprezentacyjne i uczęszczane miejsce w mieście, ozdobione mosiężnymi odciskami niedźwiedzich łap (młodzi nie pamiętają, o co chodzi) oraz wiszącymi nad głowami żurawiami rodem z Lublina. Tak więc tuż obok owych łap i owych żurawi wisi sobie taka właśnie ni to witrynka, ni to gablotka. A w niej wybita, potrzaskana szyba. -Przecież to niebezpieczne miejsce, ktoś gotów na to wpaść i zrobić sobie krzywdę - mówił słuchacz, prosząc o to, żeby ktoś owe niebezpieczeństwo zażegnał. Rozmowa się skończyła, a ja zamarłem ze zdumienia i oburzenia na samego siebie. Przecież to miejsce jest oddalone o może 150 metrów od mojego domu - pomyślałem - przecież przechodzę obok niego co najmniej pięć razy w tygodniu. Przecież do jasnej cholery - myślałem dalej - widzę tę potrzaskaną gablotę codziennie i jakoś nie poświęcam jej uwagi. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że to rzeczywiście niebezpieczne miejsce. Odłamki szyby wyglądały jak sztylety, ktoś podczas ulicznego zatargu (jakich wieczorami nie brakuje) mógłby takiego odłamka użyć jako argumentu ostatecznego lub choćby poranić samego siebie. Jest takie miejsce w samym sercu miasta i potrzeba było telefonu na antenę, żebym je zauważył. To jednak nie koniec moich refleksji nad gablotą, bo ja tak mam, że zasadniczo nie myślę, ale jak już zacznę, to skończyć nie mogę. Pomyślałem bowiem o „teorii wybitych szyb”. Jest taka koncepcja z lat 80-tych, funkcjonująca zarówno w kryminologii, jak i socjologii miasta. Wielu z Państwa pewnie ją zna, więc przybliżam pokrótce i w uproszczeniu. Otóż chodzi o to, że brak reakcji na drobne naruszenia porządku skutkuje naruszeniami poważniejszymi, a nawet przestępstwami. Jeden z eksperymentów na potwierdzenie teorii przeprowadził słynny Zimbardo: zaparkował dwa samochody w dwóch różnych dzielnicach Nowego Jorku. Jeden w getcie, drugi w eleganckiej okolicy z zamożnymi ludźmi. Ten z getta został rozmontowany na kawałki w ciągu kilku godzin, ten w porządnej dzielnicy stał nienaruszony. Wtedy badacz wybił w tym drugim boczną szybę. W ciągu pięciu kolejnych godzin także to auto znalazło wielu nowych właścicieli. Pomyślałem więc o owej cholernej gablotce w kontekście naszej słynnej rewitalizacji. Bo czasem się zastanawiamy, co się z nią dzieje i dlaczego jakoś nie bardzo widać jej rezultaty. Zdaję sobie sprawę, że pracuje nad nią wielu ekspertów (do których ja się oczywiście nie zaliczam), że sprawa jest niezwykle skomplikowana i wymaga wiele czasu i jeszcze więcej pieniędzy. Ale jeśli mogę to w imieniu mojego spostrzegawczego Pana Słuchacza zauważę, że może też trochę tak jest, że drobne, ale niezauważane na czas sprawy powodują jakoś to, że jest gorzej zamiast być lepiej. I (podobno, według teorii) działa to też w drugą stronę: eliminowanie tych drobiazgów sprawia, że poprawiają się inne rzeczy. W Nowym Jorku w latach 90-tych teorię zamienił w praktykę słynny burmistrz Rudy Giuliani: zaczął od dwóch rzeczy: walki z grafficiarzami i zwalczania jazdy metrem na gapę. Kary nie były zbyt dotkliwe, ale wiązały się z uciążliwościami pobytu na posterunku policji i trafienia przed sąd. Teoria ma swoich zwolenników, ma też swoich krytyków, nie będę już Państwa zamęczał szczegółami - można je znaleźć w internecie. Dość stwierdzić, że o owej gablocie powiedziałem kilku miejskim urzędnikom, odpowiedzialnym za rewitalizację. Oczywiście we właściwy sobie złośliwy sposób: „wy tu o strategiach, a tu rzeczywistość skrzeczy”. Dodałem jeszcze coś o ul. Średniej: urokliwym zaułku równoległym do Słowiańskiej, o którym powiedział mi właściciel mieszczącej się tam knajpki. -Miasto postawiło tam donice, żeby było ładniej, ale wielu obywateli traktuje to miejsce jak darmową toaletę, bo przez donice ich nie widać - opowiadał. Powyzłośliwiałem, powyzłośliwiałem i pojechałem na tydzień na urlop. A dziś już od rana wiedziałem, że właśnie o tej gablocie napiszę, więc po pracy poszedłem ją sobie obejrzeć. No i proszę - wybitych szyb nie ma. To znaczy gablota wisi, ale bez żadnego okrucha szkła. Na Średniej zaś wokół donic czyściutko. Można? Można. Oczywiście bardzo dziękuję za interwencję, jesteście wspaniali. Choć czuję, że jest takie miejsce gdzieś w głębokich ostępach mojej głowy, z którego dochodzi cichy głosik: „Adamek, nie tylko ty masz problemy ze spostrzegawczością…”
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama