Z samorządu do ministerstwaKobus: nieformalnie jestem wiceministrem |
01.04.2025. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Bartosz Kobus dotąd samorządowiec m.in. wiceburmistrz Krzywinia, przewodniczący Rady Powiatu Kościańskiego, a teraz polityk już warszawski można powiedzieć, szef gabinetu politycznego ministra rozwoju i technologii. Dobrze mówię szef, czy to jest dyrektor, czy to jest kierownik? Już tłumaczę. Dzień dobry, witam serdecznie pana redaktora, witam serdecznie słuchaczy, widzów. Wracając jeszcze do mojej przyszłości, samorządowiec nadal, tak jak pan redaktor stwierdził, przewodniczący Rady Powiatu Kościańskiego i nadal chcę być tym samorządowcem, ponieważ myślę, że to my ludzie samorządu możemy sporo świeżych pomysłów wnieść właśnie do administracji rządowej. O tej samorządowości za chwilę, najpierw wyjaśnimy dokładnie czym jest to pańskie stanowisko. Szef Gabinetu Politycznego, dyrektor, nieformalny wiceminister, również się spotkałem z takim określeniem. Zasada polega na tym, że administracja ministerstwa, władze, kierownicy ministerstwa, to jest oczywiście minister i sekretarze, podsekretarze, którzy są powoływani przez premiera, a szef gabinetu politycznego to jest najbliższy współpracownik samego ministra. Już od lat ludzie zastanawiają się po co ministrowi gabinet polityczny. Nazwa trąci, aczkolwiek zakres zadań, który już się klaruje i jest dosyć spory i po kilku pierwszych dniach widzę, że faktycznie tą prawą rękę w każdej ministerstwie ten minister powinien mieć. Ja to troszeczkę właśnie przekładam na realia samorządu, że to jest jakiś sekretarz, najbliższy współpracownik premiera. Minister ma swoich wiceministrów. Nie wiem, ile akurat w tym resorcie jest tych wiceministrów… Jest jeden sekretarz stanu i dwóch podsekretarzy. Czyli trzech wiceministrów. Do tego ma na pewno ma dyrektorów departamentów, całą masę urzędników. No a ten gabinet polityczny to właściwie nie przypiął, ni przyłatał, bo to formalnie jakiegoś zamocowania nie ma. Zakres obowiązków jest, on już się kształtuje. Szef Gabinetu to jest taki pośrednik między Sejmem, Senatem, samorządowcami właśnie, ministerstwami. Ale to są takie funkcje, których ci wiceministrowie czy ci dyrektorzy departamentów nie pełnią, że jest to w pańskich kompetencjach? Dyrektorzy odpowiadają za część merytoryczną, a organizacyjno-polityczną spinają wiceministrowie lub szef gabinetu politycznego. Jaka jest polityka w Ministerstwie Rozwoju i Technologii? Polityka to jest wszystko co nas otacza, można powiedzieć. Faktycznie są to twarde zadania, które dziś pojawiają się gdzieś z terenu. Dzisiaj mamy główne hasło związane z deregulacją. To jest najwięcej zadań, które trzeba przekuć na projekty ustaw. Te projekty ustaw one już są, a dzisiaj trzeba je wdrożyć w życie. Potrzebne są nowe regulacje, żeby zderegulować. Zasada ma być jeden za jeden. Jedna regulacja więcej, jedna regulacja mniej. One in, one out. Czyli regulacji zostaje tyle samo? Zobaczymy, sprawdzimy. Życie weryfikuje oczywiście. Ja przepraszam, że pytam o ten gabinet polityczny, bo to naprawdę nie jest nowy temat. Od 30 lat demokracji co już wraca temat, po co są gabinety polityczne i nawet były postulaty ich likwidacji. Po czym jak ugrupowanie dochodziło do władzy, dalej były gabinety polityczne. Niektórzy złośliwie mówią, że to jest po prostu przechowalnie dla partyjnych kolegów. Panie redaktorze, nie mogę się z tym zgodzić, ponieważ myślę, że ze swoją wiedzą, ale też doświadczeniem i wykształceniem, które posiadam, spokojnie mogę piastować tę funkcję, a myślę, że to czas zweryfikuje moją skuteczność czy to w działaniach m.in. też dla regionu, dla Wielkopolski, czy dla Polski. Na tym świat się nie kończy. Ja akurat to zadanie podjąłem, ponieważ nie boję się nowych doświadczeń. Była taka prośba ze strony pana ministra, że jestem sprawny organizacyjnie, dobrze się tam sprawdzę. Wy się dobrze znacie z ministrem Paszykiem, zdaje się. Tak. Tutaj nie można nic ukryć. Myślę, że to jest też dobrze, że minister może powołać taką osobę. Nie ma żadnych konkursów, tylko faktycznie bierze się najbliższy zespół współpracowników. Zgodnie z prawem zaprasza do Warszawy do współpracy do ministerstwa, które jest spore, bo jest tam ponad tysiąc ludzi. Pewnego dnia dzwoni pański telefon, kolega Krzysztof, jesteście po imieniu pewnie. I on mówi, „mam dla ciebie robotę”? Znaczy propozycja pojawiła się już kilkanaście tygodni temu. Nie była to dla mnie łatwa decyzja, dla mojej rodziny, ale mogą liczyć na wsparcie mojej żony. I podjąłem się tego trudu. Zobaczymy. Myślę, że będę chciał być aktywny i skuteczny dla Wielkopolski, ale też dla tego mojego regionu. Jestem pod wrażeniem kariery, jaką pan robi w Polskim Stronnictwie Ludowym. Młody człowiek, a już parę fajnych funkcji pan sprawował. Myślę, że na początek miałem taką możliwość rozwoju przez gminę Krzywiń, gdzie mnie zauważył akurat poprzedni burmistrz Jacek Nowak. W 2015 roku przystępuję do Polskiego Stronnictwa Ludowego. W 2013 zostałem zastępcą burmistrza Krzywinia, w wieku 25 lat. Musiałem przez ten okres, kiedy pełniłem funkcję sekretarza gminy Krzywin czy ostatnio sekretarza gminy Piaski, zawiesić tą swoją działalność. Członkostwo formalne. W 2019 roku, w 2023 lojalnie startowałem w wyborach do parlamentu. Partia pana docenia za tę lojalność, był pan dyrektorem tego nowego tworu, Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Sielinku. Jakoś tam się pan za długo nie utrzymał. Tak, to trwało rok, kontrakt roczny. Wtedy też już mnie znowu ciągnęło do tego samorządu gminnego. Wróciłem w swoje bliższe strony, czyli do powiatu gostyńskiego. A jakie są pańskie apetyty? Nowym szefem PSL-u chce pan zostać? Nie, nie, na pewno nie. A wojewódzkim szefem PSL-u? Też nie. Czasami właśnie jest taka ta przypinka akurat PSL-u, że jak wejdziesz do partii, to są stanowiska. Ja się cieszę, że to jest na przykład szef gabinetu politycznego, że nie ma konkursu, tylko faktycznie jest to pewne też duże ryzyko związane, bo tak długo pracuje, jak utrzyma się na swojej funkcji minister akurat tutaj rozwoju. Więc moim zadaniem jest działać aktywnie, intensywnie i po efektach, po owocach go poznacie. No to jeszcze może coś o tych efektach albo owocach. Czy taki dyrektor gabinetu politycznego podsuwa ministrowi pomysły na jakieś rozwiązania? Jestem w fazie jakby rozruchu w tej Warszawie. Czy ma pan jakiś pomysł, który pan chciał ministrowi Paszykowi podsunąć, żeby on go tam gdzieś przepchnął? Dyskusje trwają obecnie na temat deregulacji, bo to jest kilka projektów ustaw, które się składa na tę szumne nazwę deregulacja, więc jest to w toku. Pierwsze czytanie mamy 3 kwietnia tej ustawy. Myślę, że teraz na pewno, na etapie tego pierwszego czytania pojawią się jakieś nowości czy elementy, które można zmienić w prawie administracyjnym, gospodarczym. Na pewno takim myślę, elementem, który będę wykorzystał z wiedzy samorządowej, to są te tematy, które dotyczą ministerstwa, czyli planowanie przestrzenne. Tutaj mamy kwestię planów ogólnych, która to jest dużą zagwozdką dla samorządów lokalnych. To jest też cyfryzacja, jeżeli chodzi o nadzór budowlany bo pod ministra rozwoju podlega główny inspektor nadzoru budowlanego. Tematy, które są dzisiaj czasami poruszane przez wykonawców, przez firmy budowlane. Ale na przykład, co można by zrobić? Było kilka uwag dotyczących tzw. bilansu, który pojawia się, jeżeli chodzi o ilość mieszkańców na danym terenie, przeliczania tego, kwestia też wliczania do bilansów domków letniskowych, bo dzisiaj mamy taką kwestię w gminie Osieczna, gminie Wijewo, że budowa domku letniskowych zabiera ilość mieszkańców z bilansu. No to są takie już techniczne uwagi. Nie wiem, jakie to ma znaczenie dla zwykłego obywatela. Ma, ponieważ może być problem w przyszłości z uzyskaniem warunków zabudowy. Dzisiaj jest taki akurat temat, że jest styk, między wyprowadzaniem nowych przepisów a lawinową ilością wniosków dotyczących warunków zabudowy w każdym urzędzie, bo wszyscy są jeszcze na starych zasadach z tego względu. Dwa dni temu mieliśmy zmianę czasu, minister Paszek mówił, że ją zlikwidujemy, ale to też słyszę od 30 lat. Czy wreszcie zlikwidujecie, czy kolejne 30 lat gadania? Jest to okres wykorzystania tutaj prezydencji polskiej i minister faktycznie podjął takie działania. No ale to nie jest decyzja komisarza Unii Europejskiej, czy Komisji Europejskiej, czy tylko jednego państwa, tylko kilka państw musi się wypowiedzieć. Teraz nadchodzą odpowiedzi z różnych państw Unii Europejskiej. Chcecie przejść do historii jako ci, którzy zlikwidowali zmianę czasu? Myślę, że tak. I to by się nazywało reforma Paszyka i Kubusa? Niech będzie reforma Paszyka jako ministra, a szef gabinetu niech zostanie w cieniu. Na koniec już zupełnie, jest pan dalej przewodniczącym Rady Powiatu Kościelskiego, jak pan to pogodzi? Przewodniczący ma kupę roboty. Przewodniczący? Myślę, że raz w tygodniu do dwa razy w tygodniu nie ma problemu, jeżeli chodzi o sprawy administracyjne, żeby odwiedzić starostwo powiatowe w Kościanie, mam dwóch dobrych zastępców wiceprzewodniczących. W ogóle bardzo dobra jest moim zdaniem teraz komunikacja w powiecie, w starostwie powiatowym. A nie zastanawiał się pan, żeby odpuścić? Zobaczymy, czas to pokaże. Faktycznie tak jest, że czasem nie można tych kilka ogonów naraz trzymać. Więc myślę, że to się zweryfikuje. To są moje dopiero pierwsze dni w Warszawie, ale też będę chciał być aktywny tutaj w regionie, w subregionie Leszczyńskim. Pan Bartosz Kobus, szef Gabinetu Politycznego, minister rozwoju i technologii był naszym gościem. Dziękuję bardzo. Dziękuję bardzo. Dziękuję.
reklama
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL![]()
|
reklama
reklama