Płyta Rocku... i Bluesu - bez efektów, bez ciśnienia, za to z dusząDarek Kociołek: Chcieliśmy zostawić po sobie ślad |
02.07.2025. Radio Elka, Marcin Hałusek | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Dzień dobry, witam państwa, witam mojego gościa. W drodze do nieba wpadł do radia Darek Kociołek. Witam serdecznie. Nasz gość to jedna czwarta zespołu „Droga do Nieba”. Zespół powstał ponad 30 lat temu, potem zrobił długą przerwę, wrócił w 2016 roku i po 9 latach doczekał się płytowego debiutu. Te daty, które podaję, sugerują, że nigdzie wam się nie spieszy. Jesteśmy już w takim wieku, że teraz szybkości nie ma, ale jest ciąg do przodu. Chcemy, żeby coś po nas zostało. No właśnie, chciałem spytać o powód nagrania płyty. Po tylu wspólnych latach grania, kiedy wszystko się zgadza, przychodzi refleksja: chyba nadszedł czas, by coś po sobie zostawić, prawda? Tak, o to chodziło, żeby był dokument, to po pierwsze. Po drugie, utwory są na tyle fajne, na tyle nam się samym podobają, że chcieliśmy je zarejestrować, żeby jeszcze pokazać to ludziom. Nie tylko tym, którzy chodzą na koncerty, ale też tym, którzy gdzieś tam w radiu słuchają. Może kupią płytę i w domu posłuchają, czy na Spotify? Obojętnie gdzie. Mamy takie czasy, że na płytach się już nie zarabia. Tak, to jest ewidentnie reklamowa sprawa. W streamingu można znaleźć każdą muzykę. Zresztą, to nie te czasy, żeby zarabiać na tego typu muzyce. Mamy świadomości, że to jest troszeczkę niszowa muzyka. No tak, muzyka rzeczywiście, bardzo korzenna. Przesłuchałem płytę i pierwsze co zwraca uwagę to bardzo surowa produkcja. Na tym wam zależało? Tak, to jest zrobione z premedytacją. Nie ma żadnych efektów, jest czysta gitara. Piecyk, zaśpiewane praktycznie na żywo. Płyta była nagrana w jeden dzień i tylko wokal był dograny na drugi dzień, ze względu na to, że śpiewam i gram na bębnach. Tego się nie da w studiu od razu zrobić. No właśnie, Darek Kociołek to śpiewający perkusista, w Lesznie człowiek legenda. Pamiętam wspaniałe dla muzyki lata 90., gdy jako licealista prawie co tydzień byłem na Jam Session w klubie przy MOK-u. Klub prowadził Lech Niedźwiedziński i zdaje się, że właśnie tam powstał zespół „Droga do Nieba”? Tak. W MOK-u była taka knajpka, w czasach, gdy jeszcze można było knajpki prowadzić w instytucjach kulturalnych i właśnie tam „Droga do Nieba” powstała. Lech Niedźwiedziński to obok ciebie współlider zespołu. Jesteście dwoma członkami, którzy są od początku w „Drodze do Nieba”. Lech Niedźwiedziński - kolejna legenda leszczyńskiej sceny muzycznej. Nie będziemy wymieniać wszystkich zespołów, w których grał… Musielibyśmy mówić o tym godzinę. Tak. Niedźwiedziński zaczynał, kiedy towarzysz Gomułka odgrażał się syjonistom. To są naprawdę zamierzchłe czasy. A ja byłem malutkim chłopcem. To było bardzo, bardzo dawno temu, a on wciąż gra, wciąż jest aktywny, wciąż jest świetnym gitarzystą, wychowawcą wielu pokoleń gitarzystów w Lesznie. Wróćmy do początków zespołu. Lata 90., to był taki moment, kiedy taka muzyka nie była tak bardzo niszowa, jak teraz. No nie była. Wtedy istniało dużo więcej zespołów, które przebijały się do telewizji, do radia i tak dalej. Było w czym wybierać. Zresztą teraz też jest dużo zespołów, tylko że muzyka bluesrockowa stała się troszeczkę mniej popularna. Ludzie w moim wieku, trochę młodsi, którzy słuchają takiej amerykańskiej muzyki, będą to robić nadal. Myślę, że docenią tę surową produkcję. Mnie się akurat bardzo podoba. Na płycie są tylko autorskie utwory, w większości twoje. Jesteś zarówno autorem muzyki, jak i słów. Stylistycznie słuchać nawiązania do Allman Brothers Band, uzupełniające się gitary i świetny wokal. Pamiętam, gdy usłyszałem twój śpiew w latach 90., pomyślałem, że w Lesznie nie ma drugiego takiego wokalisty. Nasunęły się skojarzenia z Gregiem Allmanem, Paulem Rodgersem... Ciężko się zdecydować, czy lepiej śpiewać, czy grać na bębnach. Dlatego robię i jedno i drugie. Jak to jest być frontmanem, który śpiewa i jednocześnie gra na perkusji. Zespołów ze śpiewającymi perkusistami raczej nie ma zbyt wiele. Gdy Phil Collins zaczął śpiewać w Genesis, to zrezygnował z gry na perkusji na koncertach. To jest problematyczne, bo zawsze bębny stawia się gdzieś na środku, ale przeważnie z tyłu. Gdy jedziemy grać koncert, pojawia się pytanie, gdzie będą stały bębny, no bo ja śpiewam. Tutaj jest lekki problem, ale jakoś udaje się wybrnąć. A zespołów ze śpiewającymi bębniarzami jest więcej. Mógłbym wymienić co najmniej kilka. To nie jest aż takie egzotyczne. Pojawia się jednak element zaskoczenia. Gdy rozpoczyna się koncert i nagle słychać głos wokalisty, publiczność nieznająca zespołu może się zastanawiać, skąd dobiega, zwłaszcza gdy wokalista jest niewidoczny zza zestawu perkusyjnego. Tak, szczególnie na festiwalach, gdy bębny stoją cały czas w jednym miejscu i wiadomo, że dla jednego zespołu nie będą przestawiać zestawu. Wokal się odzywa i wszyscy się zastanawiają, gdzie jest ten człowiek. Porozmawiajmy zatem płycie. Debiut i od razu „Płyta Rocku... i Bluesu”. Tytuł humorystyczny, ważna jest pisownia. Historia tej nazwy to jest taka, że po prostu obojętnie, cokolwiek by się stało i tak będę miał płytę roku. A bluesu to przy okazji, bo tam jest bardzo dużo bluesowych dźwięków. Powiedz, o czym piszesz. W warstwie tekstowej to są chyba typowe bluesowe kawałki. O życiu, o porażkach, o sukcesach, o puszystych paniach - nawet taki utwór jest na płycie. Wolałbym o sukcesach, ale porażek też dużo się zdarza, szczególnie w muzyce bluesowej. Teksty odnoszą się do stylistyki. Blues, czyli smutne piosenki. Opisuje wszystko, co dzieje się dookoła, po prostu życie. Jest też piosenka o Lesznie. „Spokojny dom” przywołuje Leszno. Może nie dosłownie, bo to jest utwór o małym mieście w Polsce, w którym wszystko toczy się powoli, ale stosunkowo sympatycznie. Fajne miejsce do życia i o tym jest ten utwór. Jesteście grupą doświadczonych życiowo i muzycznie mężczyzn w sile wieku. Nic nie musicie już udowadniać, nie musicie się nigdzie spieszyć, to już ustaliliśmy na samym początku. Co wam daje wspólne granie, takie spotkania przy muzyce? Po pierwsze bardzo dużo frajdy. Nawet jak spotykamy się tylko na próbach, to te próby są bardzo sympatyczne i fajnie nam się gra i współpracuje. Kumplujemy się po prostu. Nie ma już nerwów, bo wiadomo, jak człowiek jest młody to chce, żeby wszystko działo się szybko, natychmiast i żeby było tak najlepiej. W naszej obecnej sytuacji, gdy mamy jakiś utwór do zrobienia i pojawia się problem, no to rozwiązujemy go, dyskutując, a nie na zasadzie walki. Zastanawiamy się, co byśmy mogli zrobić, żeby było fajniej, żeby ładnie brzmiało i żeby konstrukcja się zgadzała. To jest chyba duży komfort, gdy można nagrywać płytę taką, jaką się chce, bez nacisków z zewnątrz? Tak. Można tak powiedzieć. Na koniec przedstaw jeszcze kolegów zespołu, o Leszku Niedźwiedzińskim już mówiliśmy. Lech Niedźwiedziński, którego bardzo serdecznie pozdrawiamy, to jest po prostu człowiek, który w pewnym sensie jest moim muzycznym ojcem. Wszystko, co się wiązało z muzyką w Lesznie, taką, którą ja lubiłem, to zawsze Lechu był na pierwszym miejscu. Na basie gra Robert Szukała z Lubonia pod Poznaniem. Bardzo dobry basista. Nie mogę się nasłuchać jak gra. Drugim gitarzystą jest Arek Gołaszewski. Po reaktywacji „Droga do Nieba” była triem. Grał z nami Michał Wlekły, ale zrezygnował z uwagi na nadmiar obowiązków zawodowych i potem dołączył Arek. Wszyscy oprócz mnie są wykształconymi muzykami. Tylko ja jestem z łapanki (śmiech). No i dlatego wyznaczyli cię na frontmana. Tak jest. Bardzo dziękuję, Darek Kociołek. Jedna czwarta „Drogi do Nieba był naszym gościem. Dziękuję, do usłyszenia. Rozmawiał Marcin Hałusek Dariusz Kociołek o premierze Płyty Rocku... i Bluesu leszczyńskiej grupy Droga Do Nieba Muzyka/Wywiady i inne
reklama
|
reklama
Można odejść na zawsze, by stale być blisko.
Z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci naszej Kochanej Przyjaciółki
Z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci naszej Kochanej Przyjaciółki

ŚP
doktor JOASI PODFIGURNEJ
Choć nie ma Jej wśród nas,
zawsze będzie w naszych sercach i wspomnieniach.
Łączymy się w bólu i pamięci z Michałem, Moniką
i Agnieszką oraz z ich Bliskimi
Renia i Michał
wraz z Rodzinami Fryderyka i Bartka
zawsze będzie w naszych sercach i wspomnieniach.
Łączymy się w bólu i pamięci z Michałem, Moniką
i Agnieszką oraz z ich Bliskimi
Renia i Michał
wraz z Rodzinami Fryderyka i Bartka
W celu zamieszczenia nekrologu na stronach portalu prosimy o kontakt z redakcją Radia Elka pod numerem telefonu 65 529 56 78 lub o kontakt osobisty w siedzibie Radia Elka przy ul. Sienkiewicza 30a w Lesznie.
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL![]()
|
reklama
reklama