O tym się mówiJacek Domagała: 46 lat w MZK |
31.07.2025. Radio Elka, Jarek Adamek | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Czy pan ma prawo jazdy na autobus? Nie mam. A nie korciło, żeby wsiąść za kółko i pojechać tym autobusem? Korciło mnie i nawet był taki moment, gdy się zastanawiałem nad tym, żeby to prawo jazdy prawo jazdy zrobić, ale potem jakoś z tego zrezygnowałem. Między nami: już pana nie wywalą z roboty. Tak po placu? Nie, są pewne zasady i trzeba ich przestrzegać. No ale nikogo nie ma, żadnych pasażerów. Pusty plac… Też nie. Ja bym strasznie chciał… Nie. Jednak się pan zdecydował zająć się pracą menedżerską. Generalnie to organizacją komunikacji miejskiej, czyli po prostu planowaniem, organizowaniem tego wszystkiego, na co składa się ten taki ogólny kształt rozkładu jazdy. I tak od przez 46 lat, czyli o cztery lata mniej, niż ma sama firma. No dokładnie. Kiedy pan przyszedł do firmy, to ile było autobusów? Było więcej jak dzisiaj. Serio? Tak. Autobusów mieliśmy ponad 30 z tego co ja pamiętam. To były Autosany, jeden jako zabytek jeszcze macie. Dokładnie. „Ogórków” nie było? Nie. Jeżeli chodzi o ten podział właśnie, miasta podzielono według kryterium wielkości. Miasta mniejsze takie jak Leszno, Głogów, Gniezno, Piła miały ten przywilej, że tam jeździły Autosany, miasta takie jak Poznań, Wrocław, Warszawa, Kraków, tam jeździły Jelcze, no i później Berliety. I Ikarusy chyba jeszcze były. Ikarusy też, tak. A co było lepsze? To były dwa różne po prostu światy, jeżeli chodzi o, o konstrukcję. Chociaż Autosan generalnie to to była naprawdę udana polska konstrukcja. Miał też swoje niedogodności, wiadomo, wysoka podłoga. W tym czasie nie było też klimatyzacji w autobusach. No przegubowiec to nie był, te w wielkich miastach jeździły. Tak, dokładnie. Natomiast właśnie większe miasta korzystały z tych autobusów, które były produkowane w Jelczu i to właśnie były albo takie solowe autobusy 12 albo autobusy przegubowe z tak zwanym wózkiem. A ile było linii? Na początku było pięć linii autobusowych. Generalnie większość z nich oczywiście uległa jakimś przemianom, ale na przykład linia numer 1 to, można powiedzieć, linia, która od 1 marca 1976 roku do chwili obecnej kursuje, po niezmienionej trasie, czyli z południa na północ Leszna, z Zaborowa do Gronowa. I to było tak: 1, 2, 3, 4,5? Nie, najpierw była „zerówka”, potem jedynka, dwójka, trójka i czwórka i dochodziły kolejne. Miasto po prostu no zwiększało obszar, poszczególne dzielnice pojawiały się w zasięgu komunikacji. I dzisiaj mamy linii… Trzynaście. Wszystkie są aktualne? Nie ma nie ma linii numer 7 na przykład. Była to linia, która generalnie jeździła w okresie od 1 listopada do 31 marca, troszkę w zastępstwie linii numer 5 po to, żeby mieszkańców osiedli Rejtana i Zamenhofa dowieźć na cmentarz i na ogródki działkowe. Natomiast linia numer 5 to z kolei był autobus sezonowy, który jeździł od 1 kwietnia do 31 października i też tym zasięgiem obejmował ogródki działkowe przy ulicy Dożynkowej i przy ulicy Kosmonautów. A te linie pozamiejskie, czyli 12 do Tarnowej Łąki i 15? 15 chyba weszła najpóźniej, bo chyba 2 lata temu. Teraz 17 wyszła najpóźniej, mamy jeszcze 16. Jeżeli chodzi o linię numer 15 to przez 2 lata jeździliśmy na trasie Przybyszewo - Lasocice - Leszno. Tu były tylko dwa kursy i cieszyła się rano, bo tu trochę młodzieży do Leszna jeździło. Po południu było trochę gorzej. Natomiast z chwilą uruchomienia szynobusu do Głogowa, razem z wójtem stwierdziliśmy, że już nie ma zainteresowania. No i jest ten szynobus, który zastąpił komunikację miejską. Jest, a częściej go nie ma. No tak jest. A było przez te wszystkie lata, kiedy pan kierował firmą, jakieś przedsięwzięcie, które nie wypaliło? Takim projektem to była ta nasza zajezdnia. Budynek, który powstał jako zaplecze budowy i już ma ponad 50 lat, miał być tylko na okres właśnie budowy tej bazy transportowej PTHW, potem miał zniknąć. On do chwili obecnej służy pracownikom. Jest tam dyspozytornia, jest tam poczekalnia kierowców. Są też dwa pomieszczenia działu technicznego. No i to jest moje marzenie; myślę, że ono się ziści w przyszłym roku, żeby ten budynek no zburzyć, a postawić taki łącznik pomiędzy budynkiem warsztatu a budynkiem administracyjnym. Jeżeli idzie o połączenia, kursy, linie, miasto jest dobrze skomunikowane? Zawsze może być lepiej. Ja przychodząc na stanowisko dyrektora też miałem taką swoją wizję komunikacji miejskiej. Więcej autobusów, więcej linii, więcej kursów, ale dosyć szybko zostałem sprowadzony na ziemię. Bo wiedziałem, jakimi finansami dysponuję i co ja w związku z tą kwotą którą dostaję, mogę zrobić, bo to są pieniądze załóżmy samorządu miasta Leszna i też ościennych gmin, do których docierają autobusy komunikacji miejskiej. Pamiętam, że przez te wszystkie lata zawsze to była taka trochę… no bitwa to może nie jest duże słowo, ale takie zmaganie między tym, że ludzie chcieliby: żeby autobusy jeździły tu i tu albo częściej, ale z drugiej strony żeby nie jeździły puste. Tak. Ten dylemat cały czas istnieje, bo wiadomo, jest w ekonomii takie pojęcie popytu i podaży. Myśmy robili badania, które właśnie polegały na optymalizacji rozkładu jazdy. Zewnętrzna firma zrobiła takie badania, i się okazało, że powinniśmy właściwie zrezygnować z komunikacji miejskiej w soboty i w niedzielę. Wówczas ja im powiedziałem: Wy po prostu z Leszna wyjedziecie, a ja tu zostanę i to ja będę dalej odpowiadał za komunikację miejską. W związku z tym niestety, nie mogę się zgodzić z tym, że my autobusy w soboty i w niedzielę, w święta wycofamy w ogóle. Lepiej, żeby jeździły puste, niż miałyby nie jeździć? Znaczy, no nie, one puste w sumie nie jeżdżą. Natomiast to zainteresowanie jest mniejsze. Na przykład w niedziele i święta z autobusów powinno skorzystać około 500 osób. żeby osiągnąć dobry wynik finansowy, a korzysta w granicach 300, z tego bilety kupuje w granicach 100 osób, a reszta ma prawo do przejazdów bezpłatnych. Eksperci mówią, że autobusy powinny jeździć jak najczęściej, wtedy ludzie chcą tymi autobusami jeździć. To jest to jest fajne stwierdzenie jeśli nie kieruje się zakładem budżetowym, ale spółką. Trzeba tu rozdzielić: ustawa o transporcie publicznym nakłada obowiązek na dwa podmioty. Na tego, który organizuje komunikację miejską i na tego, który wykonuje tą komunikację miejską. Tak zwany organizator i operator transportu. Można jaśniej? Tak, żebyśmy zrozumieli. Organizator to jest po prostu ten podmiot, który pisze rozkład jazdy, kontroluje przystanki, kontroluje pasażerów w autobusach. Natomiast operator to jest ten, który wykonuje tylko przewozy i teraz organizator płaci za rozkład jazdy, który sam napisał. Czyli jak on napisał rozkład jazdy załóżmy na milion kilometrów w skali roku, to operator wyliczy, że ten milion kilometrów kosztuje na przykład organizatora 12 milionów. I jest wtedy umowa, że co miesiąc ten milion złotych musi trafić na konto spółki, czyli tego podmiotu, który wykonuje. Mówiąc prościej, kto ma za to płacić? Dokładnie. Czy podatnik, czy pasażer. Generalnie płaci pasażer i podatnik: w tym przypadku płaci po prostu miastu za bilet, natomiast za utrzymanie komunikacji miejskiej płacimy my wszyscy. Jest pan zwolennikiem darmowej komunikacji miejskiej? Nie, bo darmowa komunikacja miejska po prostu w sumie nie istnieje. Nie ma czegoś takiego. Ktoś za to musi zapłacić. Dlatego pytam, czy taka sytuacja, że pasażer nie płaci za bilet, a za to płaci podatnik, czy to jest pana zdaniem dobry pomysł? To nie jest dobre rozwiązanie, powinien być bilet. A bilety powinny być droższe. To znaczy generalnie ceny biletów powinny być dostosowane no do realiów tej siły nabywczej chociażby mieszkańców Leszna, bo bilety na przykład w Lesznie relatywnie w stosunku do innych miejscowości nie są za drogie. Może nie są tanie, ale nie są za drogie, bo na przykład w Głogowie bilet kosztuje 4 złote. Dobrze, jeździłem po Warszawie na fajny bilet weekendowy. Trzy dni mogłem jeździć za naprawdę grosze wszystkim. No w Lesznie metrem nie pojeżdżę, ale jakbym mógł autobusami tak jeździć, to bym się cieszył. No tak, tylko że nabywając ten bilet weekendowy chciałoby się, żeby tych autobusów w soboty i w niedzielę było dużo więcej i teraz jest dylemat: kupiłem bilet weekendowy i tu mam tylko załóżmy 60 kursów w soboty i 40 kursów w niedzielę. Czyli chętnie by się pojechało, gdyby było dokąd. To jeszcze jedno i fajnie, że mogę rozmawiać z człowiekiem który już nie ma żadnych zobowiązań: czy elektryczne autobusy to jest dobry pomysł dla takiego miasta jak Leszno? Powiem tak… Ustawa nakazuje, wiadomo, ale czy to jest dobry pomysł? Na początku no byłem taki sceptycznie do autobusów elektrycznych ustawiony, bo to też nie był tani autobus. Autobus taki, kosztował w granicach, mówię prawie 2,8 miliona, a autobus spalinowy to był koszt 1,8 miliona. To jest różnica. Natomiast no z biegiem czasu ten postęp jest widoczny w autobusach elektrycznych: są coraz lepsze silniki, coraz lepsze baterie, coraz dłuższe dystanse, bo na przykład w Lesznie, to mogę powiedzieć, autobusy, które przyjadą będą miały baterie, gdzie dystans do pokonania to będzie 400 kilometrów. Pod warunkiem, że nie włączą klimatyzacji. To znaczy to też jest tam już zapisane. Ogrzewanie? Nie, ogrzewanie nie wchodzi w to. Zimą nie będzie ogrzewania? Nie, nie będzie problemu, bo ogrzewanie jest akurat na olej napędowy. Serio? Tak. Elektryk z dieslem? Nie, tam jest po prostu piec, który jest zasilany olejem napędowym. Pojedzie elektryk i będzie kopcił? To nie tak. Ogrzewanie się odpala na zajezdni i ono nagrzeje ten układ, a potem tylko będzie dogrzewał. Tak, że tu nie będzie tych spalin. One mogą się pojawić na krótko, tylko na terenie zajezdni, gdzie jest rozruch. Natomiast już w mieście tego nie ma. Już się nie mogę doczekać, kiedy przyjadą w przyszłym roku. Myślę, że gdzieś w połowie roku, pomiędzy połową kwietnia a połową maja. Wszystkiego dobrego na emeryturze, panie Jacku, chciałem też bardzo podziękować, bo przez te wszystkie lata bardzo dobrze nam się z panem współpracowało. Nie było trudnych pytań, zawsze pan odpowiadał, wyjaśniał. Ja również korzystając z okazji chciałem podziękować państwu, mediom i mieszkańcom, tym którym się ta komunikacja miejska w miarę podobała, ale również ich tym, którzy mieli do tej komunikacji miejskiej uwagi. Staraliśmy się pogodzić możliwości finansowe z tym, czego oczekują pasażerowie. Jest to trudne i tak to bywa, że nie da się wszystkiego zawszy pogodzić, ale mówię: z naszej strony nigdy nie było złej woli.
reklama
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL![]()
|
reklama
reklama