Wachowiak: Niektóre panie mówią, że kilkanaście lat nie zakładały sukienki, bo nie miały dla kogo...Stowarzyszenie pozytywnie zakręconych |
01.09.2025. Radio Elka, Nina Piotrowiak | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: Nina Piotrowiak: Pan Witold Wachowiak, Stowarzyszenie Pozytywka. Pozytywka to mechaniczny instrument muzyczny. Wygrywa popularną melodię. Kupujemy czasem, żeby zawiesić nad łóżeczkiem dziecka. Ale chyba w tej Waszej nazwie pozytywka oznacza coś innego, prawda? Media mówią o pozytywnie zakręconych - czyli chodzi raczej o pozytywną energię? ![]() Witold Wachowiak: Zdecydowanie tak. W pierwszej wersji nazwa naszego Stowarzyszenia to miała Kładka. Z jednej strony mieli być seniorzy, z drugiej strony my wolontariusze. Miała być “Kładka nad rzeką” i my przychodzimy przez tę kładkę z pomocą. Tak zaczęła się nasza działalność. Założyliśmy to Stowarzyszenie w 2017 roku. Chodziliśmy do seniorów. Każdy z wolontariuszy miał po trzech, po czterech seniorów i chodził do nich do domu. Świadczył podstawową pomoc na wzór opiekunek z MOPR-u, z którymi też współpracowaliśmy na początku. Ale później mówili na mnie, że jestem pozytywnie zakręcony, że niepoprawny optymista i tak powstała “Pozytywka”. Pan ma wcześniejsze doświadczenia z niesieniem pomocy, z działalnością charytatywną. Proszę nam powiedzieć, jakie to doświadczenia. Jeszcze jak pracowałem w wojsku, robiliśmy Szlachetną Paczkę. Na szeroką skalę pomagaliśmy w ramach ogólnopolskiej akcji. Później przeszedłem na emeryturę, no i brakowało mi tego wszystkiego. Postanowiłem założyć stowarzyszenie, żeby coś takiego kontynuować. Pan jest prezesem tego Stowarzyszenia? Wy macie prezesa i zarząd? Postanowiliśmy, że nie będzie prezesa, tylko sam zarząd. Jestem członkiem zarządu. Jest trzydziestu seniorów, dlatego że mamy ograniczenia lokalowe. Mogło być więcej osób, ale jest trzydzieści. Mówię zawsze, że najważniejszy jest ten pierwszy, który przychodzi do klubu. On jest gospodarzem. Kolejni przychodzą: “Dzień dobry, zapraszam, czy mogę pani pomóc? Czy tobie mogę pomóc?” - to po jakimś czasie. Przechodzą w relacje bardziej zażyłe ci seniorzy. Staram się stworzyć taką atmosferę, żeby każdy był na równym poziomie, żeby każdy był jedną trzydziestą, jak ja to tłumaczę. Jesteście wszyscy tak samo ważni jak ja, jak inni. Dlatego postanowiłem zrezygnować z tej nazwy “prezes”, żeby wszyscy byli w miarę równi. Funkcjonujecie w Gronowie. Jest to rodzaj klubu seniora. Jest to klub seniora. Weszliśmy dosyć pewnie w środowisko leszczyńskich organizacji. 2017 rok to był pierwszy rok naszej działalności. W 2018 roku na trzysta kilkadziesiąt stowarzyszeń zostaliśmy uznani chyba jednym z najlepszych, bo ja zostałem Leszczyńskim Wolontariuszem Roku. W 2019 roku kolejna dorosła wolontariuszka z naszego Stowarzyszenia została Leszczyńską Wolontariuszką Roku. W trzecim roku działalności wolontariuszka młodzieżowa została Leszczyńską Wolontariuszką. Czyli tak weszliśmy z przytupem i naprawdę szło nam to bardzo dobrze. Później byłem na rozmowie u pani dyrektor MOPR-u, pani Donaty Majchrzak-Popławskiej, która zaproponowała mi stworzenie klubu seniora na Gronowie. To jest taka dzielnica jakby troszeczkę opuszczona, zapomniana. Nikt się nie chciał podjąć tego działania, bo nie ma na Gronowie lokali z zasobów miejskich. W Gronowie zabudowa to głównie domki jednorodzinne. Raczej trudno jest tak zebrać, znaleźć ludzi potrzebujących wsparcia. Tak, trudno. Dlatego od pana Zbigniewa Smoły, zarządcy nieruchomości z Gronowa, wynająłem w piwnicy małą salkę, taką namiastkę klubu. Chciałem przez pół roku, eksperymentalnie, zobaczyć, czy będzie zapotrzebowanie. Okazało się, że w ciągu tego pół roku mieliśmy kilkanaście osób, które przychodziły stale, codziennie. Zapotrzebowanie było coraz większe. Koleżanka przyprowadzała koleżankę. No i mówię do pani dyrektor MOPR-u, że jestem gotowy do pracy pod warunkiem, że będzie lokal. Miasto nie miało lokali. Są tam dwa lokale w piwnicy, ale one są często zalewane i niestety, z tego skorzystać nie mogliśmy. Dlatego wziąłem rower, pojeździłem po Gronowie, od ulicy do ulicy, pytałem się, gdzie można i jednej pani w oknie mówię, że szukam lokalu. A ona mówi: “To może u mnie, bo ten lokal, po byłej kwiaciarni, możemy poszerzyć”. Wyłożyłem swoje pieniążki na poszerzenie tego lokalu. Poszedłem do pani dyrektor MOPR-u i mówię: “Pani dyrektor, lokal jest, czekamy na dyrektywy”. Stanęliśmy do konkursu, dostaliśmy środki na lokal i w 2022 roku otworzyliśmy klub. Pan tutaj bardzo często podkreśla bezinteresowność tych działań. Przypuszczam, że ci wolontariusze rzeczywiście robią to bezinteresownie, ale przecież tak całkiem bez pieniędzy zarządzać taką instytucją, takim Stowarzyszeniem się nie da, prawda? Pieniądze dostajemy z dotacji, ale to jest na lokal i na podstawowe środki do funkcjonowania tego klubu. Postanowiłem taką grupę wolontariuszy wokół siebie zgromadzić, którzy naprawdę nie będą oczekiwali nic. To jest akt przyjaźni. Dajemy wszystko, nie oczekując nic w zamian. Wspominał Pan, że pomagacie na przykład zawieźć chorego na badania. Czasem są to duże odległości. Wtedy też bezinteresownie ktoś jedzie daleko, gdzieś w Polskę? Miałem może trzydziestu wolontariuszy w ciągu tylu lat, a przyjęło się ośmioro. Bo inni właśnie liczyli na rekompensaty, byli nauczeni doświadczeniami, pewnie gdzieś indziej. Ale mi nie o to chodzi. Jak jest wolontariat, to jest wolontariat. Zaczynam od siebie. Wożę stale na Garbary do Poznania panią, wożę do Śremu, wożę do Bydgoszczy. Raz byłem w Krakowie. To są takie panie katoliczki, wierzące, więc proszę o trzy zdrowaśki lub dziesiątkę różańca zmówić. Jeżeli pani chce za pieniądze jechać, to może pani taksówkę zamówić. Ja nie pomagam za pieniądze. I u mnie też wolontariuszki, jak przychodzą, to muszą się zrzec wszystkiego. Nie musi jechać z tą panią. Nie musi z nią czasu spędzać. Ale nie może oczekiwać rekompensaty, bo nie o to chodzi. Są też prowadzone w Waszym klubie seniora zajęcia, które wymagają specjalistów. Oni też świadczą swoje usługi bezinteresownie? Proszę opowiedzieć, jakie to są zajęcia. Specjaliści z zewnątrz właśnie są z tych środków dotacji miejskiej opłacani. Zajęcia są prowadzone w większości przez naszych wolontariuszy, ale część przez osoby z zewnątrz. I tak na przykład w poniedziałek zawsze zajęcia się rozpoczynają, przez dwie godziny, od wspólnej rozmowy, kawy, herbatki. Biblioteczkę mamy, książki wypożyczają sobie seniorzy. Mobilna biblioteka jest dla nich, możemy im zawieźć te książki do domu, odebrać. W poniedziałki mamy też zajęcia sensoplastyki. Prowadzi je dziewczyna, która pracuje w Ośrodku Kultury w Święciechowie. Jest też druga wolontariuszka, która pracuje w żłobku w Lesznie. We wtorki, oprócz tych pierwszych dwóch godzin, takich świetlicowych, kiedy to zawsze seniorzy rozmawiają, jest gimnastyka. Prowadzi osoba z zewnątrz, rehabilitantka z leszczyńskiego szpitala. W środę są zajęcia kulinarne, zdrowotne i dotyczące bezpieczeństwa. Ja prowadzę zajęcia z bezpieczeństwa, ale też zapraszamy ludzi z policji, z wojska, z różnych instytucji. Pielęgniarka z leszczyńskiego szpitala prowadzi zajęcia dotyczące zdrowia. W czwartki są zajęcia do południa - katolicka grupa wsparcia, bo była taka potrzeba. Spotkania prowadzi osoba świecka, Aneta, też nasza wolontariuszka. Przyjeżdża 30 km do Leszna, też za darmo. Po południu zajęcia wokalno-instrumentalne prowadzi dawny dyrektor Ośrodka Kultury w Lipnie, pan Mieciu. Organizujemy również wycieczki. 21 stycznia jedziemy do Wrocławia na kolejną, bo proszę sobie wyobrazić, że część z tych naszych seniorów nigdy w życiu nie była poza Lesznem. Jedna pani mówi, że pracowała ciężko z mężem w miejscowych PGR-ach i najdalej to była w Rawiczu. W tamtym roku byliśmy na Targach Ceramiki Bolesławieckiej, koło Inowrocławia na warsztatach lawendowych. Niektórzy nie wiedzieli, że tak Polska wygląda. Są zachwyceni tym wszystkim, co widzieli. Dlatego warto to robić. Wycieczki organizuje Ania z Ośrodka Kultury ze Święciechowy. Wszystko to brzmi bardzo zachęcająco, z tym, że od razu musimy uściślić, że Państwo już macie tę grupę zamkniętą. Tak, grupę zamkniętą dlatego, że są obostrzenia lokalowe. Nasz lokal ma 50 m kwadratowych, na pierwszym piętrze, nad pocztą w Gronowie, przy Dino. Tam się spotyka 30 osób: dwóch panów i dwadzieścia osiem pań. Jeszcze czasem muszą być podzieleni na grupy. Organizujemy raz w miesiącu wspólne urodziny. Jubilatom składamy życzenia. Wtedy też przyjeżdża pan Mieciu. Pośpiewamy, pobiesiadujemy, panie upieką placki. To jest takie podkreślenie ważności tych osób w naszym klubie. Czują się one bardzo dowartościowane. Niektóre panie mówią, że kilkanaście lat nie zakładały sukienki, bo nie miały dla kogo, bo mąż już nie żyje. Jak je pocałuję w głowę, to mówią; “Panie Witku, 13 lat mnie nikt w głowę nie całował”. Wzruszają się i to jest coś pięknego dla nich, takie momenty. Tym bardziej się cieszę, powiem pani jeszcze, że kilka osób na siłę przywiozła córka, syn lub wnuczka do klubu. Były w depresji, siedziały w domu. Budzą się o 5 rano. Dzień dla nich się wydaje bardzo długi. I ta córka na siłę ich do klubu przywiozła. Nie chciały zostać wśród obcych ludzi. A po miesiącu, po dwóch przywoziła je sąsiadka. Później na rowerze przyjechała z inną koleżanką. Teraz pierwsze o 15-ej są już w klubie. Warto, chociażby dla tych kilku osób, to wszystko robić. To wszystko, co tak pięknie Pan opowiada, można by skwitować oficjalnym określeniem: aktywizacja i wsparcie osób starszych. Życzymy Panu dużo siły i wytrwałości, i być może rozwoju tej działalności. Może w innych punktach miasta warto, żeby powstały takie kluby seniora? Może one istnieją i jeszcze o tym porozmawiamy. Istnieją w różnych miejscach, np. na Zaborowie jest, w centrum miasta są dwa kluby. Nie było właśnie na Gronowie. Takie uzupełnienie na mapie miasta Leszna to Klub Seniora w Gronowie. Życzymy Państwu wytrwałości, dużo siły i dużo satysfakcji płynącej z charytatywnej pracy, z wolontariatu. Naszym gościem był pan Witold Wachowiak, Stowarzyszenie Pozytywka. Dziękujemy bardzo. Dziękuję bardzo.
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL![]()
|
reklama
reklama