Opowieści lodowego wojownikaOpowieści lodowego wojownika |
18.10.2009. Radio Elka, Marcin Hałusek | |||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Krzysztof Wielicki jako pierwszy człowiek na Ziemi dokonał zimowego wejścia na Mount Everest, Kangczendzongę i Lhotse, jako piąty zdobył Koronę Himalajów i Karakorum - całą czternastkę ośmiotysięczników. Pioniersko i w wielkim stylu wytyczał nowe drogi na himalajskie szczyty. Bił rekordy szybkości, pokonując je w ciągu doby. Na szczycie Lhotse stanął samotnie w czasie nocy sylwestrowej, jeszcze w gorsecie, który nosił po uszkodzeniu kręgosłupa w starciu z kamienną lawiną, na Broad Peak dostał się solo w ciągu jednego dnia. Do Leszna przywiózł zdjęcia i filmy dokumentujące jego wyprawy. Lata osiemdziesiąte to była złota dekada polskiego alpinizmu, w ciągu roku wyjeżdżało z kraju po piętnaście ekip. Polacy jako pierwsi zdobyli zimą 8 z 14 szczytów. Zagraniczni znajomi dziwili się, skąd Polacy mają tyle chęci i umiejętności: - Opowiadałem im o stanie wojennym, o butelkach z octem, ale oni tego nie rozumieli, więc wymyśliłem, że jesteśmy ze Śląska a tam jest takie zanieczyszczenie, że w ogóle nie ma tlenu i stąd jesteśmy przyzwyczajeni do trudnych warunków - żartował Wielicki. Interesowała go głównie zimowa eksploracja Himalajów. Warunki wtedy bywają niezwykle ciężkie. Pogoda zmienia się z dnia na dzień, potrafi tak wiać, że człowiek się przewraca. Zimą temperatura w bazie sięga - 25 stopni, pije się "soczki rozgrzewające", karty wypadają z ręki, nie można się umyć nawet przez dwa miesiące. Noc jest nie do wytrzymania. Wiatr uderza w namiot i robi się hałas podobny do przejazdu pociągu. Najważniejsze to dobrać ekipę, bo żywioł, z którym przychodzi się zmierzyć jest nieobliczalny. Wielicki wspominał sytuację, gdy musieli pochować kolegę w szczelinie. Pokazał zdjęcia - po raz pierwszy od dwudziestu lat, bo wcześniej nie miał odwagi. Himalaista jeździ w góry po emocje. Czasem w ciągu minuty, trzech można przeżyć więcej niż normalnie w ciągu roku. Miał kilka trudnych sytuacji, głównie przy samotnym wspinaniu: - Jest ryzyko, jest zabawa. Albo gleba, albo sława - obraca wszystko w żart. Z 14 szczytów pozostało jeszcze 5 do zdobycia zimą: - Niestety w tym roku na K2 jadą Rosjanie. Istnieje niebezpieczeństwo, że wejdą. Może pogoda im nie pozwoli - żartował Wielicki, który marzy, aby to Polacy znaleźli sposób na tę górę. Odpowiadał także na liczne pytania, m.in. o komercyjne wyprawy, kiedy ludzie wynajmują agencje, które wszystko organizują: - Czasem zastanawiam się "po cholerę oni tam jeżdżą?", ale przecież każdy może się wspinać. Choć oni raczej uprawiają turystykę wysokogórską. To dotyczy głównie Everestu. Raz wejdą, zdobędą szczyt i już więcej nie muszą wracać w góry. Co dwa lata jest wyprawa oczyszczająca górę, bo oni trochę śmiecą. Sporo pytań miały też dzieci ze szkolnego koła PTTK w Bojanowie, które przyjechały z Dorotą Wodecką specjalnie na to spotkanie: - Rosną, rosną, może niekoniecznie himalaiści, ale miłośnicy gór na pewno - śmiała sie polonistka. (mon)
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL![]()
|
reklama
reklama