Start Felieton Adamka Małe piekło za oknami
Małe piekło za oknami |
20.03.2013. Radio Elka | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Uwaga! W felietonie prezentowane są prywatne poglądy Jarka Adamka.Nie żeby był gościnny szczególnie - po prostu pokazywał co drugiej ofierze losu, że nie ma, naprawdę nie ma szans, żeby wjechał na skrzyżowanie, bo to zamknięte. I że ma zawrócić. -Niektórzy nie wierzą - kiwa smutno głową pan strażnik - nawet próbują barierkę forsować. Ruch więc w tym miejscu spory, ale w granicach normy. -Gdzie te korki? - dopytuję pana strażnika. -A jedź pan na 17 Stycznia, tam jest dym - odpowiada. Ale przecież przed chwilą stamtąd przyjechałem i jedynym pojazdem, jaki widziałem był odkurzacz do chodników. Ale w końcu strażnik poważna osoba, miejski funkcjonariusz, uosabia majestat Rycerza Wieniawy, Leszczyńskich i Sułkowskich, więc niechętnie zawracam na 17 Stycznia. I wtedy to ujrzałem. Nie był to korek. To był koras prawdziwy, archetypiczna pramatka wszystkich korków. Prawie jak w Kalkucie, w Szanghaju czy Moskwie w godzinach szczytu. Prawie, bo trzeba przyłożyć proporcję, ale i tak - jak mawia moje dziecko - mega. Samochody stały od Ronda Sybiraków aż do Lipowej. Czyli wzdłuż całej ulicy, w końcu jednej z dłuższych w mieście. Stały i trąbiły. I dyszały nienawiścią. Serio - aż się czuło tę wściekłość. Wielkie tiry i malutkie ople corsa, a za kierownicami osobniki doprowadzone na skraj wybuchu. Bo się zakorkowało Leszno, które przecież się nie korkuje. Wszedłem na chwilę do radia, żeby powiedzieć na antenie, że jest korek, żeby kierowcy uważali i takie tam. Wyszedłem - na pustą ulicę 17 Stycznia. Nasz wielki leszczyński gigakorek - źródło wściekłości, frustracji, bluzgów na CB-radiu i komentarzy internetowych trwał wszystkiego... kwadrans. No niech wam będzie - 20 minut. Przez ten czas zdążyliśmy przekląć wszystko i wszystkich. Malepszego, Rajewskiego, Bukowskiego, policję, straż miejską, producentów znaków drogowych i firmy motoryzacyjne. Tuska, Kaczyńskiego, Barroso i Van Rompuya. Matki tych, co stoją przed nami i tych, co stoją za nami i na nas trąbią. I oczywiście tych, którzy stoją na ulicach podporządkowanych i próbują się wcisnąć. Oraz tych, co na głównej i nie ustąpią. Tak właśnie wygląda piekło. Wielki uliczny korek, który trwa całą wieczność. Ja wiem - każdy po robocie zmęczony jest i chce na obiad i do spokoju. Sam tak mam, że za kółkiem, na głodnego przestaję myśleć i nie chce mi się zatrzymać, żeby przepuścić kogoś na pasach czy ustąpić wjazd z podporządkowanej. Ale muszę się przyznać, że kiedy stoję na tych pasach czy nerwowo rozglądam się na lewo i prawo pod znakiem odwróconego trójkąta, a ktoś zatrzyma się, mrugnie światłami czy pokaże ręką uniwersalny znak „no idź/jedź, ofiaro losu” to mi się jakoś tak błogo na sercu robi i odzyskuję wiarę w to, że Polska to kraj katolicki. Może właśnie tak wygląda niebo. Jeszcze jedno - owo objechanie miasta (i korka) było możliwe tylko z jednego powodu - jeździłem rowerem. Czego i Państwu radzę. Szybko, łatwo i przyjemnie. Przez całe Leszno można przejechać w kwadrans. Pod jednym warunkiem: że się jedzie chodnikami. Nie wyłącznie, ale w dużej mierze. Ale podobno nie wolno. Tak jak nie wolno po Rynku rowerem jeździć. Niby szybko, niby zdrowo i ekologicznie, ale nie wolno. Prawo. Kodeks. Przepis. Ja wiem, że policja i miejskie służby mówią, żeby nie popadać w przesadę i wszystko jest kwestią zdrowego rozsądku, ale zdaje się że póki co rozsądek w starciu z przepisami przegrywa. To też jest piekło. Jarek Adamek
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama