Start Felieton Adamka Uwielbiamy robić sobie dobrze
Uwielbiamy robić sobie dobrze |
01.10.2013. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Uwaga! W felietonie prezentowane są prywatne poglądy Jarka Adamka. Tymczasem nasi PiSowcy zaprosili mnie z pompą: imienne pismo, na sejmowej papeterii, z podpisem samego posła Dziedziaczaka. No po prostu pełen wersal. Więc wbiłem się nawet w koszulę z w miarę czystym kołnierzykiem i poszedłem. Koszula i marynarka okazały się dobrym pomysłem, bo na sali z 40 ważnych osób. Szczerze mówiąc, znałem może z połowę: posła, radnych, prezesów Dworakowskiego i Sokołowskiego to i owszem, jednak weteranów żużlowych i działaczy już gorzej. Dyskusję opisano już gdzie indziej, więc nie będę was męczył streszczeniami, ale ogólnej refleksji sobie nie odmówię. A najogólniej jest ona taka, że uwielbiamy robić dobrze, ale sobie. Aleja Gwiazd tak, ale dla naszych - ten ton przeważał. Przez naszych rozumiano leszczyniaków. Musimy wyróżnić zawodników Unii Leszno - mówiło z 70 procent uczestników. Najdalej poszedł prezes Dworakowski, który z właściwą sobie kategorycznością stwierdził, że na tablice zasługują tylko ci, którzy od początku do końca kariery jeździli w Unii Leszno. Delikatnie zwrócono mu uwagę, że takie postawienie sprawy wykluczy całkiem sporo osób, na przykład braci Jąderów czy Romana Jankowskiego, ale jakoś to nie poskutkowało. Pan prezes ma zresztą taki sposób stawiania spraw, że każdy kładzie uszy po sobie i kiwa z aprobatą głową, choćby nie wiem co słyszał. Kibice Unii Leszno ustami swej przedstawicielki stwierdzili, że uhonorowanie obcych zawodników byłoby źle przyjęte. No tak, w przyjmowaniu obcych kto jak kto, ale oni są specjalistami. Wolno psu na Pana Boga szczekać, wolno Adamkowi nie zgadzać się z prezesem czy kibicami. Bo nie zgadzam się wręcz fundamentalnie. Aleja, jaka mi się marzy, nie ma być dla leszczyniaków. Leszczyniacy wiedzą, że jest żużel w Lesznie. Leszczyniacy już tu są, mieszkają. Aleja ma pokazać Polsce, światu (wielkie słowo - tym paru miastom na świecie, gdzie się jeszcze na szlace ścigają), że u nas ten sport jest religią i to my jesteśmy takim żużlowym Rzymem. A jak wiecie, do Rzymu wszystkie drogi prowadzą i wszyscy tymi drogami zjeżdżają. Po co mieliby zjeżdżać, gdyby tu tylko nasi sportowcy byli upamiętnieni? Komu byłoby miło, gdyby te nazwiska zobaczył? Leszczyniakom? Według większości przemawiających na spotkaniu - właśnie tak. Czyli robimy sobie dobrze, a inni niech się bujają. Pisałem niedawno o tych socjologicznych badaniach, które robił dla miasta profesor Cichocki. Już po raz kolejny stwierdził, że Leszno jest bardzo specyficznym miastem. Takim hermetycznym. Jakby cały świat wokół nie istniał. Ważni są tylko nasi i naszym ma być dobrze. Właśnie ta dyskusja pokazała mi, że profesor ma rację. Naszym należą się honory, a obcy niech się honorują u siebie. A nie przyszło wam do głowy, że w Lesznie tak naprawdę nie ma „naszych” a wszyscy jesteśmy „obcy”? Ile razy już pisałem, że prawdziwie leszczyńskich rodzin jest może pięć w tym mieście? Reszta się prędzej czy później tu sprowadziła. Mało tego - najwybitniejsi leszczyniacy w historii wcale nie byli tacy „swoi”. Przykłady? Proszę bardzo: Amos Komensky - Czech, Stanisław Leszczyński urodzony we Lwowie, Roman Maciejewski rodzony w Berlinie mieszkał tu chwilę, Stanisław Grochowiak może i stąd, ale potem już do śmierci w Warszawie. Według kryteriów prezesa Dworakowskiego i piewców NZUL żaden z nich nie byłby wybitny. Jeszcze mało? Najwięksi burmistrzowie, którzy w XIX wieku zrobili z wiochy Leszno miasto z prawdziwego zdarzenia też nie byli stąd - wynajęto ich, jako sprawnych urzędników, gdzieś z serca Niemiec. A mam jeszcze o desantach nowotomyskim i górowskim wspominać? Ech, szkoda gadać. Ale ma być Leszno dla Leszczyniaków. Aleja dla Unii. Najlepiej dla tych, co od początku do końca. W sumie może jednak to dobry pomysł z ekonomicznego punktu widzenia. Jedna tablica z jednym nazwiskiem. Damiana Balińskiego. Tanio wyjdzie.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama