Start Felieton Adamka To będzie nudny rok
To będzie nudny rok |
07.01.2014. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Ale w tym tygodniu już wszystko wraca do normy. Poniedziałek wypadł we wtorek, ale poza tym już jak Pan Bóg przykazał. Zaczął się nowy rok. Dla mnie będzie dość osobliwy, bo mi w maju cyfrą 44 w metryce zaświeci. Magicznie i przerażająco. Ale tym się będę martwił za pięć miesięcy. Póki co bowiem martwię się, jaki ten rok będzie. Bo patrzy człowiek za okno i widzi wiosnę. Jako wierny klient PGNiG może i powinienem się cieszyć, podobnie zresztą jako użytkownik auta z silnikiem diesla. Bo ciepło, olej nie zamarza, akumulator trzyma no i piec można wyłączać na noc i pół dnia, a dzieciakom smarki do pasa nie wiszą. Ale z drugiej strony... Jak na starego (czterdzieści cztery, przypominam) piernika przystało, wychowałem się na sienkiewiczowskiej Trylogii. Zwłaszcza na „Ogniem i Mieczem”. Ci, którzy mają podobnie, już wiedzą, o co mi chodzi: o sam początek, o rok 1648, który - jak pisze Mistrz Henryk - był rokiem „dziwnym” z rozmaitymi znakami na niebie i ziemi. Żeby nie być gołosłownym, sypnę cytacikiem dłuższym: „...zima nastała tak lekka, że najstarsi ludzie nie pamiętali podobnej. W południowych województwach lody nie popętały wcale wód, które podsycane topniejącym każdego ranka śniegiem wystąpiły z łożysk i pozalewały brzegi. Padały częste deszcze. Step rozmókł i zmienił się w wielką kałużę, słońce zaś w południe dogrzewało tak mocno, że (…) zielona ruń okryła stepy i rozłogi już w połowie grudnia”. No właśnie. Zimę mamy jakby podobną, bez lodów i z zieloną runią. A wiecie, co się tam w tej książce (albo - a fuj! - filmie) działo, więc lepiej, żeby już nam sypnęło śniegiem i przymroziło. Oczywiście prorok ze mnie taki, jak z koziego podogonia trąba, więc nikogo nie postraszę. Zresztą czymże tu straszyć? Wyborami? Co jak co, ale wybory nam w tym roku obrodzą. Będziemy aż dwa razy do urn się udawać, dwa razy dowody osobiste pokazywać i dwa razy krzyżyki na kartach stawiać. To znaczy teoretycznie. Bo w praktyce pewnie będzie i tak, że wielu ani razu się nie uda, nie pokaże i nie stawi. Bo zapadną na chorobę zwaną „niską frekwencją”. Zwłaszcza w tych pierwszych, europejskich. Już te pięć lat temu pisałem, że nie widzę większego sensu w tych wyborach. Pamiętam, że się pewien Młody i Świetnie Zapowiadający Lokalny Polityk na mnie z tego powodu oburzył, że godzę w demokrację i że się nie godzi. MiŚZLP na pewno miał wiele racji - demokracja święta rzecz, z tym że akurat ja w tej materii jestem niewierzący. Zwłaszcza w obrządek europejski. Cóż z tego - wybory są, choćby nawet co setny do urny poszedł, to i tak będą ważne i ktoś tę robotę w Brukseli za 30 tys. miesięcznie dostanie. Zobaczymy go potem raz w kadencji albo wcale. No dobra, kłamię - posła Grzyba z PSLu widzę tak co trzy miesiące. Ale reszta - bida, panie. Może z raz Siwca widziałem, może z raz Jędrzejewską. Kaczmarka albo Szymańskiego ani razu. Zastanawiacie się pewnie, o kim w ogóle mówię. No właśnie. Więc tyle w temacie Europy. Już lepiej będzie z samorządowymi. Bo to nasi, blisko i o naszych sprawach decydujący ludzie. Będzie pewnie parę tuzinów okazji, żeby się nad nimi poznęcać, więc dziś tylko sygnalizuję. Ocenimy sobie radnych, co ich mamy, ocenimy Pana Prezydenta, panów wójtów i burmistrzów. Ponarzekamy, powyzywamy i ponapawamy się, jak to my im teraz... A potem znowu ich wybierzemy. Oczywiście o ile znów wystartują. Bo przecież co niektórzy zapewniali, że to ich ostatnia kadencja, że czas na emeryturę. Ale tak jakoś w moich starych kościach czuję, że już za parę tygodni zmienią zdanie i uznają, że jednak trzeba dla tej naszej małej ojczyzny dalej się męczyć. Bo są bardzo potrzebni. Powiedziałbym nawet - strasznie potrzebni. A skoro się zdecydują, to znowu wygrają. Więc, panie, nuda. Ale może to i dobrze, biorąc pod uwagę alternatywę. Czyli bunt na Siczy.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama