Start Felieton Adamka Lodowy bękart
Lodowy bękart |
28.01.2014. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Najpierw takie sankowe, podwójne, przypinane do dziecięcych bucików. Potem, w wieku jakichś 10 albo 12 lat dostałem hokejówki. Miał to być znakomity prezent od moich kochanych rodziców na Boże Narodzenie. Przynajmniej w teorii. Biedactwa - w czasach gospodarki wiecznego niedoboru musieli się pewnie nieźle naszukać, swoje odstać i słono zapłacić. Hokejówy były zacne, ze skórzanymi brązowymi trzewikami, pamiętam że budziły spory zachwyt wśród kolegów. No ja jakoś tego zachwytu nie podzieliłem, zwłaszcza że pierwszy mecz hokejowy rozegrałem na twarzy. Drugi na tyłku, trzeci na ławce rezerwowych. W czwartym i kolejnych uczestniczyłem już w charakterze kibica. Względnie sponsora, pożyczając hokejówki co silniejszym i szybszym kolegom. Jak dogonili… Tak więc miłości do łyżew nie mam żadnej. Ani pasji. Nie mam pojęcia o hokeju, łyżwiarstwie figurowym ani panczenach - z lodowych sportów z lubością oglądam tylko curling, pewnie dlatego, że tam łyżew się nie zakłada. Ot, fobia. Dlatego też nie byłem i nie jestem szczególnym entuzjastą powstawania sztucznego lodowiska w Lesznie. Wiem tylko, że zasadniczo nie powstaje. Choć miało już dawno być - jeżeli dobrze pamiętam, jakoś tak na koniec listopada. A nie ma. I nie wiadomo kiedy będzie. Dlaczego? Dobre pytanie. Dobre, bo nikt nie daje na nie odpowiedzi. Ani Pan Prezydent, ani Państwo Radni. Za to jeden i drudzy robią różne rzeczy z rękami. Pan Prezydent je rozkłada, a Państwo Radni załamują. Znaczy nie wszyscy załamują, tylko ci z PO. Bo to lodowisko to ich pomysł, ich dziecko ukochane. Już w poprzedniej kadencji samorządu bardzo chcieli dać biednym i smutnym zmarzniętym zimą leszczyniakom trochę radości i domagali się lodowiska. Pamiętam te koncepcje: żeby na Rynku je zrobić, zamiast samochody wpuszczać. Żeby może takie plastikowe było, albo może jakiś przy Ćwiczni taki Pingwin (miał być taki program, powtarzający sukces Orlików - miał być, ale nie ma). W końcu, kiedy już ich się w obecnej kadencji więcej w Radzie Miejskiej zebrało, dziecko się poczęło i sztuczne lodowisko wpisano do budżetu. Znaleziono pieniądze, rozpisano przetarg i wyłoniono lodowisko. I co? I Gucio. Lodowiska nie ma. Dwa miesiące po terminie. I pewnie przez kolejne dwa. Albo pięć. Gdyby tak budowano choć jedną ulicę w mieście, byłaby granda, skandal, prokurator, zrywanie kontraktów i pluton egzekucyjny. Atu nic się nie dzieje. Mamy radnych, którzy od czasu do czasu pomrukują, że „to nie tak przecież miało być, Panie Prezydencie”. Oraz Pana Prezydenta, który odpowiada „no tak, miało być troszkę inaczej, ale w sumie...”. No właśnie. Jak to się dzieje, że ukochane dziecko Platformy Obywatelskiej, jej chluba i duma leży w powijakach i kwili? Ja tam się na tym nie znam, ale na moje idzie o to, że właśnie dlatego, że to jest ukochane dziecko PO. A nie Pana Prezydenta. Wiecie jak to jest. Czasem są bardzo porządne, katolickie i pobożne małżeństwa, w których dochodzi do skoku w bok. Zakończonego ciążą. Ponieważ małżeństwo jest porządne i katolickie, o żadnej aborcji mowy nie ma, o rozwodzie również. Więc dziecko przychodzi na świat. Jest ładne, bystre i niewinne. Niczemu. Ale to dziecko tylko jednego z rodziców. Drugi rodzic za cholerę nie pokocha. Nie będzie wspierać, kibicować, pomagać. Zimny chów - micha i spanie - i tyle. I niech się cieszy, że żyje. Jeżeli ktoś - tak jak ja - jest fanem „Pieśni Lodu i Ognia” George'a R.R. Martina to wie, kogo mam na myśli. Otóż nasze lodowisko jest jak Jon Snow, bękart Eddarda Starka. Tak jak zaznaczyłem - może się mylę. Może to nasze lodowisko kochają i matka Platforma, i ojciec Prezydent. Ale coś w środku mi mówi, że tak nie jest. Bo za parę miesięcy mamy wybory. A po co się ma Platforma chwalić wyborcom jakimś sukcesem? Zwłaszcza że ma ich - zaraz, policzmy... no właśnie.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama