Proboszcz lubi oranżadęProboszcz lubi oranżadę |
11.05.2014. Radio Elka, Hania Ciesielska | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 W piątej edycji Gry Miejskiej w Gostyniu uczestnicy przenieśli się do 1953 roku i szukali zaginionych pism Edmunda Bojanowskiego, które przejęli ubecy. W finałowym, ulicznym etapie zabawy wzięło udział 12 drużyn. Było ciekawie, sporo emocji i humoru. - W jednym z zadań uczestnicy musieli udać się do odpowiedniego lokalu gastronomicznego. Po użyciu hasła „Ksiądz proboszcz lubi oranżadę”, zamówić coś do picia i obejrzeć rachunek. Pomyłki co do lokalu i osób musiały wzbudzać zdziwienie i rozbawienie - opisuje Grzegorz Skorupski, pomysłodawca i autor scenariusza Gry. Poza zabawnymi były też sytuacji zgoła przeciwne. Niejednemu uczestnikowi przeszły ciarki po plecach, kiedy trzeba było szukać dokumentów w kostnicy. Ponieważ gra toczyła się w realiach roku 1953, dlatego też na ulicach pojawili się agenci i funkcjonariusze milicji. Zdarzało się, że uczestnicy gry przeskakiwali płoty, by przed nimi uciec. Zdaniem finalistów tegoroczne zadania i pytania były trudniejsze od ubiegłorocznych. Ostatecznie najlepiej poradziła sobie pięcioosobowa drużyna o nazwie AKWLM złożona ze studentów i licealistów z Gostynia. - Brali udział już w poprzednich edycjach. Tym razem i mnie wciągnęli do zabawy, przygotowując zagadkę - po drodze u agentów zostawiali wskazówki do rozszyfrowania skrótu nazwy drużyny. Zagadkę rozwiązałem, ale zostałem zobowiązany, by nie ujawnić całej nazwy, mogę tylko powiedzieć, co oznaczają trzy pierwsze litery - Anonimowy Klub Wielbicieli LM - mówi Skorupski. Drugie miejsce w zabawie zajęła drużyna „Faceci w czerni”, a trzecie „Bojan team”. Zwycięzcy otrzymali bon turystyczny o wartości dwóch tysięcy złotych, a wszyscy upominki, m.in. książki, bilety na pływalnie czy kręgielnię.
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama