Dieta zaczyna się w głowie |
20.05.2014. Radio Elka | ||
Przekonujemy się o tym wchodząc po schodach czy biegnąc do autobusu lub pociągu. Parafrazując słynne słowa Jagiełły, diet ci u nas dostatek, pełno ich w czasopismach poświęconych stylowi życia i w sieci. Tylko którą wybrać, żeby była skuteczna, to znaczy żeby rzeczywiście schudnąć i - co ważniejsze - nie przybrać na wadze po jej zakończeniu? - Aż 95 procent tych, którzy podejmują próby, ponosi porażki - uśmiecha się Agnieszka Straburzyńska, właścicielka poradni Centrum Terapii Żywieniowej „Wylęgarnia zdrowia” w Osiecznej. Pani Agnieszka jest dietetykiem klinicznym i psychodietetykiem. Zaznacza, że to dwie różne specjalności - uzupełniające się, ale odmienne. W obu zresztą legitymuje się dyplomami: ukończyła 5,5-letnie studnia na Katedrze Higieny Żywienia Człowieka Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu oraz 1,5-roczne studia psychodietetyki w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej. Po co dietetykowi psychologia? - Jest bardzo ważna, przecież każde nasze działanie zaczyna się „w głowie” - cały sekret powodzenia diety opiera się na pozytywnym nastawieniu. Zwłaszcza że popularność różnych diet sprawia, że wypróbowujemy zazwyczaj wiele z nich, najczęściej z opłakanymi skutkami. Jakie są najczęstsze problemy? -Może klient schudnie, ale będzie nieszczęśliwy - odpowiada pani Agnieszka - zazwyczaj łamie nałożone reżimy i ma wyrzuty sumienia, musi „zajeść” stres i w końcu odpuszcza. Jeżeli zaś dotrwa do końca wyznaczonego instrukcjami czasu i odnotuje poprawę, nie wie co robić dalej i szybciej lub wolniej wraca do dawnej wagi lub ją przekracza, po czym szuka kolejnej „diety-cud”. I znów jest nieszczęśliwy. A jak wygląda metoda Agnieszki Straburzyńskiej? - Najpierw długo rozmawiam z klientem o jego życiu - odpowiada - przede wszystkim o jego nawykach żywieniowych: co je, o jakich porach, jak wygląda jego praca, a nawet co sprawia, że wybiera takie potrawy a nie inne. Jak podkreśla, tak naprawdę nie ma „diet-cud”. - Zmiana tylko jednego nawyku żywieniowego trwa od 3 miesięcy do nawet 3 lat - zapewnia - wymaga właśnie zmiany nastawienia psychicznego i pozytywnego myślenia. Jak wygląda zwykle klient Centrum Terapii Żywieniowej? - To zarówno kobiety, jak i mężczyźni, ale mają podobne nawyki: nie jedzą śniadań, piją po pięć kaw dziennie, intensywnie pracują jedząc w tym czasie jakieś batoniki, wreszcie wieczorem fundują sobie obfitą kolację - opisuje. Niby każdy wie, że to śniadanie jest królową posiłków, ale jakoś nie może się to przekuć na praktykę. A przecież, jak podkreśla psychodietetyk, fizjologia jest nieubłagana: największy metabolizm mamy do południa i organizm praktycznie spali wszystko, co mu dostarczymy. Po południu niższy metabolizm nie strawi całości posiłków, a energia zamienia się w tłuszcz. Łatwo powiedzieć, trudniej zmienić. Co robi więc Straburzyńska? - Rozmawiam, rozmawiam, rozmawiam - uśmiecha się - dochodzimy z klientem do przekonania, że nawet gdy rano się spieszy, zawsze znajdzie czas na szybką owsiankę: najzwyklejsze płatki zalane mlekiem. Nie tylko zapełnią one żołądek, ale też działają na jelita jak miotełka, oczyszczając je z wczorajszych zaległości. A jak poradzić sobie z podjadaniem słodyczy? - Wracamy do znanego ze szkoły pomysłu zabierania do pracy drugiego śniadania albo lunchu - mówi. A co z wielkimi kolacjami? - Jemy dużo, bo jesteśmy po prostu głodni - rozkłada ręce - po kilku tygodniach pracy najczęściej okazuje się, że wcześniejsze posiłki sprawiają, że nie chce nam się wieczorem jeść. Agnieszka Straburzyńska zaznacza, że wszystko opiera się na ścisłej i szczerej współpracy z klientem. - Nie mogę mu niczego narzucać, bo by mnie mniej lub bardziej świadomie okłamywał - mówi. Współdziałanie sprawia zaś, że już po zakończeniu diety klient nie zostaje rzucony na głęboką wodę - potrafi sam układać sobie optymalny jadłospis i wie, jakich nawyków unikać. A mówiąc konkretnie, jakie są skutki diety w jej poradni? - Zwykle przy terapii polegające na jednym godzinnym spotkaniu co dwa tygodnie przez cztery miesiące „gubi się” od 0,5 do 1 kilograma tygodniowo - mówi - staram się, żeby dieta była bezpieczna, wtedy unikniemy jakże znanego „efektu jo-jo”. Czy to naprawdę działa? Należałoby spytać o to tych, którzy przez jej gabinet już przeszli, ale tu Straburzyńska zastrzega, że obowiązuje ją tajemnica chroniąca dane klientów. Uchyla jej tylko na tyle, by wyznać, że pracowała już z osobami bardzo wyczulonymi na punkcie swojej wagi, na przykład modelkami i sportowcami, w tym koszykarzami i żużlowcami. Ci, którzy chcieliby nie tylko spróbować diety, ale i zmienić swoje myślenie na bardziej pozytywne mogą odwiedzić panią Agnieszkę w jej gabinecie w poradni przy ul. Kopernika 8A w Osiecznej. Informacje można też znaleźć w internecie, na stronie www.wylegarnia-zdrowia.pl |
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama