Start Felieton Adamka Czy plandeka wygra z paździerzem?
Czy plandeka wygra z paździerzem? |
03.11.2014. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Leszno wygląda zdecydowanie najbardziej. Nie piszę że najlepiej, ani że najgorzej, bo nie mi oceniać. Ale nie ma już chyba kawałka wolnego płotu na tak zwanych „arteriach”, nie ma wolnej latarni ani innego słupa. Pamiętam z lekcji historii, że przy głównych drogach wiodących do miast wieszało się wszelakich złoczyńców, żeby odstraszali amatorów cudzej własności lub cnoty. Teraz zaś wiesza się tych, którzy chcą nam dobrze zrobić. Chyba. Nieważne - dość, że wiszą wszędzie, z wybitymi wielką czcionką nazwiskiem, nazwą komitetu albo numerem listy. Co byś sobie, drogi wyborco, wbił w mózg raz na zawsze. A jak zapomnisz, to ci na następnych światłach przypomnimy. No i te zdjęcia… Jasny gwint. Znam większość kandydatów. To panie i panowie, których z mniej lub bardziej zawodowych powodów spotykam co najmniej co parę tygodni. A jak się patrzy na buźki na plakatach i bannerach, to co niektórych poznać nie mogłem. Nie mam pojęcia, czy to makijaż, czy photoshop, ale tak właśnie jest. Piękni, gładcy, pełni blasku. Ino za cholerę do siebie nie podobni. Już wiem, po co są te wielkie nazwiska przy zdjęciach. Swoją drogą ciekawe, czy lokalnie też żyjemy w takim kulcie piękna, że nikt nie zagłosuje na kandydata płci obojga ze zmarszczkami, zaczerwienionym nosem czy nadwagą? Cholera, nie mam szans… Ale miało być o obserwacji. Otóż im dalej odjeżdżałem od Leszna, tym plakatów i bannerów było mniej. W Górze to jeszcze na alejce do cmentarza buzie się pojawiały, ale w takim Poniecu czy Krobi kampanii praktycznie nie ma. Gdzieniegdzie pojawiała się podobizna pani czy pana startujących do Sejmiku. W Poniecu naliczyłem z trzy przypadki, w Krobi może z pięć. I nic więcej! Na wielkim placu parkingowym niewielki plakacik, też dotyczący Sejmiku. O wiele barwniej reklamowała się jakaś dyskoteka. Nawet mamę spytałem, czy może odwołali im wybory. - Nie, będą - odpowiedziała - ale chyba tylko nasz burmistrz startuje, a jego wszyscy znają. Wiem skądinąd, że akurat tam jest dwóch kandydatów, ale na ulicach tego nie zobaczycie. Ani jakiejkolwiek kampanii do Rady. Może jest i tak, że tam nikt nie wierzy w takie fanaberie. Mój przyjaciel z czasów podstawówki postanowił kandydować na radnego w jednej z podpoznańskich miejscowości i też nie wiesza bannerów. Łazi po domach i namawia. -Wiszą pozostali, ale oni nie łażą - mówił mi ostatnio. Ciekaw jestem bardzo, czy mu się uda. Ktoś mi może powie, że łażenie po domach i namawianie sąsiadów to pomysły na małe miejscowości. Tam są jednomandatowe okręgi, a więc idzie się dwie ulice w jedną, dwie w drugą, wszyscy się znają z targu albo kościoła. W dużych nikt nikogo nie zna, liczą się natomiast plandeki. Dużo plandek. Dużo plastiku, papieru, tektury i płyt paździerzowych. I photoshopa. Nie wiem, nie znam się, może to i racja. Czasy domofonów i monitoringów skutecznie oduczają chodzenia po domach i namawiania do głosowania. No i nikt nie ma czasu spotykać się, przyjmować, rozmawiać, zadawać pytań. Pozostaje rywalizacja plandek i paździerzy.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama