Restauracja Villa Aurora w prestiżowym gronieTradycja i lokalność najważniejsze |
18.10.2016. Radio Elka | ||||||||||||||
- Ogromnie się z niej cieszymy, ponieważ włączenie do Dziedzictwa Kulinarnego Wielkopolski wyróżnia nas spośród innych restauracji. To europejski, a właściwie światowy znak kuchni regionalnej, restauracji wyróżniających się tym, że gotują z produktów regionalnych, dbają o to, żeby lokalne przepisy były jak najbardziej wierne oryginalnym. Wcale nie było łatwo zdobyć producentów składników regionalnych, takich jak nasze bojanowskie śliwki, swojskie wędliny oparte o receptury pochodzące sprzed kilku pokoleń czy mleczarni produkujących na przykład sery zupełnie inne niż te, które znajdziemy na półkach supermarketów. - Świadomie postawiliście właśnie na lokalność? - Funkcjonujemy już dwanaście lat i trzeba było znaleźć sposób na to, żeby się nie tylko utrzymać, ale i mieć silną pozycję na rynku. Jesteśmy z pokolenia, które pamięta pewne smaki z dzieciństwa, na przykład schabowego smażonego na smalcu. Chciałem, żeby mój syn także takie smaki zapamiętał, ale to, jakie one będą, zależy właśnie ode mnie. W większości restauracji trudno jednak dostać takiego kotleta na smalcu, dlatego wróciliśmy do korzeni. Motorem naszego działania była pani Maria Śleżańska, autorka genialnych książek kucharskich z przełomu XIX i XX wieku, a zwłaszcza jej pozycja o dość długim tytule „Kucharz wielkopolski. 1635 praktycznych przepisów smacznych, tanich i wystawnych obiadów, pieczenia ciast, smażenia konfitur, przyrządzania lodów, soków, galaret, likierów, wódek oraz różne sekreta domowe i spiżarniane niezbędne dla każdej praktycznej i skrzętnej gospodyni”. Udało się nam znaleźć tę lekturę i to dało nam największą motywację, żeby zainteresować się regionem. Było to pięć lat temu i przyznam, że kosztowało nas dużo pracy, by te smaki powróciły. - Które wasze potrawy są taką ikoną regionalności i tradycyjności? Na co warto się po prostu do Villi Aurora wybrać? - Numer jeden to oczywiście kaczka wielkopolska. Owszem, od pewnego czasu kaczka przeżywa swój renesans i potrawy pojawiają się w restauracjach, niemniej jednak nasza kaczka wyróżnia się tym, że jest glazurowana powidłami ze śliwki bojanówki - lokalnej odmiany owocu, który smakuje zupełnie inaczej niż gdzieś indziej. Innym naszym przebojem jest kapłon. - To już zupełnie unikalna rzecz, specjalny rodzaj koguta. - Tak, jest to kastrowany kogut, dorasta w specjalnych warunkach, co jest absolutnie niemożliwe w warunkach kurzej fermy. Wyhodowanie kapłona to zajęcie dla fachowca - na szczęście mamy kogoś takiego w regionie, to nasz przyjaciel, który także inspiruje nas do wielu tradycyjnych przepisów. A rosół z kapłona to coś niebywałego. Podajemy go tylko w soboty i niedziele, bo to danie świąteczne. Trudno opisać go słowami, bo jest zupełnie inny od rosołu z kury albo kurczaka. To faktycznie przykład kuchni wielkopolskiej, którą wydobyliśmy z zapomnienia. - Jest na świecie moda na jedzenie, które jest celebrowane i podczas konsumpcji, ale i podczas przygotowywania. - Jak już jesteśmy przy modzie, to właśnie wróciliśmy z kongresu szefów kuchni w Warszawie, gdzie o modach dużo mówiono. Czasem oglądamy w telewizji wybajerowane potrawy, w których jest więcej dekoracji niż tego, co powinniśmy faktycznie zjeść. My idziemy w zupełnie innym kierunku. Bohaterem naszych potraw jest na przykład kaczka i ona w tym daniu gra pierwsze skrzypce, nie ma tam tysiąca kwiatów i Bóg wie, czego. Jak to powiedział bardzo znany i mądry kucharz Anthony Bourdain: do restauracji idziemy, żeby zjeść fantastyczne danie, a piękny obraz możemy sobie kupić gdzieś indziej. - Dodajmy jeszcze, że zdobycie nagrody Dziedzictwa Kulinarnego Wielkopolska wcale nie było takie łatwe. - Wymagania były bardzo duże. 60 procent produktów w karcie musi pochodzić z regionu. Nie ma tu żadnych wyjątków. Badano i sprawdzano nas na wiele sposobów i wiele razy, żeby mieć pewność, że zawsze przestrzegamy zasad. Nie trzeba oczywiście dodawać, że kontrola obejmowała nie tylko lokalność, ale i jakość produktów. To ma ogromne znaczenie. - Tak więc na kapłona, kaczkę w śliwce bojanówce obowiązkowo trzeba się wybrać do Bojanowa. - I na żeberka, o których nie powiedziałem. Żeberka w miodzie - zresztą nie będę zdradzał, zapraszam. Codziennie oprócz poniedziałków, a szczególnie w weekendy. Zachęcam, żeby skorzystać z możliwości rezerwacji, bo lokal jest niewielki, a gości sporo. Będą państwo zawsze mile widziani. Villa Aurora Bojanowo - Gołaszyn 28 tel. 65 545 77 88, 602 33 77 88 e-mail: info@villaaurora.pl
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama