W sobotę finałowa walka bokserskaGostyniacy kibicują i wierzą w zwycięstwo |
08.08.2024. Radio Elka, Aldona Brycka-Jaskierska | |||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Już w najbliższą sobotę, odbędzie się walka o olimpijskie złoto w boksie kobiet. To historyczna chwila dla tej dyscypliny sportu, bo po 44 latach polski boks znów jest w finałach na Igrzyskach Olimpijskich. A wszystko za sprawą Julii Szeremety, która brawurowo zaprezentowała się podczas dotychczasowych walk bokserskich i spełnia marzenia swoje oraz trenera Tomasza Dylaka o medalu olimpijskim. Rywalizacja o najwyższe trofea wzbudza wielkie zainteresowanie, nawet wśród osób, które do tej pory nie interesowały się boksem. W Gostyniu nazwiska Szeremeta i Dylak są na ustach mieszkańców, którzy wierzą w zwycięstwo Polki i sukces trenera Dylaka. - Jestem dumny, że Tomasz Dylak pochodzi z Gostynia - mówi mieszkaniec miasta. - Sport mnie jakoś do tej pory nie interesował, ale jak tu nie oglądać. Gratuluję! Trzeba mieć nadzieję, że dziewczyna da radę - twierdzi gostynianka. - Tomasza Dylaka kojarzę, bo kiedyś syn trochę boksował - mówi inny rozmówca. - Wynik trudno przewidzieć, chciałbym żeby wygrała - dodaje. Za sukces w finałowej walce mocno trzyma kciuki m.in. Kinga Krówka, Mistrzyni Europy Juniorek, również podopieczna Tomasza Dylaka, w klubie Sporty Walki Gostyń. Dla niej trener z Gostynia to mistrz wśród polskich trenerów boksu. Kinga marzy, aby zdobyć olimpijski medal w 2028 roku, w Los Angeles. Wierzy w sukces Julii Szeremety podczas olimpiady w Paryżu. - Finał Julki Szeremeta to ogromne szczęście, nie było tego przez 44 lata. To wielki wyczyn, wielkie osiągnięcie - podkreśla Kinga Krówka. Zawodniczka z Gostynia trenowała z Julią Szeremetą w Gostyniu. - Myślę, że Julka trafiła w szczyt swojej formy, bardzo dobrze przepracowała ten okres. Na treningach widziałam, że jest "w sztosie" - zaznacza. Zdaniem Kingi nic nie przeszkodzi polskiej zawodniczce w zdobyciu złotego medalu. Podobnego zdania jest Tomasz Barton, prowadzący imprezy bokserskie, który z Tomaszem Dylakiem zna się od dziecka. - Nie był wtedy takim "bysiem" jak teraz, był znacznie skromniej zbudowany i nie powiem jak wtedy na niego mówiliśmy - wspomina z usmiechem Tomasz Barton. Sukces trenera z Gostynia nie jest dla niego zaskoczeniem. - Tomek to jest postać, wokół której od dawna krąży fajna aura. Zaskoczeniem jest to, że władze polskiego boksu dopuściły kogoś takiego do pracy, bo często w związkach sportowych mamy "leśnych dziadków" i jak widać choćby w piłce nożnej, ta pasja i talent nie jest czymś ważnym. W boksie postawili na człowieka, który ma pasję i talent i dzięki temu dzieje się to, co się dzieje - podkreśla Barton. Tomasz Dylak wśród licznych wpisów w internecie z gratulacjami, określany jest "magikiem" i "czarodziejem" polskiego boksu. - Po 44 latach mamy finał olimpijski, po kilkudziesięciu latach medal, to choćby z tego tytułu to jest magia, ale tak jak mówi wiele osób, on odmienił oblicze polskiego boksu i to co teraz zaczął robić będzie mieć wielkie konsekwencje dla przyszłości tego sportu - twierdzi Tomasz Barton. Finałowa walka już w sobotę, 10 sierpnia, około godziny 21.30.
reklama
reklama
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama