Start Felieton Adamka Zarzynanie Akwawitu
Zarzynanie Akwawitu |
25.02.2014. Radio Elka, Jarek Adamek | ||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Nie dalej jak tydzień temu kajałem się w sprawie inspektora nadzoru budowlanego w Kościanie. Podobnie jak pan Sławomir Szczot nie mam problemu ze słowem „przepraszam”. E, gówno prawda. Mam problem, bo strasznie nie lubię się mylić, a jeszcze bardziej nie lubię, gdy ktoś to zauważy i mi wytknie. Moje ego jest jeszcze większe niż mój brzuch. Tymczasem tamta pomyłka to małe piwo w porównaniu z tą, z której zdałem sobie sprawę dzisiaj. Dziś bowiem w gruzach legło jedno z moich fundamentalnych przekonań. Przez ostatnie 20 lat uważałem się za konserwatywnego liberała w stylu dawnego, poczciwego UPRu. Albo co najmniej amerykańskich Republikanów. Podzielałem te wszystkie opinie w sprawach kary śmierci, prawa do posiadania broni w domach czy roli związków zawodowych. Wyznawałem sobie to wszystko po cichu, a nawet z cichą satysfakcją, że mało kto ma tak oryginalne poglądy jak moje. Ot, snobizm po prostu. Jedna z takich podstawowych zasad brzmiała „prywatne jest lepsze od państwowego”. Że niby jeden, konkretny właściciel lepiej zadba o to, czym się zajmuje, od rzeszy urzędników zależnych od partyjnych fluktuacji. Prywatne jest bardziej wydajne i opłacalne, lepiej działa, wreszcie jest tańsze dla klientów. Tak sądziłem. Do dziś. Dziś bowiem uroczyście odszczekuję. Byłem w wielkim błędzie. Co mnie przekonało? Bynajmniej żaden z moich zaprzyjaźnionych socjalistów. Bynajmniej nie nasza Platforma Obywatelska, która mieniła się partią liberalną, a po wyborach jej przeszło. Bynajmniej nie pojawiła się we mnie jakaś wiara w moc państwa jako takiego. Przekonała mnie rodzina Gudzowatych, która właśnie nam zarzyna Akwawit. Pamiętacie lata świetności pływalni - pierwszy akwapark w Polsce, do którego zjeżdżały pielgrzymki od Szczecina po Wałbrzych, od Gorzowa po Siedlce. Pamiętacie te lśniące kafelki, ciepłą lazurową wodę, oszałamiające zjeżdżalnie, bicze wodne i jacuzzi. Pamiętacie, jak znajomi z dalekich miast przypominali sobie o was i wpadali z niespodziewaną wizytą do Leszna - tak średnio na tydzień - żeby się napływać, nakąpać i nasaunować po wszystkie czasy. Było pięknie, a nasze miasto słynęło na pół Europy jako symbol nowej rzeczywistości dawnych demoludów. I nowoczesnych technologii - było miło, ciepło i tanio bo basen grzała woda pochodząca z produkcji spirytusu. A kasy z niego było tyle, że można było budować i budować - kolejne zjeżdżalnie, hotel, korty tenisowe. Najśmieszniejsze, że tak działał Akwawit jako firma państwowa. Czyli niczyja - według mojego do niedawna liberalnego poglądu. A przecież skoro tak świetnie działała firma państwowa, to o ileż lepiej działałby prywatna, prawda? Zapewniam was - gdybym tylko ja tak myślał, do dziś żylibyśmy jak pączki w maśle. Niestety, pogląd ten wyznawali chyba wszyscy, łącznie z SLD. I to właśnie SLD sprzedał Akwawit w prywatne ręce, bo to ta partia wtedy rządziła. Sprzedała Aleksandrowi Gudzowatemu, jednemu z najbogatszych Polaków. Niektórzy mówią, że bardzo z SLD zaprzyjaźnionemu, ale to z pewnością nieprawda. A fakt, że sprzedający minister Kaczmarek szybko został prezesem sprzedanej firmy to zupełny zbieg okoliczności. Zresztą mniejsza z tym - chodzi o to, że kiedy państwowe stało się prywatne, skończyło się rumakowanie. Okazało się, że to wszystko, co można było zrobić, kiedy szefem był Stefan Grys, jest po prostu niemożliwe. I mniejsza już o sponsorowanie całej gamy różnych sportów, od kręgli przez balony po żużel. Niemożliwe okazały się nowe atrakcje na pływalni, niemożliwe okazały się modernizacje, a nawet remonty sypiącego się budynku. Teraz okazuje się, że niemożliwe jest nawet to, co było sensem działania pływalni - ogrzewanie go ciepłem z produkcji spirytusu. Wolą grzać atmosferę ziemską niż wodę dla leszczyniaków. Dlaczego? Dobre pytanie. Tylko że bez odpowiedzi. Oficjalny rzecznik firmy nie odpowiada na maile, a sekretarka we Wrocławiu, gdy się do niej dodzwoniłem odpowiedziała z rozbrajającą szczerością „nikt tego panu nie powie”. Jednym słowem, mają głęboko w swoich prezesowskich - powiedzmy - limuzynach to, co tu się dzieje. I to, co my o nich myślimy. Ich prawo? Tak - niestety. Ktoś im dał to prawo za 50 milionów spłacanych w ratach z zysków. Swoją drogą ciekawe, czy były zyski.
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama