A miało być tak pięknie

A przecież miało być tak pięknie. Wszyscy tej modernizacji chcieli. Kierowcy już od lat marzyli o nowej nawierzchni, ponieważ obecna może z powodzeniem być torem testowym dla konstruktorów zawieszenia, zwłaszcza terenówek. Ci, którzy mają szczęście pracować w Fabryce Pomp czy Metalplaście doceniliby pomysł ronda na skrzyżowaniu z Magazynową, dzięki któremu po pracy zamiast stać w kolejce do wyjazdu z podporządkowanej zdążyliby na ciepły obiad. Mieszkańcy okolicznych mieliby suche piwnice dzięki nowej kanalizacji i podziemnym zbiornikom retencyjnym. A kto wie, być może w bonusie także światłowód ze śmigającym internetem - podobno w całym mieście go budują, tylko nie w moim fyrtlu, psiakrew.

No, ogólnie cudownie. I nagle trach. Bo okazuje się, że Fabryczna owszem, będzie gładka jak stół i nowoczesna, z rondem, tylko że żeby tak się stało, trzeba ciachnąć co trzecie drzewo. W dodatku nie tak zwyczajnie co trzecie, tylko w pewnych miejscach wyciąć wszystko. No i narodowi pomysł już tak bardzo się nie spodobał. Efekt? Ponad 500 osób podpisało się pod petycją, blisko setka protestowała na Fabrycznej, że już o wszelakich aktywnościach internetowych - od portali społecznościowych począwszy, na komentarzach na elka.pl kończąc. Radni opozycji mają wreszcie temat, którym mogą się zająć, i który jest zrozumiały dla zwykłego leszczyniaka. Ogólnie dzieje się dużo, jeśli w dodatku głos zabiera były prezydent Leszna pan Edward Szczucki, który mówi, że prezydent Borowiak zamienił się w rębacza… Jak powiadał pewien znany ksiądz: „wiedzcie, że coś się dzieje”.

Wycinanie drzew - jakichkolwiek, gdziekolwiek, i z jakiegokolwiek powodu - stało się w Rzeczpospolitej narodowym kamieniem obrazy. Nie wolno i już, choćby się niebo waliło - słyszeliśmy w ostatnich latach przy setkach okazji, symbolem stała się Puszcza Białowieska. Ale i w naszych podleszczyńskich lasach każde warknięcie piły budziło protesty, choć leśnicy co rusz przypominają, że - podobnie jak w Białowieży - nasze lasy kornik żre, i że jedyny sposób, żeby go powstrzymać, to wycinać atakowane pnie. Ale kto by tam słuchał - lepiej się sprzedaje emocja: że planeta umiera, że wielkie korporacje sobie nabijają kabzy, i że - to mnie najbardziej bawi - młodzi nie chcą mieć dzieci, żeby ich nie skazywać na zagładę. Serio - dzisiaj podczas protestu na Fabrycznej pewna młoda osóbka takiego gwoździa walnęła. Osóbko (z procesowej ostrożności nie określam płci) - na litość boską! Całe moje pokolenie urodziło się i wychowało w cieniu atomowego grzyba nad Europą, nasi rodzice rodzili się w czasie okupacji niemieckiej, ich dziadkowie pod rozbiorami, wcześniej też łatwo nie było - ot, choćby niedźwiedzie jaskiniowe były mało sympatyczne. Ale jakoś chcieli mieć dzieci, za co jestem wdzięczny dozgonnie.

Jako zasadniczo stary piernik mogę sobie pozwolić na złośliwości pod adresem różnych egzaltacji. Ale z drugiej strony emocje rządzą ludźmi w najdziwniejszych momentach. Na przykład potrafią się przypomnieć w ciągu tych kilku sekund, które potrzebne są na postawienie krzyżyka na kartce wyborczej. Dlatego właśnie wydaje mi się, że prezydent Borowiak i spora grupa radnych może mieć obecnie mały problem z tymi wycinkami drzew. Bo jak się ta etykieta „rębaczy” przyklei, to może się trzymać przez trzy lata. Póki co nasza Szanowna Władza radzi sobie tak sobie, mówiąc o „atakach” i „hejcie”. Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem. Już dawno mówiłem, że istnieje jeszcze takie słowo, jak „krytyka”, ale co ja tam wiem.

Ale żeby nie było, że tylko hejtuję - proszę bardzo: pozytywna propozycja. Nasza Szanowna Władza, gdy Władzą się stała sześć lat temu, wymyśliła taki bardzo interesujący projekt: konsultacje społeczne. Na stronie internetowej miasta jest wciąż stosowna zakładka. Początkowo konsultacji była cała masa: publikowano ankiety na najprzeróżniejsze tematy, sam zdaje się w kilku wziąłem udział jako zainteresowany mieszkaniec. Z czasem ankiet było coraz mniej, pojawiały się za to informacje, że jest projekt takiej to a takiej uchwały, i jak ktoś ma coś do tego, to niech pisze na maila. A potem to co najwyżej zaproszenie na spotkanie w urzędzie albo poza nim. W tym roku konsultowana jest jedna rzecz: plan zagospodarowania przestrzennego. I tyle: żadnej Fabrycznej, żadnych Szybowników, żadnej Unii Europejskiej. Nic.

Czy to nie jest dobry czas, Szanowni Włodarze, żeby te konsultacje społeczne odkurzyć? Zapytać ludzi: „słuchajcie, mamy kasę na budowę, ale trzeba będzie ciachnąć trochę drzew, więc jak myślicie - robić czy dać sobie spokój”? Większość się wypowie, jest mandat od społeczeństwa, sumienia czyste, kto nie głosował niech siedzi cicho. No i ten komfort… Proste. Może za proste.

P.S. Uczciwie przyznaję, że pomysł odświeżenia konsultacji społecznych nie jest mój. Mówił o nim podczas dzisiejszego spotkania na Fabrycznej p. Wojciech Samolewski. Żeby nie było, że tylko emocje i egzaltacja na takich spotkaniach. Bardzo mu dziękuję za inspirację, choć nieco mu zazdroszczę, że sam na to nie wpadłem…