Zegar tyka, ceny rosną

Przypominam o tych zasadach, bo takie mamy prawo, a właściwie takie prawa - ustalane dla poszczególnych województw przez ich samorządy, oczywiście w oparciu o dyrektywy Unii Europejskiej. Daty obowiązują i zegar tyka. I nieważne, że tona ekogroszku kosztuje więcej niż dwie najniższe emerytury, oczywiście o ile w ogóle można go kupić. Oczywiście zawsze można zamiast węgla założyć sobie gaz. Tylko że taniej raczej nie będzie, a w pewnych regionach (na przykład Lesznie i okolicy) gazu założyć nie można, bo sieć leży i kwiczy, więc gazowa spółka PSG nie podłącza.

A zegar tyka. I wszystko mu jedno, że jest wojna na Ukrainie, że mamy embargo na węgiel z Rosji, a na horyzoncie jakoś nie widać alternatywy. O, przepraszam - pojawiła się jedna: podobno Lasy Państwowe mają sprzedawać więcej drewna. Leśnicy przekonują, że takie drewno to i ekologiczne jest, i atrakcyjniejsze cenowo od innych paliw. I świetnie będzie robić na kondycję, bo żeby nim w takim supernowoczesnym piecu napalić, trzeba je najpierw porąbać na kawałki wielkości zapałek.

Piszę o tym zegarze, bo jakoś nie słyszałem, żeby w obliczu nadzwyczajnych okoliczności (tej nieszczęsnej wojny i jej skutków, oraz zadyszki spółki gazowniczej) nasi wybrańcy z samorządu województwa zaczęli zastanawiać się nad zmianą prawa i odłożeniem wspaniałych ekologicznych pomysłów na lepsze czasy. Termin jest termin, a ty biedny emerycie płacz i płać. Bo lodowce topnieją i Vanuatu za chwilę zatonie.

Co najgorsze, jakoś alternatywy dla tego eko-węgla i eko-gazu nie widzę. Jeśli ktoś widzi, niechże z łaski swojej poratuje radą. Przez chwilę, przyznaję, chciałem napisać, że można, przynajmniej w Lesznie, korzystać jeszcze z ciepła z MPEC. Tu jednak - primo - nie jest ławo się podpiąć, secundo - jakoś szczególnie obiecująco ceny też nie wyglądają. Z tego, co powiedział nam nowy prezes spółki, wynika, że ostatnie dwie podwyżki to pikuś wobec tego, co nas czeka. Bo na razie MPEC spala węgiel, który kupił za 300 złotych za tonę. I ma go starczyć do jesieni. A potem trzeba będzie kupić nowy. Za tyle, za ile będzie. O ile w ogóle będzie. Pan prezes zresztą szczerze mówi, że gaz to się już w ogóle nie opłaca, a jeśli cokolwiek się ma opłacać, to pewne pomysły ma, ale już widzę, jak przekonuje do nich mieszkańców, zwłaszcza Zatorza. Biomasa? Było, spytajcie mieszkańców Święciechowy. Frakcja RDF, czyli paliwo z odpadów? Prędzej samego prezesa spalą - na stosie. Zresztą może nawet nie obecnego, ale przyszłego, bo zmiana technologii ma potrwać dobrych parę lat. A zegar - przypomnę - tyka.

Dla klientów MPEC tyka on zresztą jakby szybciej. Z moich obliczeń macie jakieś pięć miesięcy. W sam raz, żeby opanować sztukę robienia na drutach. Zimą będzie jak znalazł.