Salowe są bardzo zdesperowane. By opowiedzieć o swojej sytuacji zeszły się z całego szpitala.
Nie mamy pieniędzy - mówiły zdenerwowane. Pensja, która powinna być na koncie 10 września, jeszcze nie wpłynęła. Salowe nie zarabiają wiele. 600, 700 złotych - takie kwoty widnieją na wydrukach z poborami. Za takie pieniądze
bardzo trudno wyżyć przez miesiąc, a w przypadku opóźnień to po prostu niemożliwe.
Nie mamy już od kogo pożyczać - mówią salowe. Pensje płaci paniom Spółdzielnia Inwalidów “Naprzód” z Krakowa, która wygrała przetarg na prowadzenie usług i przejęła pracownice w kwietniu. Salowe z nostalgią wspominają poprzedniego pracowdawcę, leszczyński Lespin.
Sprzedali nas - mówią rozgoryczone. Dochodzą do tego kolejne żale - niezapłacone nadgodziny, brak “dwunastek”, złe ustalanie dyżurów... Dr Ryszard Leśniewicz, zastępca dyrektora leszczyńskiego szpitala do spraw lecznictwa rozkłada ręce.
To sprawa pracodawcy, z którym podpisaliśmy umowę - powiedział Radiu Elka. Leśniewicz przyznał jednak, że szpital firmie “Naprzód” płaci również z trzytygodniowym opóźnieniem.
Jest to uwarunkowane płaceniem nam przez NFZ - mówi. Próbowaliśmy skontaktować się z samym pracodawcą salowych. Dyrektor łódzkiego oddziału spółdzielni, pod który leszczyński szpitl podlega, odesłał nas do zastępcy odpowiedzialnego za kontakty z prasą. Andrzej Różański, pełnomocnik zarządu spółdzielni powiedział Radiu Elka, że podobna sytuacja dotyczy też innych szpitali, które opóźniają się z płaceniem za usługi. Zapewnił, że wczoraj pieniądze na konta salowych zostały przelane, tak więc dziś panie powinny je otrzymać. Jednak jak na razie pieniędzy na kontach nie ma. (jad/tekst i foto)
Posłuchaj materiału radiowego
Audio mp3