Finał śledztwa w sprawie pożaru w DąbczuFinał śledztwa w sprawie pożaru w Dąbczu |
05.07.2006. Radio Elka, Michał Wiśniewski | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Przypomnijmy w kwietniu w czasie pożaru stodoły fragment budynku spadł na dwie strażaczki - ochotniczki z Dąbcza. Jedna z nich zmarła na na skutek obrażeń w szpitalu, druga została ranna. Śledztwo prowadzone przez prokuraturę i policję trwało wyjątkowo długo. Tyle czasu jednak zdaniem śledczych potrzeba było by dokładnie przeanalizować materiał dowodowy. W sprawie poza badaniem okoliczności wybuchu pożaru sprawdzano też sam przebieg akcji gaśniczej w tym odpowiedzialność kierujących akcją. - Śledztwo nie wykazało jednoznacznie co mogło być przyczyną wybuchu ognia. Nie znaleziono dowodów na celowe podpalenie stodoły, ani na to, że zawiniła instalacja elektryczna - mówi Krzysztof Nowak z leszczyńskiej policji. Prokurator i policja nie wskazali też by ktokolwiek z nadzorujących akcję z ramienia OSP, czy państwowej straży pożarnej ponosił winę za tragedię. - Akcja była prowadzona prawidłowo. To był wypadek - dodaje Nowak. Strażacy podkreślają, że nie otrzymali jeszcze stanowiska prokuratury, ale ich zdanie na temat akcji jest niezmienne. - Od początku uważałem, że nie popełniono żądnych błędów operacyjnych i taktycznych. Swoją opinię opieram na wewnętrznym postępowaniu jakie przeprowadziliśmy w komendzie - przyznaje Robert Baran, komendant straży pożarnej w Lesznie. Po kwietniowej tragedii komenda nie wprowadziła żadnych zmian w dotychczasowym systemie współpracy jednostek państwowych z ochotniczymi. (mich tekst/foto)
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama