Rzeką spływało wszystkoRzeką spływało wszystko |
06.09.2010. Radio Elka, Hania Ciesielska | |||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Liczba wolontariuszy ciągle się zmienia, ale w zeszły weekend było ich w Bogatyni około 30. Pochodzą z różnych stron Polski, m. in. z Warszawy, Kościana, Leszna, Poznania, Gdyni, Wronek, Lublińca, Bełchatowa, Zielonej Góry, Nowego Miasta Lubawskiego. Mieszkają na plebani w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Zostaną w Bogatyni do 11 września. Inni, jak choćby ekipa z Gdyni, przyjeżdżają na kilka godzin. - Przekonaliśmy się, że nawet przez kilka godzina można zrobić coś dobrego. Cieszę się, że mogliśmy tu być - powiedziała Magda. Wiele osób decyduje się spędzić w Bogatyni swój wolny od pracy weekend. Wiktor z Kościana zostanie z powodzianami do końca miesiąca, bo przekonał się, że jego pomoc naprawdę jest potrzeba. - Ci ludzie przeżywają straszną tragedię. Kobieta, którą odwiedziłem w Porajowie mieszka u teściów. Straciła dosłownie wszystko. W dniu powodzi z domu wyniosła tylko swoje dziecko. Zachęcam wszystkich do wsparcia tej akcji - powiedział. - Brata Kordiana spotkałem przypadkowo w Osiecznej. Nie musiał mnie długo przekonywać, bym tu przyjechał. Przygotowujemy zamieszkałe budynki do zimy, ale też dużo rozmawiamy z tymi ludźmi. Wysłuchujemy ich historii, tego, że muszą zmagać się od nowa praktycznie ze wszystkim - powiedział Kuba z Leszna. Wolontariusze pomagają powodzianom z Bogatyni tak, jak potrafią. Odwiedzają poszkodowane rodziny, pytają o ich potrzeby i starają się im zaradzić. Odwiedzają Urząd Miasta w Bogatyni i magazyny, w których gromadzone są dary. Po kilku godzinach wracają do mieszkań, które dzięki ich zaangażowaniu zaopatrzone są już w konkretne sprzęty - szafy, telewizor, krzesła. Pomagają też w podstawowych remontach. Przygotowują nawet dla powodzian drobne projekty budowlane. Organizują transport i materiały, by dowieźć dary rodzinom, którymi się opiekują. Są głęboko poruszeni tym, co zobaczyli: pozrywane mosty, miejsca, gdzie kiedyś stały domy, mieszkania, które wymagają całkowitego remontu, z których trzeba było wynosić pokryte pleśnią meble. Niezapomnianym i niełatwym przeżyciem było też spotkanie i rozmowa z ludźmi, którzy widzieli, jak fala niszczy ich domy. W niedzielę wolontariusze przygotowali festyn dla mieszkańców Porajowa oraz przedstawienie teatralne w Bogatyni, po którym odbyło się wspólne ognisko. - Chcemy po prostu być z tymi ludźmi, dać im swój czas, nasze siły i poświęcić im całą naszą uwagę. Taka tragedia mogła przydarzyć się przecież i nam - tłumaczą. - Ci, którzy przyjechali tutaj mówią mi, że to są dla nich prawdziwe, zupełnie nieplanowane rekolekcje. Odkrywają na nowo wartość pracy i głębokich pokładów dobra, które są w każdym człowieku. Największa pracę wykonują sami powodzianie. Oni odbudowują wszystko, także wartości, które są w ich sercach. My tylko zachęcamy do tego swoją obecnością - powiedział brat Kordian, który z niezwykłym oddaniem i zaangażowaniem czuwa nad wolontariatem. - Poszkodowanych przez powódź jest ponad tysiąc osób. Pracy jest mnóstwo, choćby przy wyładowywaniu darów - powiedziała Anna Dudzik z Bogatyni, koordynator do spraw pomocy powodzianom. - Od dnia powodzi prawie non-stop jestem w magazynie. Planujemy z panią Anią dotrzeć osobiście do każdego powodzianina, żeby dowiedzieć się o jego potrzebach. Wolontariusze tutaj w tym czasie są po prostu niezbędni - powiedział Henryk Nawrocki, mieszkaniec Bogatyni, znawca jej historii i kierownik jednego z ośmiu magazynów z darami dla powodzian. (bor)
reklama
reklama
|
reklama
Najnowsze ogłoszenia DOM.ELKA.PL
|
reklama
reklama